TSUE. Sprawa niezależności niemieckich sądów
18 stycznia 2022Kontrowersja dotyczy pytania prejudycjalnego, czyli prośby o wiążącą wykładnię prawa Unii, którą w czerwcu 2020 r. wystosował do TSUE sąd krajowy z Erfurtu, stolicy Turyngii. Pytanie wiąże się z jednym ze sporów, jak kalkulować odszkodowania od Volkswagena za „dieselgate”. Ale niejako przy okazji sędzia Martin Borowsky zapytuje TSUE, czy sam jako erfurcki sąd jest „sądem niezawisłym i bezstronnym”, czyli mogącym skutecznie zadać pytania prejudycjalne.
Wiceminister sprawiedliwości Sebastian Kaleta w tym tygodniu publicznie postawił zarzuty, że TSUE – już wielokrotnie wypowiadający się w sprawie niezawisłości sądów polskich – „boi się tej sprawy” dotyczącej Niemiec. I stąd zdaniem Kalety ma brać się odwlekanie wyroku w tej sprawie.
Średni czas odpowiedzi TSUE na pytania prejudycjalne to około 15 miesięcy (w sprawach bardziej złożonych bywa znacznie dłużej), czyli postępowanie, o którym mówi wiceminister Kaleta, istotnie przekroczyło tę średnią. Jednak pytanie prejudycjalne z Turyngii w zasadzie podziela główne wątpliwości z pytania sądu administracyjnego z Wiesbaden, stolicy Hesji, na które unijny Trybunał Sprawiedliwości już odpowiedział w 2020 r. po niespełna 14 miesiącach. Co więcej, TSUE w tym orzeczeniu cytował swe wyroki co do Polski, w tym związane ze statusem Izby Dyscyplinarnej i pośrednio z polską Krajową Radą Sądownictwa w obecnym składzie („neo-KRS”).
Niemiecki brak KRS
Sędziowie landowi w Niemczech są powoływani przez ministrów sprawiedliwości rządów krajów związkowych (landów), przy czym w 10 z 16 landów – w tym w Turyngii oraz w Hesji – minister działa wspólnie z komisją ds. wyboru sędziów, choć do przedstawiciela władzy wykonawczej ostatecznie należy decyzja o nominacji. W skład komisji ds. wyboru sędziów w Turyngii wchodzi ośmiu posłów wybieranych przez Landtag, dwóch sędziów-członków stałych, jeden sędzia-członek tymczasowy oraz przewodniczący sądu określonego rodzaju (albo jego zastępca w urzędzie). Sędzia Borowsky, autor pytania prejudycjalnego z Erfurtu, przekonuje, że ten system nie daje gwarancji instytucjonalnej niezawisłości sędziowskiej.
„Organizacja i administracja sądów landowych znajduje się w rękach władzy wykonawczej, która nadzoruje sądy i kieruje nimi pod względem personalnym i materialnym. Landowe ministerstwa sprawiedliwości decydują o stanowiskach i liczbie sędziów w danym sądzie, a także o materialnym wyposażeniu sądów. Ponadto sędziowie są mianowani i awansowani przez ministrów sprawiedliwości” – przekonuje erfurcki sędzia. Tłem tego pytania jest przede wszystkim dobrze znany postulat stowarzyszeń sędziowskich, aby oddzielić sądownictwo od ministerstw sprawiedliwości w znacznie większym stopniu, niż miało to miejsce do tej pory. Zdaniem sędziego Borowsky'iego, ani sami sędziowie, ani sądy jako instytucje nie są całkowicie bezpieczne od wpływów politycznych – komentował Maximilian Steinbeis z praworządnościowego portalu Verfassungsblog.de tuż po zadaniu tego pytania do TSUE w 2020 r.
