Taizé. Tam gdzie młodzi ludzie odkrywają wiarę
21 kwietnia 2019– Dla nas i dla naszej historii był to bardzo ważny moment, ale nie świętujemy go na wielką skalę – mówi Frère (franc. „brat”) Jasper. 34-letni Holender jest jednym z około stu braci wspólnoty ekumenicznej z Taizé. Tworzą ją mężczyźni z różnych Kościołów: protestanci, reformatorzy, katolicy. I to jest wyjątkowe.
70 lat temu siedmiu z nich złożyło śluby wieczyste i zobowiązało się do ubóstwa, czystości i posłuszeństwa. To, co miało swój początek w Niedzielę Wielkanocną 1949 r., uczyniło z tej francuskiej wioski ważne centrum ekumenizmu, miejsce wspólnoty zwaśnionych Kościołów chrześcijańskich. Co roku do wioski przyjeżdża ponad 100 tys. młodych ludzi. W tych dniach około 3 tys. gości mieszka w namiotach i małych drewnianych domkach. Przyjechali z różnych europejskich krajów, ale także z Indii, Korei Południowej, Japonii czy Salwadoru.
Nadzieja i otwartość
Do Taizé na Wielkanoc przyjechał Mario Ernesto Cornejo, 38-letni jezuita z Salwadoru. Mówi o „duchowych doświadczeniu”. Tak wielu młodych ludzi mówi tu otwarcie o swoim życiu i wierze oraz modli się razem. – To daje mi nadzieję – mówi Cornejo.
– W Taizé mogę zatrzymać na chwilę swoje życie i zastanowić się, co jest dla mnie ważne. Tutaj naprawdę mogę być sobą – twierdzi 18-letnia Kira z Finlandii. Do Burgundii przyjechała już po raz drugi.
Podobnie 17-letni Xavier z Bordeaux, również po raz drugi w Taizé, podkreśla religijną otwartość, której doświadcza. – Modlę się o pokój – mówi z powagą.
Elke Wolters z Rostocku jest jedną z tych, którzy do Taizé przyjeżdżają od dziesięcioleci. – Jako nastolatka doznałam tu bardzo głębokiego doświadczenia wiary i chcę się nim podzielić. Fascynuje mnie, że młodzi ludzie z całego świata przyjeżdżają tutaj, by dzielić się wiarą – mówi.
Obawy egzystencjalne i zmiany klimatu
Frère Jasper opisuje problemy, z jakimi przyjeżdżają do Taizé młodzi ludzie. Ci, którzy pochodzą z południa Europy, często mówią o obawach egzystencjalnych. Nawet ci dobrze wykształceni rzadko znajdują staż lub pracę.
U niemal wszystkich gości rozmowa zmierza często do zmian klimatycznych, sytuacji w Europie i troski o przyszłość. – Jest też wiele pomysłów i zachęcamy każdego gościa, aby pomógł uczynić świat lepszym miejscem – mówi brat Jasper. Ocenia, że trzy czwarte gości ma mniej niż 30 lat, dominują osoby w wieku 15-20 lat.
Impulsy i cisza
Podczas 40-minutowej modlitwy w południe, oprócz ok. 70 braci, w „Kościele Pojednania” jest jakieś 2,5 tys. młodych ludzi. Spokojny śpiew w ośmiu językach, biblijny tekst, a między nimi kilka prostych zdań różnych braci. Impulsy. I cisza. Cisza przez kilka minut, żadnych chichotów, żadnych smartfonów.
Wpadające w ucho pieśni może śpiewać każdy. To styl Taizé od dziesięcioleci. I to, o czym się mówi, dotyczy młodych ludzi, ich poszukiwania Boga, przywiązania – nie Kościoła czy Kościołów. Nie mówi się „powinienieś” czy „nie wolno ci”.
To może wyjaśniać, dlaczego bracia nie obchodzą w dużym stylu 70. rocznicy pierwszych ślubów. – Będziemy w Wielkanoc z młodymi ludźmi i będziemy wspólnie świętować zmartwychwstanie Jezusa – mówi brat Jasper. I – co też jest typowe dla Taizé – nie świętuje się zbytnio własnej historii. Świętowano w 2015 r., w dzień setnych urodzin założyciela i pierwszego zwierzchnika wspólnoty, brata Rogera (1915-2005) i jego pierwszego przyjazdu do Taizé.
Kościół, a nie wyznanie
Jest jeszcze jeden świadek. Brat Daniel, jeden z pierwszych siedmiu braci, ma 97 lat i żyje w odosobnieniu w domu braci. Podobnie jak pozostałych sześciu jest protestantem. Dopiero w 1969 r. dołączył do nich pierwszy katolik. Dzisiaj dziesiątki braci, w tym obecny zwierzchnik wspólnoty – niemiecki brat Alois – wywodzi się z Kościoła katolickiego.
Ale żaden z gości w Taizé nie określa siebie przez swoje wyznanie. Oni są w trakcie poszukiwań. – Naprawdę powinniśmy bardziej wsłuchiwać się w młodych ludzi, ich marzenia i nadzieje – przyznaje brat Jasper.