TSUE: Słona kara dla Polski za Turów
20 września 2021Nałożona dziś (20.09.2021) kara zacznie być naliczana od momentu formalnego doręczenia władzom Polski dzisiejszego postanowienia Trybunału Sprawiedliwości UE, czyli najdalej za tydzień. Gdyby rząd Polski odmówił tych wpłat zarządzonych dziś przez TSUE na rzecz Komisji Europejskiej (czyli budżetu UE), stosowne kwoty Bruksela może zacząć odciągać od unijnych funduszy dla Polski. Wiceprezes TSUE Rosario Silva de Lapuerta zarządziła karę i tak aż dziesięć razy niższą niż wnioskował rząd Andreja Babisza.
„Czechy vs. Polska”
TSUE już 21 maja zobowiązał Polskę do natychmiastowego zaprzestania wydobycia węgla brunatnego w kopalni Turów. To środek tymczasowy do czasu pełnego wyroku w sprawie „Czechy przeciw Polsce”.
„Natychmiast” zwykle oznacza mniej więcej jeden miesiąc, ale Czechy już 7 czerwca zwróciły się do TSUE, by wobec trwającego wydobycia w kopalni Turów wzmocnić środek tymczasowy o karę finansową w wysokości 5 mln euro za dzień.
Polska próbowała temu zapobiec, składając do TSUE trzy własne wnioski – o uchylenie postanowienia o środku tymczasowym z uwagi na „zmianę okoliczności”, o rozpatrzenie tego wniosku przez 15-osobową Wielką Izbę TSUE oraz o przeprowadzenie wysłuchania stron w Luksemburgu. Ponadto Polska wniosła o zawieszenie postępowania w sprawie czeskiego wniosku o karę do czasu rozpoznania polskiego wniosku o uchylenie postanowienia o środku tymczasowym. Żaden z polskich wniosków nie został dziś uwzględniony.
– W odniesieniu do złożonego przez Polskę wniosku zmierzającego do uchylenia środka tymczasowego ze względu na zmianę okoliczności, wiceprezes TSUE podkreśliła, że argumenty przedstawione przez Polskę w uwagach na piśmie stanowią w istocie tylko powtórzenie lub rozwinięcie argumentów podnoszonych już wcześniej – ogłoszono dziś w TSUE.
Wiceprezes Rosario Silva de Lapuerta ponadto nie dała się przekonać argumentom, że zaprzestanie wydobycia węgla brunatnego w kopalni Turów może uniemożliwić dostawy energii cieplnej i wody pitnej na obszarze Bogatyni i Zgorzelca, „powodując zagrożenie dla zdrowia i życia mieszkańców tego obszaru”.
– Polska nie wykazała w wystarczający sposób, iż takie zaprzestanie wydobycia rzeczywiście zagroziłoby przerwaniem dostaw energii cieplnej i wody pitnej na tym obszarze – ogłoszono w TSUE.
Jak doszło do kary?
Tuż po majowej decyzji TSUE o środku tymczasowym rozpoczęły się negocjacje między Pragą a Warszawą, których celem było wycofanie czeskiej skargi w obecnej formie z TSUE (to automatycznie wygasiłoby postanowienie o środku tymczasowym) i jednoczesny kompromis („polubowne rozwiązanie"), który mógłby zostać potwierdzony przed TSUE w ramach artykułu 273 Traktatu o Funkcjonowaniu UE. Premier Mateusz Morawiecki już w czasie unijnego szczytu 24 maja przekonywał, że ugoda jest już prawie zawarta. Natomiast premier Andrej Babisz zaprzeczał i przekonywał, że prawie wcale nie rozmawiał o tym z Morawieckim.
Czechy przed złożeniem skargi na Polskę żądały od polskiej strony (rządu, PGE) łącznie około 100 mln złotych m.in. w inwestycjach w wodociągi po czeskiej stronie. Jeszcze wczesnym latem w rokowaniach z Warszawą leży na stole podwojenie tej kwoty do około 200 mln złotych za wycofanie skargi z TSUE. Jednak w ostatnich tygodniach nadchodziły do Brukseli sygnały o impasie w polsko-czeskich rokowaniach.
Czeskie zażalenia
Prawny spór o Turów na forum Unii zaczął się od czeskich zażaleń na Polskę do Komisji Europejskiej. Czechy przekonują, że kopalnia Turów ma negatywny wpływ na życie dziesiątków tysięcy mieszkańców graniczących z Polską regionów wokół miast Gródek nad Nysą (Hradek nad Nisou) i Frýdland. Przede wszystkim z powodu postępującego obniżania się wód gruntowych, ale także zapylenia i hałasu. Szczególnie dotknięte mają być położone najbliżej polskiej kopalni wioski Uhelná i Václavice. Praga ponaglała zatem Warszawę do poprawnego wdrożenia dyrektyw dotyczących ochrony środowiska i nie zamierzała składać skargi do TSUE.
Gdy Czechy weszły na ścieżkę prawną, Komisja Europejska w swej oficjalnej opinii potwierdziła tylko część zarzutów wobec Polski. Na obniżenie poziomu wód z powodu Turowa zażalenia ślą też niemieckie gminy, ale tej sprawy na poziomie formalnym nie podjął rząd Niemiec. I stanowczo nie zanosiło się na działania Berlina przed TSUE w tej kwestii.
Czesi byli od początku namawiani przez Brukselę do polubownego rozwiązania sporu z Polakami, ale prawie nic nie potrafili wskórać w rozmowach o odszkodowania za skutki wydobycia w kopalni Turów. Problemy dyplomacji były wzmocnione przekonaniem Warszawy, że skarga Czech na Polskę do TSUE ma umiarkowane szanse (a w czasie jej rozpatrywania może uda się ponaprawiać niektóre problemy z wdrożeniem dyrektyw), a wniosek o środek tymczasowy (zamrożenie Turowa) jest „absolutnie przestrzelony”.
Tylko dziewięć takich spraw
Ostatecznie rząd Czech zdecydował się w lutym 2021 r. na zaskarżenie Polski do TSUE, co w historii Unii jest dopiero dziewiątym przypadkiem sporu „państwo kontra państwo".
W dwóch z poprzednich ośmiu spraw skargi wycofano z TSUE przed wyrokiem. Natomiast w chronologicznie ostatniej sprawie „Słowenia przeciw Chorwacji" (w uproszczeniu chodziło o spory graniczne sprzed akcesji do Unii) TSUE uznał w 2020 r., że rozstrzygnięcie nie leży w jego kompetencjach. W sprawie „Austria przeciw Niemcom" TSUE orzekł w 2019 r., że Wiedeń ma rację w sporze o niemiecki system opłat drogowych (winiet). A w wyroku z 2009 r. w sprawie „Węgry przeciw Słowacji" Trybunał postanowił, że Bratysława nie złamała prawa UE, nie wpuszczając prezydenta Węgier na Słowację (na lokalne uroczystości mniejszości węgierskiej).