Turecko-niemiecki spór o kebaba. Do konfliktu włącza się UE
10 sierpnia 2024Czy powinny istnieć jednolite zasady dla produkcji mięsa do kebaba w całej Europie? A jeśli tak, to jakie powinny one być? Te kwestie są przedmiotem zaciętego sporu, który toczy się między niemiecką a turecką branżą kebabową.
Jej tłem jest inicjatywa Międzynarodowego Zrzeszenia Producentów Kebabu (Udofed) z siedzibą w Stambule. Złożyło ono wniosek do Unii Europejskiej o wpisanie kebabów na unijną listę „gwarantowanych tradycyjnych specjałów”. Jeśli wniosek zostanie uwzględniony, w całej UE kebaby musiałyby być wytwarzane zgodnie z jednolitymi zasadami. Przeciwko temu pomysłowi występuje gastronomia i producenci mięsa w Niemczech, mając również poparcie rządu Niemiec.
Jeśli wniosek Udofed zostanie przyjęty, powszechny w Niemczech sposób użycia mięsa cielęcego, młodej wołowiny oraz mięsa z indyka do produkcji kebabów stanie się nielegalny. Zgodnie z wnioskiem z Turcji kebab powinien składać się z mięsa pochodzącego od co najmniej szesnastoletniego bydła, udźców lub mięsa z grzbietu od co najmniej sześciomiesięcznych owiec. Jedyną alternatywą byłby zatem kebab z mięsa kurczaka, który musiałby być przygotowany z jego piersi albo ud. Dokładnie określone byłyby także na przykład składniki używane do marynaty oraz grubość plastrów mięsa, jak i czas jego marynowania.
UE analizuje zastrzeżenia z Niemiec
O tym, jak zakończy się spór, dowiemy się już wkrótce. Zgodnie z informacjami agencji prasowej DPA procedura oceny dotyczącej wniosku Udofed złożonego już w 2022 roku, weszła obecnie w gorącą fazę. Dlatego Komisja Europejska, jako odpowiedni organ, od kilku dni analizuje odwołania z Niemiec. Jeśli zostaną one uznane za uzasadnione Komisja zarządzi konsultacje w celu rozwiązania sporu. Jeśli nie przyniosą one polubownego rozwiązania, sprawą zajmie się komitet złożony z przedstawicieli państw członkowskich UE. A ten mógłby większością głosów nakazać zatwierdzenie wniosku lub nie.
Do prominentnych niemieckich przeciwników tureckiego wniosku należy m.in. minister rolnictwa Cem Özdemir. „Kebab należy do Niemiec. Jak jest przygotowywany i jedzony, każdy powinien móc decydować sam. Nie potrzebujemy żadnych wytycznych z Ankary” – krytykuje polityk Zielonych na platformie X.
Obawy przed negatywnymi skutkami
Rzecznik resortu rolnictwa powiedział również, że jeśli turecki wniosek zostanie zaakceptowany, należy spodziewać się zauważalnego wpływu gospodarczego na producentów i punkty sprzedaży. Oprócz ministerstwa także Stowarzyszenie Tureckich Producentów Kebabu w Europie oraz Niemiecki Związek Hotelarzy i Restauratorów (DEHOGA) wnieśli sprzeciw do UE przeciwko wnioskowi o zarejestrowanie kebabu jako tradycyjnej specjalności.
Według DEHOGA przyjęcie wniosku miałoby poważne konsekwencje zarówno dla przedsiębiorstw gastronomicznych, jak i konsumentów. „Skutki wiązałyby się z koniecznością wprowadzenia nowych nazw dla dań z kebabem, co prowadziłoby do niejasności i braku przejrzystości, trudności w rozróżnieniu oraz niejasności prawnych” – wskazuje związek. Jasne jest na przykład, że nie może być już żadnych warzywnych kebabów.
Całkowicie niejasne jest dotychczas, dlaczego Międzynarodowe Zrzeszenie Producentów Kebabu w Stambule złożyło wniosek, który nawet nie odpowiada Stowarzyszeniu Tureckich Producentów Kebabu w Europie. Na zapytania agencji DPA nie udzielono jasnej odpowiedzi, a także z samego wniosku nie wynika, dlaczego od dziesięcioleci stosowane metody produkcji kebabu w Niemczech nie miałyby być wykorzystywane. Wskazano nawet na fakt, że kebab stał się kulturowym symbolem tureckiej imigracji do Niemiec. Szczególnie wersja, w której serwowany jest w chlebie z sałatą, cebulą, plastrami pomidora i sosem.
Zgodnie z informacjami przekazanymi przez Związek Tureckich Producentów Kebabu w Europie kebab został po raz pierwszy wyprodukowany w Berlinie w 1972 roku przez tureckiego pracownika Kadira Nurmana. Jak podaje związek, od tego czasu nazwa i proces produkcji pozostały niezmienione i rozprzestrzeniły się w Niemczech oraz innych krajach europejskich.
Udofed gotowy do rozmów
Wnioskodawcy obecnie odrobinę się wycofują. Nie chcą nikomu zaszkodzić tym wnioskiem, zwłaszcza rynkowi niemieckiemu - mówi agencji DPA Huriye Özener, doradca Międzynarodowego Zrzeszenia Producentów Kebabu w Turcji. Chodzi tylko o ochronę tradycji i przygotowanie mięsa. I o uznanie, że kebab pochodzi z Turcji. Jeśli chodzi na przykład o wykorzystanie cielęciny i mięsa indyczego, można zasiąść do stołu i porozmawiać na ten temat. Procedura rozstrzygania sporów przez Komisję Europejską może rozpocząć się już za kilka tygodni.
Liczby zamieszczone na stronie internetowej Stowarzyszenia Tureckich Producentów Kebabu w Europie pokazują, pomijając kwestie symboliczne, o co właściwie toczy się gra. Wynika z nich, że w całej Europie produkowano ostatnio około 400 ton kebabu dziennie, a liczba osób zatrudnionych w branży wynosiła około 60 tys. Sektor produkcji kebaba generuje roczną sprzedaż na poziomie około 2,4 mld euro w Niemczech i około 3,5 mld euro w całej Europie.
Tymczasem kontrowersje związane z kebabem w Niemczech sprawiają, że nawet politycy, którzy zwykle promują regionalne specjały, stają się jego fanami. Premier Bawarii Markus Söder napisał na X, że kebaby są „zdecydowanie w pierwszej trójce” jego ulubionych potraw. Przed nimi znalazły się tylko grillowane kiełbaski i kurczak.
(DPA/jar)