Terroryzm. Europa Środkowa i Wschodnia boi się uchodźców
21 listopada 2015Napięta sytuacja bezpieczeństwa po zamachach w ubiegły piątek (13.11.2015) w Paryżu, w Europie Środkowej i Wschodniej wywołuje silne reakcje na aktualną politykę uchodźczą Unii Europejskiej. Zwiększono nie tylko obecność policji w centrach miast, ale zaostrzono także kontrole graniczne i nadzór ośrodków dla uchodźców. Przede wszystkim jednak zaostrzyła się retoryka wypowiedzi o muzułmańskich migrantach.
Cała niemiecka prasa odnotowała wypowiedź nowego ministra ds. europejskich Konrada Szymańskiego, że po zamachach w Paryżu polski rząd nie zamierza wywiązać się z zobowiązania do przyjęcia uchodźców. Wypowiedź Szymańskiego wprawdzie zrelatywizował później nowy szef polskiej dyplomacji Witold Waszczykowski, ale nie ulega wątpliwości, że Warszawa przeciwna jest relokacji uchodźców a wszelką krytykę o braku poczucia solidarności odrzuca. Jak stwierdziła w swoim exposé premier Beata Szydło "nie można nazwać solidarnością prób eksportu problemów, które stworzyły sobie pewne państwa bez udziału tych, które mają być nimi obciążone". Wśród polityków PiS, jak i znaczej części polskiego społeczeństwa zdaje się panować pogląd, że przyjęcie muzułmańskich uchodźców to to samo, co sprowadzenie na swoje terytorium terrorystów.
Nie tylko Polska jest przeciwna
Podobnie jak minister Szymański na zamachy terrorystyczne w Paryżu zareagował też słowacki socjaldemokratyczny premier Robert Fico. W jednym z telewizyjnych paneli powiedział, że jego rząd od miesięcy już ostrzega przed skutkami i zagrożeniem ze strony fali migrantów. Jako dodatkowy środek bezpieczeństwa dla zapobieżenia aktom terroru zapowiedział on nadzór wszystkich muzułmanów w Słowacji. Odpowiedzialnością za zamachy w Paryżu skrajnie prawicowe kręgi w Bratysławie obarczają politykę azylową kanclerz Angeli Merkel.
Na Węgrzech szef skrajnie prawicowej partii Jobbik Gabor Vona podkreślił, że napływ uchodźców podwyższy zagrożenie terrorystyczne w Europie. Z tego względu najpóźniej po zamachach w Paryżu stało się jasne, że jego kraj nie zaakceptuje kwot rozdziału uchodźców. Premier Viktor Orban zapowiedział większa ochronę granic kraju. Węgierski parlament w bieżącym tygodniu wydał ustawę przyznającą rządowi prawo do zakwestionowania przed Europejskim Trybunałem Sprawiedliwości unijnej regulacji w sprawie kwot uchodźców.
"Demagogia europejskich politkomisarzy"
Przeciwko przyjęciu uchodźców opowiedział się także były rumuński prezydent Traian Basescu, do tej pory znany raczej jako proeuropejski polityk, forsujący reformy. Na społecznościowych portalach błagał wręcz swój kraj, by nie akceptował żadnych kwot muzułmańskich uchodźców, obojętnie jak silne byłyby naciski ze strony „demagogicznych europejskich politkomisarzy”.
Liberalny prezydent Klaus Iohannis także kilkakrotnie już krytykował europejskie kwoty, ale w końcu je zaakceptował. Na konferencji prasowej po zamachach w Paryżu Iohannis wytyczył jednak jasną linię podziału między kwestiami uchodźców a zagrożeniem terrorystycznym. Jak zaznaczył, nie można dopuścić do tego, by ksenofobia i ultranacjonalizm "zatruwały nasze społeczeństwo".
W Chorwacji opinia publiczna koncentruje się, ze względu na bardzo skomplikowaną sytuację po wyborach parlamentarnych, raczej na tematach polityki wewnętrznej. Mimo tego niektórzy skrajnie nacjonalistyczni politycy próbują wykorzystać zamachy w Paryżu do swoich populistycznych celów. Na portalach społecznościowych wciąż pojawiają się tam nienawistne komentarze, w których roznieca się nienawiść wobec muzułmanów i migrantów.
"Muzułmańska inwazja"
Rząd Bułgarii zareagował na zamachy w Paryżu zaostrzeniem kontroli na bułgarsko-tureckiej granicy. Podczas policyjnej akcji na początku bieżącego tygodnia zatrzymano ponad 300 nielegalnych migrantów. Prezydent Bułgarii Rosen Plewnelijew powiedział, że teraz międzynarodowa społeczność musi zewrzeć swoje szeregi i zwalczać przyczyny terroryzmu u siebie na miejscu. Premier Bojko Borisow porównał zamachy w Paryżu z zamachami 11 września i mówił o „gettach tolerancji”, gdzie ujawnia się "profil terroryzmu". Europa musi zweryfikować swoją politykę „integracji grup ryzyka”, podkreślił. Większość Bułgarów nie zgadza się na przyjęcie uchodźców. Bułgarski Kościół prawosławny wezwał rząd, by powstrzymał "muzułmańską inwazję".
Z wielką uwagą kraje Europy Środkowej i Wschodniej w czwartek (19.11.2015) obserwowały rozmowy kanclerz Angeli Merkel z kanclerzem Austrii Wernerem Faymannem w Berlinie. Obydwoje politycy popierają jak najszybszą realizację uchwał Unii Europejskiej ws. redukcji liczby migrantów, bez rezygnacji z polityki otwartych granic w Europie. Merkel i Faymann podkreślili, że nie wolno łączyć terroru i kryzysu uchodźczego i wzywali międzynarodową społeczność do solidarności w walce z terroryzmem. Można się jednak spodziewać, że to jednoznaczne przesłanie nie spotka się u wszystkich partnerów w UE z akceptację i zrozumieniem.
Robert Schwartz / Małgorzata Matzke