Lekarze wyciągają rękę na całym świecie
6 stycznia 2013W Niemczech lekarz prowadzący własny gabinet nie popełnia przestępstwa, jeśli przyjmuje granty od koncernów farmaceutycznych. Nie wolno mu natomiast przyjmować jakichkolwiek darów za świadczenie usług – takie wykroczenia są rozpatrywane przez rzeczników odpowiedzialności zawodowej, ale zdarzało się to dotychczas bardzo rzadko. A to, dlatego, że w porównaniu z innymi krajami niemiecka służba zdrowia wypracowała skuteczne mechanizmy kontrolne.
Korupcja pleni się przede wszystkich w krajach, gdzie pracownicy służby zdrowia są nisko opłacani. Wtedy dotyka to bardziej bezpośrednio pacjentów. W Zimbabwe chorzy umierają, ponieważ nie stać ich na zabiegi operacyjne, które musieliby opłacić z własnej kieszeni. W Ugandzie lekarze dorabiają sobie rozprowadzając tanie lekarstwa. W Chorwacji na ustach wszystkich jest afera łapówkarska, w którą zamieszanych jest ponad 300 pracowników służby zdrowia. 30 osób już aresztowano.
Pełzająca korupcja w Zimbabwe
Na Indeksie Percepcji Korupcji Transparency International Niemcy znajdują się na miejscu trzynastym, Polska na 41., Zimbabwe na 163 miejscu z ogółem 174. Joost Butenop, lekarz, który pracował w Zimbabwe, Pakistanie i w Malezji powiedział w rozmowie z Deutsche Welle, że odpowiedzialnością za korupcję można obciążyć system opieki zdrowotnej a nie lekarzy. - Jeśli lekarze i pielęgniarki notorycznie nie otrzymują wynagrodzenia, a mimo to przychodzą do pracy, to starają się oczywiście zarobić jakoś na utrzymanie. Dlatego każą pacjentom płacić za leczenie. W Zimbabwe rodzina musi sama opłacić przed zabiegiem nie tylko lekarstwa, ale i instrumenty konieczne do operacji. Jeśli nie ma na to środków, zabieg operacyjny się nie odbywa, nawet w sytuacji krytycznej.
W ubogich krajach takich jak Zimbabwe skala korupcji w relacjach lekarz i koncerny farmaceutyczne jest mała. Pacjentów po prostu nie stać na kupno lekarstw, więc nie ma co przekupywać lekarzy.
Zarabiają na tanich lekach
Podobnie sytuacja ma się w Ugandzie. Waida Moses z Transparenty International w Ugandzie powiedział w rozmowie z Deutsche, Welle, że największym problemem w tym kraju jest zagwarantowanie opieki medycznej. – Personel medyczny robi, co chce - tłumaczy. Lekarze i pielęgniarki są godzinami nieobecni w pracy, a jeśli się pojawiają przepisują pacjentom „najczęściej nie te lekarstwa, co trzeba lub dają im tanie, nieoptymalne preparaty”. Często, mówi Mores, osoby zaopatrujące przychodnie w lekarstwa ignorują polecenia i kupują tanie leki, a to, co zaoszczędzą, wkładają do własnej kieszeni. W Ugandzie, takie osoby jak Moses z TI walczą z nieuczciwością w służbie zdrowia szkoląc osoby, które kontrolują, czy lekarze udzielają pacjentom prawidłowych informacji, czy przepisują odpowiednie lekarstwa. Ponadto współpracują z lokalnymi politykami oraz tworzą komitety obywatelskie, które kontrolują i dokumentują dostawy leków.
Konkurencja prywatnej i państwowej służby zdrowia
W Peru lekarze tak mało zarabiają w państwowej służbie zdrowia, że muszą dorabiać w swoich prywatnych gabinetach, informuje Samuel Rotta, dyrektor Proetica, peruańskiego przedstawicielstwa Transparency International. – Pacjenci, którzy przychodzą do państwowych przychodni, są kierowani przez lekarzy natychmiast na leczenie do prywatnych gabinetów, najczęściej do zaprzyjaźnionych kolegów i oczekują, że ci skierują do nich swoich pacjentów. Ręka rękę myje - pointuje. Także w administracji peruwiańskiej służby zdrowia pleni się korupcja. Ponieważ nie ma wystarczającej liczby łóżek szpitalnych dla wszystkich pacjentów, to się nimi po prostu handluje. – Aby otrzymać termin na wizytę u lekarza, trzeba dać już łapówkę pracownikom recepcji.
Rotta, który od 10 lat pracuje dla Proetica mówi, że coś zaczyna się zmieniać na dobre. Decydenci w służbie zdrowia wiedzą o przypadkach korupcji i starają się im przeciwdziałać.
Afera korupcyjna w Chorwacji
Na południu Europy ujawniono aferę korupcyjną podobną do tej, która zaprząta uwagę niemieckiej opinii publicznej. W Chorwacji 350 lekarzy rozprowadzało za łapówki leki koncernu Farmal. Jak informowała branżowa agencja „Apotheke Adhock”, aresztowano członków zarządu i pracowników działu dystrybucji koncernu, który miał dobre kontakty w Niemczech. okazuje się, że 96 proc. udziałów w koncernie Fermal ma bawarski producent środków farmakologicznych, Dermapharm. Nikt z zarządu bawarskiego koncernu nie chciał wypowiedzieć się na ten temat.
Carla Bleiker / Barbara Coellen