Tagesspiegel: Niezależność mediów w Polsce zmniejsza się
11 grudnia 2017„Słusznie, że dużo dyskutuje się o zagrożeniu swobody komunikacji w Turcji, która jest kandydatem do członkostwa w Unii Europejskiej. Trochę zapomina się natomiast o sytuacji po sąsiedzku, w kraju członkowskim UE, w Polsce” – pisze w berlińskim „Tagesspiegel” Klaus Beck. Podkreśla, że w tej Polsce, która „była prekursorem wyzwolenia Europy Wschodniej spod cenzury i sterowania prasą, teraz narodowi konserwatyści starają się odwrócić kierunek zmian”.
Beck informuje, że publiczna rozgłośnia została przekształcona w „narodową”, w której główne akcenty kładzie się na patriotyzm, katolicyzm i rodzinę. Także gremia kontrolne są zdominowane przez partię PiS. 136 dziennikarzy zwolniono z pracy, wymówienie złożyło 71. Oglądalność programów spada, co Beck tłumaczy tym, że „widocznie wielu Polaków traci zaufanie” do mediów.
Partie zagarniają media
Klaus Beck zaznacza, że nie tylko w Polsce rozgłośnie są „obiektem pożądania partii politycznych” z tą różnicą, że PiS próbuje, podobnie jak partia Fidesz Orbana na Węgrzech „zagarnąć media dla siebie”. „Nie trzeba być przyjaźnie nastawionym do dużych niemieckich wydawnictw, aby być zatrwożonym zaplanowaną «repolonizycją prasy»” - pisze Beck. Wymienia przy tym zagraniczne koncerny jak grupa wydawnicza Passau, Bauer, Burda i Springer-Ryngier, które opanowały ¾ polskiego rynku prasowego. „Jednakże polskiemu rządowi mniej przeszkadzają niemieckie wpływy, a bardziej fakt, że on sam nie może sterować tymi mediami”.
Beck przytacza przypadek dziennikarza śledczego Tomasza Piątka z „Gazety Wyborczej” (GW), stwierdzając, że „jest przykładem tego, z jak ciężkimi sytuacjami musi się zmagać niezależne dziennikarstwo” w Polsce. Beck informuje, że Tomasz Piątek opublikował w GW serię artykułów, w których „ujawnia bliskie kontakty zawsze manifestującego nacjonalistyczną postawę szefa MON z podejrzanymi lub przestępczymi środowiskami z kręgów Putina”. Publikacja książkowa na ten temat przyniosła dziennikarzowi tylko oskarżenie, ale nie przed instancją kontrolną organizacji dziennikarskiej, ani też przed sądem cywilnym, lecz przed sądem wojskowym. Grożą mu 3-lata więzienia - pisze na koniec Klaus Beck.
Opr. Barbara Cöllen