Trump u papieża. "Trzeba szukać tego, co łączy"
24 maja 2017Prezydent USA składa wizytę w Watykanie w drodze z Jerozolimy na szczyt NATO w Brukseli. Towarzyszyć mu będą żona Melania i córka Ivanka.
W Boże Narodzenie 2013 roku Trump pisał na Twitterze o Franciszku: "Nowy papież to człowiek skromny, tak jak ja. To wyjaśnia dlaczego go tak lubię".
Papież, którego patronem jest święty Franciszek, zwany "biedaczyną z Asyżu", jeśli przeczytał tę wypowiedź, zapewne się uśmiechnął na myśl o "skromności" amerykańskiego miliardera znanego z zamiłowania do luksusu.
"Kto buduje mury, a nie mosty ..."
Światy dzielą Franciszka i Trumpa także w kwestii uchodźców. Podczas gdy papież po powrocie z podróży na wyspę Lesbos w kwietniu 2016 udzielił w Watykanie schronienia 12 muzułmanom, Trump zaraz po objęciu urzędu prezydenta USA podpisał dekret o zakazie wjazdu do USA obywateli siedmiu muzułmańskich krajów.
Do najostrzejszej polemiki między nimi doszło w lutym 2016 roku. Gdy wracający z Meksyku papież zapytany został przez jednego z dziennikarzy, czy amerykańscy katolicy powinni głosować nad Trumpa, Franciszek odpowiedział jednoznacznie: "Osoba, która myśli o budowie muru zamiast mostów, nie jest chrześcijaninem".
Na tę ostrą krytykę Trump zareagował słowami: "Jeśli Watykan zostałby zaatakowany przez Państwo Islamskie, papież Franciszek byłby pierwszy, który modliłby się o to, by prezydentem Stanów Zjednoczonych został Donald Trump". Trump dorzucił też, że poza tym "jest mu wszystko jedno", co mówi o nim papież.
Spontaniczni outsiderzy
Nawet jeśli trudno wyobrazić sobie większy kontrast między kalwińskim protestantem z Nowego Jorku a latynoamerykańskim duszpasterzem ubogich z Buenos Aires, po dokładniejszej analizie można dostrzec też pewne podobieństwa między głową Kościoła rzymskokatolickiego, a obecnym lokatorem Białego Domu.
Obaj bowiem dotarli na szczyty swoich instytucji z pozycji outsidera i muszą stawiać czoła krytyce z własnego otoczenia. Obaj lubią też wypowiadać się spontanicznie oraz podejmować spontaniczne decyzje.
Jednak wobec przeważających różnic obserwatorzy nie spodziewają się, by audiencja u papieża skończyła się czymś więcej niż tylko wymianą poglądów. Pomimo to, papież na przedpolu wizyty Trumpa podkreślał swoją dobrą wolę. "Zawsze są jakieś furtki, które nie są zamknięte" – tymi słowami cytuje papieża Radio Watykan. "Trzeba zawsze podkreślać to, co łączy i poruszać się drobnymi kroczkami. Nigdy nie należy wyrabiać sobie opinii o jakiejś osobie nie wysłuchawszy jej" – miał powiedzieć papież.
Nie są to entuzjastyczne słowa. Nie jest też tajemnicą, że to nie papież zaprosił Trumpa, lecz o audiencję zabiegał prezydent USA.
Niewykluczone, że Trumpowi chodzi po prostu o wspólne zdjęcie z papieżem i efekt medialny. Poza dyplomatyczną rutyną trudno wyobrazić sobie jakiś polityczne punkty styczne.
Efekt pijarowski?
Nie do końca wiadomo, jakie są oczekiwania Trumpa. Nie jest on w końcu rodzajem syna marnotrawnego, który wróciwszy na łono Kościoła pożegnałby się ze stylem swojego dotychczasowego życia. Jako ojciec pięciorga dzieci z trzech małżeństw nie jest on również ucieleśnieniem katolickich ideałów.
Po zawarciu gigantycznego kontraktu na dostawę amerykańskiej broni dla Arabii Saudyjskiej Trumpowi będzie też trudno zaprezentować się papieżowi w charakterze budowniczego pokoju. Pozostaje jedynie nadzieja na mglisty religijnie i politycznie dialog na Bliskim Wschodzie, za który odpowiadać ma doradca prezydenta, a prywatnie jego zięć, Jared Kushner.
"Doradcy Trumpa mają nadzieję na przekazanie papieżowi przesłania o jedności, pokoju, tolerancji i nadziei w kontekście współudziału trzech wielkich religii monoteistycznych, oczywiście pod egidą amerykańskiego prezydenta" – napisał w kościelnym dodatku do tygodnika "Die Zeit" rzymski korespondent hamburskiego tygodnika Julius Müller-Meiningen. "To brzmi tak papiesko i stoi w tak wielkim kontraście do dotychczasowego islamofobicznego stanowiska administracji Trumpa, że trudno oprzeć się wrażeniu, że chodzi tutaj jedynie o efekt pijarowski" – podsumował watykanista.
Astrid Prange, Bartosz Dudek