TSUE: Bez zmian w nakazach aresztowania z Polski
22 lutego 2022Luksemburski Trybunał Sprawiedliwości UE odpowiedział we wtorek [22.2.22] na pytanie prejudycjalne (prośbę o wiążącą wykładnię prawa Unii) od holenderskiego sądu rozpatrującego wniosek m.in. o wydanie do Lublina – skazanego tam już na dwa lata odsiadki za rozbój – Polaka, który przebywa w areszcie w Holandii. Amsterdamski sąd zajmuje się wszystkimi kierowanymi do Holandii prośbami o szybką unijną ekstradycję w ramach europejskiego nakazu aresztowania (ENA), a z Polski napływa ich do Holandii średnio 250-300 rocznie.
System ENA, który obejmuje zarówno nakazy aresztowania, jak i wydawania już schwytanych podejrzanych, opiera się na wzajemnym zaufaniu krajów Unii do swych systemów wymiaru sprawiedliwości. Oznacza bowiem szybkie, niemal automatyczne akceptowanie wniosków od sądów ze wszystkich 27 państw Unii. Dlatego ciągnące się od kilku lat spory Polski z instytucjami Unii o praworządność sprawiły, że do TSUE już po raz trzeci wpłynęło pytanie od sądu poza Polski, czy nadal wolno mu wykonywać polskie wnioski ENA. Unijny Trybunał za każdym razem rozpatruje te pytania prejudycjalne od nowa, bo kolejne – krytykowane m.in. przez Brukselę - zmiany w polskim sądownictwie sprawiają, że pojawiają się wciąż dodatkowe zastrzeżenia co do dostatecznej niezawisłości polskich sądów na użytek ENA.
Pomimo to TSUE również dzisiaj nie zmienił swej linii z 2018 r., kiedy w odpowiedzi na pytanie o Polskę od sądu w Irlandii sformułował „test Celmera” (od nazwiska Polaka objętego ENA). Ten dwuetapowy „test” nakazuje zagranicznemu sądowi najpierw ocenę, że w Polsce (lub innym państwie UE) istnieje ryzyko naruszenia praw podstawowych ze względu na sytuację sądownictwa. Jednak w drugim etapie zaleca ocenę, czy to ryzyko w sposób konkretny przekłada się na sytuację osoby, której dotyczy ENA. Powinien odmówić jej wewnątrzunijnej ekstradycji dopiero po wykazaniu takiego bezpośredniego zagrożenia.
Standardy umocowane w przepisach UE oraz Rady Europy stanowią, że prawo do rzetelnego procesu sądowego obejmuje również prawo do bycia sądzonym przez sąd „ustanowiony ustawą”. - A zatem w ramach pierwszego etapu „testu” sąd, który wykonuje ENA, powinien przeprowadzić całościową ocenę funkcjonowania systemu sądownictwa w kraju wydającym ENA, a w szczególności ocenę ogólnych ram powoływania sędziów – sprecyzowano dziś w Luksemburgu. Czy powoływanie sędziów na wniosek obecnej, upolitycznionej Krajowej Rady Sądownictwa („neo-KRS”) powinno co zasady blokować ENA? Unijny Trybunał Sprawiedliwości odrzucił taką interpretację.
- To, że KRS składa się w przeważającej mierze z członków władzy ustawodawczej lub wykonawczej lub z osób wybranych przez taką władzę, nie wystarcza do odmowy wykonywania ENA - ogłoszono dziś w Luksemburgu. Przeciwnie, potrzebne jest zbadanie, czy i jak fakt powołania sędziego przez neo-KRS mógłby zagrozić prawom konkretnej osoby w konkretnej sprawie, której dotyczy ENA.
Reguła dwuetapowego sprawdzania, jak zmiany w polskim sądownictwie wpływają na poszanowanie praw Unii już rozszerza się na dziedziny spoza ENA. Przed dwoma tygodniami Sąd UE, czyli „pierwsza instancja” TSUE, unieważnił decyzję Komisji Europejskiej, która odrzuciła skargę na PKP Cargo (chodziło o prawo antymonopolowe). Polska spółka Sped-Pro wskazywała w tej skardze m.in. na naruszenia praworządności, które uderzają w polskim system ochrony wolnej konkurencji (w tym na zajmujące się tym sądy).
W rezultacie Sąd UE wytknął Komisji Europejskiej, że zgadzając się do złego stanu państwa prawa w Polsce, nie przeprowadziła należycie drugiego etapu „testu”. A powinna była zbadać, czy stan praworządności konkretnie wpłynął na straty Sped-Pro w jej sporze z PKP Cargo.
Co zmienia artykuł siódmy?
TSUE w poprzednich sprawach dotyczących Polski podkreślał, że automatyczne zawieszenie stosowania ENA wobec Polski byłoby możliwe jedynie w przypadku, gdy Rada Europejska stwierdziłaby poważne i trwałe naruszenie wartości podstawowych art. 2 Traktatu o UE, na których opiera się Unia. Chodzi tu o postępowanie z art. 7, w którego ramach takie stwierdzenie „poważnego i trwałego naruszenia” zasad państwa prawa w Polsce wymaga – politycznie nieosiągalnej – jednomyślności wszystkich pozostałych krajów UE.
Natomiast fakt wszczęcia procedury z art. 7, do czego doszło już przed czterema laty, ma z czysto prawnego punktu widzenia jeden efekt – pozostałe państwa UE przy wnioskach azylowych z Polski albo Węgier nie mają obowiązku automatycznie uznawać ich za „kraje bezpieczne”, czyli nie mają obowiązku z góry odrzucać prośby o jakąkolwiek ochronę międzynarodową dla Polaków czy Węgrów.