1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

„Ta granica musi zostać uznana, by ją potem usunąć”

Aureliusz M. Pędziwol18 listopada 2015

50 lat temu biskupi polscy wystosowali orędzie do biskupów niemieckich. Jego pomysłodawca od samego początku uważał, że pojednanie między oboma narodami musi być zbudowane na przebaczeniu - mówi ks. Jan Krucina*.

https://p.dw.com/p/1H7ep
Polen Kardinal Boleslaw Kominek
Arcybiskup metropolita wrocławski, kard. Bolesław Kominek (1903-1974), był wiodącą postacią przy redagowaniu orędzia polskich biskupówZdjęcie: picture-alliance/PAP/A. Hawalej

DW: Księże Profesorze, jakim człowiekiem był kardynał Kominek? Bo to zapewne nie było bez znaczenia dla tego, co się stało 50 lat temu.

ks. Jan Krucina*: Bliskim i ciepłym. Spotkał mnie pod figurą i powiada: „Czy ksiądz umie trochę kartkować w mszale?” „Na tyle, żeby mszę odprawić”. „A to dobrze, niech ksiądz przyjdzie jutro rano, pojedziemy do dwóch parafii, ksiądz mi tam pomoże. Tylko na Wolną Europę musimy wrócić, ksiądz przypilnuje”. A na drugi dzień po powrocie usłyszałem: „To odtąd ksiądz będzie moim sekretarzem”. I tak to trwało 14 lat. Aż do jego śmierci.

Przejdźmy do orędzia. Prace nad nim trwały podobno kilka lat…

Tyle nie trwały.

Kiedy więc zaczęło się jego pisanie?

Dopiero w Rzymie. Gdy Kominek wyjeżdżał na ostatnią sesję soboru, żadnych notatek nie widziałem.

Co było głównym impulsem?

Kominek doszedł do wniosku, że musi napisać tekst, taki… szturmowy, żeby to się rozlało po całych Niemczech. Artykuł „Ziemie Zachodnie – mandat sprzed 20 lat” ukazał się w Tygodniku Powszechnym w maju 1965 roku. To był początek.

Bischof Bolesław Kominek
Kardynał Bolesław Kominek (z lewej) ze swoim sekretarzem ks. Janem KrucinąZdjęcie: Filip Lepkowicz

A w którym momencie pojawił się pomysł umieszczenia w orędziu tych słów, dzięki którym stało się ono tak ważnym wydarzeniem?

On ciągle mówił, że to musi być zbudowane na przebaczeniu, na pojednaniu. Ja się z tym nie godziłem i po powrocie powiedziałem mu, że to nie jest zrównoważone, że winy są różne, że miałoby być zniuansowane. Wtedy mnie zbeształ i powiedział, że mu sprawiłem największy smutek. Dlatego że bez tej równości przebaczenia – Polacy Niemcom, Niemcy Polakom – ten list się się nie ostoi. A tak, to będzie miał swoje znaczenie.

A jak reagowali wierni?

Uważali, że to kupa zdrajców, bandytów, którzy chcą sprzedać Ziemie Zachodnie.

Kiedy zmienili zdanie?

Do przełomu doszło 6 lutego 1966 roku, kiedy Kominek miał kazanie we Wrocławiu. W pewnym momencie powiedział coś, czego nie było w przygotowanym tekście: „Kto walczy z orędziem o pojednaniu narodu polskiego z narodem niemieckim, ten uderza w twarz polską rację stanu”.

I zaczęły się oklaski. Zrobiło się tak głośno, że mnie spytał, co się stało, czy coś upadło. A ja na to: „Nie. To echo tych słów, które ksiądz arcybiskup wypowiedział”.

Priester Jan Krucina
Ks. prof. Jan KrucinaZdjęcie: Filip Lepkowicz

Katolicy w Niemczech nie byli zachwyceni tym, że polski Kościół aktywnie uczestniczy w przejmowaniu dawnych ziem niemieckich. W jakim stopniu ten fakt wpłynął na arcybiskupa Kominka?

Kiedy Tygodnik wydrukował ten artykuł, przyjeżdżało tu wielu Niemców. Codziennie było dwóch, trzech. Twierdzili, że to jest zbyt ostre. Franz Scholz, mówił mu: „Słuchaj” – oni byli na ty – „przecież nie będziesz udowadniał, że całe dzieje Ziem Zachodnich są polskie, daj sobie święty spokój”. A on mu na to: „Franz, diese Grenze muss anerkannt werden, um sie dann abzubauen.” [„Franz, ta granica musi zostać uznana, by ją potem usunąć”.] Wtedy pierwszy raz usłyszałem takie słowa.

Granica na Odrze i Nysie pojawia się w orędziu biskupów polskich do niemieckich, ale nie ma słowa o niej w odpowiedzi biskupów niemieckich. To było rozczarowanie, prawda?

Dla polskich biskupów to było wielkie rozczarowanie.

Jak zareagował sam arcybiskup?

Był bardzo rozczarowany, że nie ma tam nawet wzmianki o tej granicy.

Czy ksiądz odczuł wtedy osobiście wzmożoną presję władz? Nie myślę o akcji propagandowej, bo to oczywiste, ale o działaniach Służby Bezpieczeństwa czy administracji państwowej?

Tego było pełno. Codziennie 20, 30 anonimów.

I długo to trwało?

Może pół roku. Arcybiskup przejrzał dwa, trzy razy tę pocztę i powiedział: „Ja tego wychodka nie będę czytał. Niech ksiądz weźmie to pod swoją kuratelę”. W ogóle nie chciał tego czytać.

A przesłuchania na SB?

Nigdy nie byłem z tego powodu przesłuchiwany.

Domyślam się, że ksiądz miał też możliwość spotykania się i rozmawiania z wypędzonymi dawnymi mieszkańcami tych ziem. Co mówili? Czy i jak wspominali to orędzie?

Z początku to ciągle ubolewali. Ale potem przyszło zrozumienie.

rozmawiał Aureliusz M. Pędziwol

*ks. prof. Jan Krucina (rocznik 1928, urodzony w Karwinie-Darkowie na Zaolziu), filozof, socjolog i teolog. W latach 1963-1974 sekretarz arcybiskupa (później kardynała) Bolesława Kominka. W latach 1988-1992 był rektorem Papieskiego Wydziału Teologicznego we Wrocławiu.