Trybunały konstytucyjne. Pierwszy cel populistów
1 grudnia 2020Prof. Łętowska uczestniczyła we wtorek w debacie „Trójpodział władz w niebezpieczeństwie?”, którą zorganizowało ministerstwo ds. europejskich Nadrenii Północnej-Westfalii wraz z organizacją pozarządową Medien-Bildung-Demokratie e.V.
– Populiści zwykle mają swoje plany wobec demokracji i praworządności, którym na drodze stoją właśnie trybunały konstytucyjne. Łatwiej jest je obezwładnić niż zwykłe sądy. Ludzie potrzebują sądów na co dzień, więc one „muszą być”. A trybunał trudniej obronić – powiedział prof. Dieter Grimm, były sędzia niemieckiego Trybunału Konstytucyjnego.
Grimm był pytany o zarzuty, że w również w niemieckim Trybunale zasiadają byli politycy czy prominentni posłowie Bundestagu, Grimm tłumaczył, że to nie jest żaden samoistny problem. – Były polityk, który kiedyś miał wgląd w sposób działania procesu legislacyjnego, to może być nawet pomocne w Trybunale Konstytucyjnym. Tak dzieje się w wielu krajach na świecie. A to już odrębna sprawa, by systemowo gwarantować wszystkim sędziom konstytucyjnym ich niezawisłość w orzekaniu – tłumaczył prof. Grimm.
Autokracja pod rękę z trybunałem?
Węgier dr Gábor Mészáros z Uniwersytetu w Pecsu opisywał, jak rządy Viktora Orbana po uzyskaniu konstytucyjnej większości dwóch trzecich deputowanych w parlamencie w 2010 r. stopniowo rozbrajały węgierski trybunał konstytucyjny, w tym poprzez ograniczanie jego uprawnień. – A od 2015 roku mamy w zasadzie jednopartyjny sąd konstytucyjny, który uczestniczy w procesie potwierdzania woli rządzących na Węgrzech. Tym samym ten trybunał stał się elementem systemu, który nazywam „autokracją legalistyczną” – tłumaczył Mészáros. Natomiast prof. Ewa Łętowska podkreślała, że w Polsce – w przeciwieństwie do Węgier – nie zmieniono konstytucji, a w zamian powstaje „państwo podwójne”, czyli system tworzenia standardów prawnych w rozdźwięku wobec konstytucji.
Podczas debaty nawiązywano do Stanów Zjednoczonych, gdzie poszczególne nominacje do Sądu Najwyższego (pełni też rolę sądu konstytucyjnego) mają duży wpływ na orzecznictwo i dlatego bywają przedmiotem kontrowersji politycznych. – Mówiąc o Polsce trzeba też pamiętać o tym „amerykańskim” elemencie. Oprócz znanych działań władzy wobec polskiego TK sprzed kilku lat, wielu sędziom pokończyły się z czasem regularne kadencje i dlatego teraz jest tak zmieniony skład. Personalia mają wpływ – tłumaczyła Łętowska.
Choć Łętowska zastrzegała, że „jest prawniczką, a nie komentatorką polityczną”, to ostatecznie odpowiedziała na pytanie o groźbę polexitu. – Nie mam wglądu w żadne planowane decyzje. Ale obawiam się, że ton dyskusji w Polsce zbliża się do tonu debat brytyjskich o Unii Europejskiej – powiedziała Łętowska.
Spory Karlsruhe z TSUE
Jednym z tematów debaty była majowa decyzja niemieckiego Trybunału Konstytucyjnego, który za jednym zamachem odrzucił wówczas orzeczenie Trybunału Sprawiedliwości UE (choć było odpowiedzią na pytanie prejudycjalne z Karlsruhe) i podważył poprawność decyzji Europejskiego Banku Centralnego o skupie obligacji sektora publicznego eurostrefy, który prowadzi od 2015 r. – Nie, to nie osłabiło unijnego systemu sprawiedliwości. Takie spory, gdzie przebiega granica uprawnień między prawem UE i prawem konstytucyjnym jest wpisana w ten system – przekonywał prof. Grimm.
Także Łętowska tłumaczyła, że wykorzystywanie tego kontrowersyjnego wyroku z Karlsruhe w podważanie przez Polskę czy Węgry roli TSUE w sprawach sądownictwa to „pomieszanie pojęć”. – Trybunał z Karlsruhe po prostu postawił w tek kwestii władzom niemieckim wyższe wymagania niż TSUE. Tu nie ma konfliktu tych porządków – przekonywała Łętowska.
Gábor Mészáros z Uniwersytetu w Pecsu na koniec debaty przyznał, że spodziewa się, że rozporządzenie „pieniądze za praworządność”, które jest teraz przyczyną zablokowania budżetu UE, zostanie jeszcze bardziej rozwodnione.