Trwa poszukiwanie przyczyn katastrofy Airbusa A320
25 marca 2015We francuskich Alpach trwają poszukiwania szczątków 150 ofiar katastrofy i części Airbusa A320. W akcji uczestniczy ponad 300 policjantów i 380 funkcjonariuszy straży pożarnej. W trudno dostępny obszar katastrofy śmigłowcami zostało przetransportowanych blisko 30 członków specjalnej jednostki górskiej policji. Kolejnych 65 ratowników wyruszyło w środę rano (25.03.2015) pieszo na położone około 1500 metrów n.p.m. miejsce tragedii.
Francuskie władze obawiają się trudnych warunków zarówno dla prac ratowniczych jak i śledztwa. „Trzeba uważać, by nie zostały zniszczone ważne dowody katastrofy”, powiedział rzecznik francuskiego MSW Bernard Cazeneuve. Dlatego jest tak istotne, by z daleka od miejsca tragedii trzymać ewentualnych gapiów.
Bazą akcji ratowniczej jest miejscowość Seyne-les-Alpes z blisko 1200 mieszkańcami. Trudno dostępny teren, na którym znajdują się szczątki samolotu, rozciąga się na powierzchni blisko czterech hektarów, z różnicami wysokości sięgającymi 200 metrów. „Siły ratownicze tam u góry zdecydowanie narażone są na niebezpieczeństwo”, zaznaczył Frédéric Petitjean, naczelny lekarz regionu Alpes-de-Haute-Provence.
Na miejscu jest też trzech niemieckich ekspertów z Federalnego Biura Badania Wypadków Lotniczych (BFU) w Brunszwiku. Razem z francuskimi kolegami niemieccy specjaliści zamierzają zbadać między innymi, czy samolot nie rozpadł się w powietrzu, powiedział rzecznik BFU Germout Freitag.
„Wszystko jest sproszkowane”
Według dotychczasowych informacji Airbus A320 pędził w dół z prędkością 700 km/h. Siła uderzenia była tak ogromna, że samolot rozpadł się na najdrobniejsze kawałki. – Wszystko jest sproszkowane. Niczego nie można odróżnić. Nie sposób nawet rozpoznać, że był to w ogóle samolot – powiedział dziennikowi „Le Monde” jeden z obecnych na miejscu funkcjonariuszy straży pożarnej Éric Sapet.
- Największa część, jaką mogłem rozróżnić, miała wielkość błotnika samochodu – stwierdził lokalny polityk Richard Bertrand z pobliskiej wsi Vernet.
- Jesteśmy z bliskimi ofiar – cytuje Lufthansa na Twitterze wstrząśniętego Carstena Spohra, szefa macierzystej firmy Germanwings. – Germanwings i Lufthansa zrobią wszystko, by szybko i sprawnie pomóc rodzinom ofiar. Kiedy tylko będzie to możliwe, umożliwimy bliskim ofiar opłakiwanie ich na miejscu tragedii – dodał Spohr.
Niektórzy z bliskich ofiar katastrofy spodziewani są w Seyne-les-Alpes już dzisiaj. Mieszkańcy przygotowali dla nich noclegi. Na miejsce przybywają też z okolicznych miejscowości nauczyciele niemieckiego i hiszpańskiego, którzy chcą pomagać jako tłumacze. Są też tam psycholodzy.
Lufthansa zamierza dać w czwartek do dyspozycji bliskich ofiar specjalne samoloty do południowej Francji. Planowane są loty z Duesseldorfu do Marsylii i z Barcelony do Marsylii. Przeloty śmigłowcami do trudno dostępnego miejsca tragedii nie jest natomiast przewidziane.
Rejestrator rozmów analizowany w Paryżu
Informacji na temat przebiegu tragedii śledczy spodziewają się po analizie pierwszej, znalezionej już na miejscu katastrofy czarnej skrzynki. Znajdujący się w niej cockpit voice recorder (CVR); urządzenie rejestrujące rozmowy i dźwięki w kabinie pilotów, jest uszkodzony. Minister spraw wewnętrznych Francji Bernard Cazeneuve zapewnił jednak, że CVR mimo to będzie do wykorzystania w śledztwie. Optymistyczny jest też jeden z niemieckich ekspertów Michael Immel – jak zaznaczył w niemieckiej telewizji ARD, czarne skrzynki są przystosowane do takich sytuacji.
Druga czarna skrzynka, Flight Data Recorder z zapisem danych technicznych lotu, jest jeszcze poszukiwana.
Dochodzenie w sprawie nieumyślnego spowodowania śmierci
Francuskie władze wszczęły tymczasem dochodzenie w sprawie nieumyślnego spowodowania śmierci. – Jedyne, co mogę powiedzieć, to to, że nie do wytłumaczenia pozostaje w tej chwili tak szybkie tracenie przez samolot wysokości – powiedział prokurator Brice Robin. Wstępnie przewidziane jest przesłuchanie ośmiu świadków.
