Terroryzm nuklearny. Wciąż realne ryzyko
24 marca 2014Niemal rok temu, 15 kwietnia 2013, światem wstrząsnął terrorystyczny zamach bombowy na maraton w Bostonie. Trzy osoby zginęły, ponad 260 zostało rannych. W USA atak ten przypomniał katastrofalny 11 września 2001. Co by jednak było, gdyby zamach bombowy był atakiem nuklearnym? – Konsekwencje byłyby straszne – mówi Giorgio Franceschini z heskiej Fundacji Badań nad Pokojem i Konfliktami (HSFK). – Doszłoby do długotrwałych ewakuacji, skomplikowanych procesów dekontaminacji, cały obszar wokół miejsca zamachu byłby skażony, społeczeństwo zdezorientowane. Trzeba byłoby liczyć się z ograniczeniem praw obywatelskich i destabilizacją rządów.
Terroryzm nuklearny realnym zagrożeniem?
Uniknięcie takiego scenariusza miało być jednym z głównych celów rozpoczętego w poniedziałek (24.03) w Hadze trzeciego już Szczytu Bezpieczeństwa Nuklearnego (NSS). Uczestniczą w nim przywódcy 53 państw, przedstawiciele ONZ, Międzynarodowej Agencji Energii Atomowej (IAEA), UE i Interpolu. Pierwszy szczyt odbył się z inicjatywy Baracka Obamy w 2010 roku w Waszyngtonie, drugi dwa lata później w Seulu.
Na szczęście nie doszło jeszcze do zamachu z użyciem "brudnej" bomby atomowej. Ale terroryzm nuklearny nie jest pojęciem abstrakcyjnym. – Al-Kaida i japońska sekta Aum Shinrikyio prawie były już w posiadaniu materiałów do produkcji bomby atomowej i zajmowały się zdobyciem zapalnika do niej – mówi ekspert Franceschini. Próbę zastosowania broni radiologicznej mieli podjąć w Moskwie czeczeńscy terroryści.
Zabezpieczenie materiałów atomowych
Jedną z najważniejszych kwestii jest zabezpieczenie materiału do produkcji broni atomowej. Najnowsze dane oficjalne mówią o istnieniu na świecie 1390 ton wysoko wzbogaconego uranu i 490 ton plutonu, z czego 260 ton ma zastosowanie cywilne, na przykład w szpitalach.
- Część tego radioaktywnego materiału jest w ciągłym obiegu. Dawno już nie jest to tylko sprawą poszczególnych państw. Musimy koniecznie zapobiec dostaniu się tego materiału w niepowołane ręce – mówi Michelle Cann z waszyngtońskiego think tanku „Partnership for Global Security”.
Poważnym ostrzeżeniem mógł być incydent w Meksyku w grudniu 2013, gdzie napadnięty i obrabowany został transport medyczny z radioaktywnym kobaltem-60. Zawartość kobaltu wystarczyłaby na budowę tzw. brudnej bomby.
Zredukowanie nuklearnych magazynów
- Terroryści mogą zorganizować sobie materiał do budowy bomby atomowej na nuklaearnym czarnym rynku albo ukraść wzbogacony uran z placówek badawczych – ostrzega Giorgio Franceschini z heskiej fundacji HSFK. Jest to szczególnie łatwe w niestabilnych politycznie mocarstwach atomowych, takich jak Pakistan.
Luki bezpieczeństwa istnieją także na Zachodzie. W lutym br. świat obiegła wiadomość o skazaniu 84-zakonnicy, która z innymi aktywistami wdarła się na teren ośrodka wojskowego, gdzie zmagazynowane są tony materiału nuklearnego. - Jedyną możliwością uniknięcia zagrożenia jest zredukowanie magazynów z niebezpiecznym materiałem rozszczepialnym – mówi Michelle Cann. Dowodem, że jest to możliwe są kraje, które albo całkowicie, albo do minimum zredukowały swoje zapasy nuklearne: Austria, Czechy, Ukraina, Węgry, Szwecja, Meksyk i Wietnam, wylicza ekspertka. Krok ten muszą zrobić teraz kolejne państwa.
Veronica Over / Elżbieta Stasik
red. odp.: Andrzej Pawlak