Ponadto w erfurckim wniosku do TSUE wskazano na „liczne formalne i nieformalne związki oraz osobiste współzależności pomiędzy władzą sądowniczą i wykonawczą” w Niemczech. Ryzyko nieuprawnionych wpływów miałoby być większe w sprawach, gdzie idzie o interes państwa, jak w sporze z Volkswagenem, w którym blisko 12 proc. udziałów ma land Dolna Saksonia. Sędzia Borowsky powołuje się na wypadki korespondencji sądowej w Niemczech, która jego zdaniem może wskazywać na pewną przychylność wobec Volkswagena w niektórych sporach odszkodowawczych.
Polska doradza TSUE w sprawie Hesji
Rada ds. wyboru sędziów w Hesji, z czym wiązało się pytanie prejudycjalne z Wiesbaden (zadane przy okazji sporu o reguły RODO w komisji petycji w parlamencie landowym), składa się z siedmiu członków powoływanych przez Landtag, pięciu członków reprezentujących środowisko sędziowskie oraz jednego z dwóch przewodniczących Krajowych Izb Adwokackich. Sąd z Wiesbaden w swym pytaniu prejudycjalnym do TSUE przywołał m.in. swe zastrzeżenia co do faktu, że sędziowie są mianowani i awansowani przez landowego ministra sprawiedliwości, ich ocena jest regulowana przez ministerstwo sprawiedliwości zgodnie z tymi samymi przepisami, które mają zastosowanie do urzędników, a także to samo ministerstwo określa organizację zewnętrzną i wewnętrzną sądów.
Jednak TSUE orzekł, że sąd z Wiesbaden spełnia unijne wymogi, by móc zadawać pytanie prejudycjalne, bo „sam fakt, iż władze ustawodawcze lub wykonawcze uczestniczą w procesie mianowania sędziego, nie może prowadzić do powstania zależności sędziego od tych władz ani do wzbudzenia wątpliwości co do jego bezstronności, jeśli po mianowaniu zainteresowany sędzia nie podlega żadnej presji i nie otrzymuje instrukcji w ramach wykonywania swoich obowiązków”.
Do postępowania w sprawie Wiesbaden przyłączył się polski rząd, który argumentował, że TSUE nie powinien zajmować się statusem czy niezależnością sądu w Hesji, bo to uprawnienie władz niemieckich. TSUE odrzucił ten pogląd Warszawy, a w swej odpowiedzi prejudycjalnej przypomniał różnice między pojedynczymi – i być może wątpliwymi - elementami systemu sprawiedliwości danego kraju, a łącznym efektem wielu takich elementów zastosowanych nagle w przypadku jednego kraju w okolicznościach systemowego „zerwania” z poprzednim ustrojem sądowym. W Radzie Europy takie łączenie wielu elementów zaczerpniętych z różnych krajów w kontekście m.in. Polski jest nazywane „frankensteinizacją prawa”.
Niemcy są jednym z kilku krajów UE, który w ogóle nie ma krajowej rady sądownictwa, co władze Polski regularnie wykorzystują jako argument, że instytucje UE nie traktują krajów UE na równych zasadach i dlatego zajmują się w postępowaniach przeciwnaruszeniowych i wyrokach TSUE m.in. polską „neo-KRS”. – Argument TSUE jest konsekwentnie ten sam. Otóż, możecie sobie w krajach członkowskich UE zorganizować wybór sędziów dowolnie, ale całość systemu, w tym m.in. charakter KRS w Polsce oraz ukształtowanie procedur odwoławczych od decyzji KRS, muszą dawać gwarancje niezależności procedury od nacisku zewnętrznego – tłumaczy Jakub Jaraczewski z berlińskiego ośrodka Democracy Reporting International.
Bruksela w dorocznych raportach o praworządności w 27 krajach Unii wskazuje, że w systemie niemieckim niezależność landowych systemów wymiaru sprawiedliwości zapewniają „liczne gwarancje prawne, obejmujące kontrolę sądową co do powołań sędziowskich, co do ocen zawodowych, awansów, sankcji dyscyplinarnych i odwołań”, a także złożony system „samoregulacji sądowej”.