Ze strony niemieckiej dochodzenie wszczęła prokuratura w Duesseldorfie. – Śledztwo będzie prowadzone przez nas centralnie. Wychodzimy z założenia, że u wszystkich ofiar chodzi o tę samą przyczynę śmierci – powiedział rzecznik prokuratury. Prokuratury w Niemczech są zobowiązane do wszczęcia śledztwa w przypadku, gdy śmierć nie nastąpiła z przyczyn naturalnych. W przypadku katastrofy Airbusa A320 dochodzenie będzie prowadzone w ścisłej współpracy z francuskimi władzami.
Minister spraw wewnętrznych Thomas de Maizière ostrzegł tymczasem przed spekulowaniem na temat przyczyn tragedii. Nie ma żadnych obciążających wskazówek, które pozwalałyby mówić o celowym doprowadzeniu do katastrofy. Już tylko ze względu na bliskich ofiar trzeba odstąpić od wszelkich przypuszczeń, stwierdził szef niemieckiego MSW.
Lufthansa, macierzysta firma Germanwings, zakłada, że katastrofa była wypadkiem. W dalszym ciągu nie ma jakichkolwiek punktów zaczepienia mogących tłumaczyć przyczyny tragedii. – To niepojęte, jak coś takiego mogło się stać z funkcjonującym technicznie bez zarzutu samolotem i wyszkolonymi w Lufthansie pilotami – powiedział w środę w południe we Frankfurcie szef Lufthansy Spohr. Wykluczył związek między rozbiciem się Airbusa a przeprowadzoną dzień wcześniej jego naprawą. Podczas naprawy chodziło o obciążenie hałasem, co nie miało jakiegokolwiek wpływu na bezpieczeństwo lotu, zaznaczył Spohr. Katastrofę samolotu siostrzanej firmy Germanwings nazwał „najczarniejszym dniem” w historii Lufthansy. Teraz, dodał, trzeba robić wszystko, by coś podobnego nigdy się nie powtórzyło.
Dramat Airbusa A320 linii Germanwings lecącego z Barcelony do Duesseldorfu należy do jednej z najbardziej tragicznych w skutkach katastrof niemieckich linii lotniczych. Według wszelkiego prawdopodobieństwa zginęli wszyscy znajdujący się na pokładzie maszyny - 144 pasażerów i sześciu członków załogi. Według ostatnich informacji wśród pasażerów znajdowało się 72 obywateli Niemiec, 35 obywateli Hiszpanii, także pasażerowie z Wielkiej Brytanii, Danii, Australii, Izraela, Meksyku, Kolumbii, Argentyny i Japonii.
Politycy na miejscu
W środę w południe na miejsca katastrofy przybyła kanclerz Niemiec Angela Merkel i towarzysząca jej premier Nadrenii Północnej-Westfalii Hannelore Kraft. Z Nadrenii Północnej-Westfalii pochodzi część ofiar, wśród nich 16 uczniów gimnazjum w Haltern am See wracających z wymiany szkolnej w Katalonii.
Na miejscu tragedii są też prezydent Francji François Hollande i premier Hiszpanii Mariano Rajoy. Już we wtorek do Seyne-les-Alpes przybyli szef niemieckiej dyplomacji Frank-Walter Steinmeier i minister transportu Alexander Dobrindt. – Był to budzący grozę obraz – powiedział wyraźnie wstrząśnięty Steinmeier po przelocie nad miejscem katastrofy.
Podczas wspólnej konferencji prasowej z kanclerz Angelą Merkel prezydent Francji Hollande powiedział, że nadal trwają poszukiwania drugiej czarnej skrzynki Airbusa A320 - Flight Data Recorder z rejestratorem danych technicznych lotu. Pojemnik został wprawdzie znaleziony, jednak bez urządzenia rejestrującego.
Krótko przed konferencją, podczas odwiedzin w pobliżu miejsca katastrofy Angela Merkel podziękowała ludziom w regionie za ich pomoc. W miejscowości Le Vernet wpisała się razem z prezydentem Francji do księgi kondolencyjnej wyrażając „głębokie współczucie rodzinom ofiar i serdeczne podziękowania za przyjaźń okazaną przez ludzi w regionie i we Francji”.
Kilka odwołanych lotów
W środę niektórzy z członków obsady samolotów Germanwings nie przystąpili do pracy. – Pojedynczy członkowie załóg ze względów osobistych nie chcieli lecieć. Germanwings to rozumie – poinformowała rzeczniczka Lufthansy. Niezależnie od sytuacji personalnej Germanwings zastąpił kilka ze swoich samolotów maszynami innych koncernów, w tym Lufthansy, Tuifly i Air Berlin. Część lotów musiała zostać mimo to odwołana.
Niemieckie MSW zarządziło tymczasem trzydniowe oflagowanie żałobne budynków władz federalnych i budynków użyteczności publicznej.
tagesschau.de, afp, dpa / Elżbieta Stasik