Ucieczka przed mobilizacją: rosyjscy dezerterzy w Niemczech
29 grudnia 2022Tuż po tym, gdy prezydent Rosji Władimir Putin w przemówieniu 21 września zarządził częściową mobilizację, na granicach utworzyły się duże kolejki Rosjan chcących opuścić swój kraj. Nie wiadomo dokładnie, ilu ich było, ale podobno setki tysięcy ludzi uciekły przed powołaniem na wojnę w Ukrainie.
Dla niektórych z nich celem podróży stały się Niemcy. DW mogła porozmawiać z osobami, które tu dotarły, a także z wolontariuszami, którzy pomagają uchodźcom.
Ilja: „Nie chciałem igrać z losem”
Ilja mieszkał w Jekaterynburgu i handlował samochodami. 21 września 2022 roku oglądał w pracy wystąpienie prezydenta. – Od razu spakowałem swoje rzeczy i zrezygnowałem z pracy, ponieważ jestem jednym z tych, których zazwyczaj powołuje się najpierw – opowiada.
– Jestem strzelcem wyborowym, dowódcą bojowego wozu piechoty i celowniczym granatnika. Jestem ponadto zobowiązany do stawienia się w jednostce w ciągu 38 godzin po zarządzeniu mobilizacji. Wiedziałem, co mnie czeka, jeśli pozostanę w Rosji. Nie chciałem igrać z losem – wyjaśnia dalej.
Ilja jest z wykształcenia fizykiem jądrowym, ale zdecydował się wstąpić do armii i odbyć służbę wojskową po ukończeniu studiów. – Myślałem, że armia to coś potężnego, silnego, wspaniałego, ale spotkałem tam kompletny chaos. W wojsku uświadomiłem sobie wiele rzeczy, także o naszej polityce – mówi. Wszystkie jego zadania istniały tylko na papierze, a w wojsku niczego się nie nauczył. Twierdzi, że jako żołnierz byłby teraz absolutnie bezużyteczny.
Prosto z pracy Ilja pojechał do swojej daczy, żeby nie wracać do domu, w którym jest zameldowany. Z daczy zadzwonił do swojej dziewczyny. Pomogła mu znaleźć dwóch innych mężczyzn, z którymi mógłby pojechać do Kazachstanu. Już wieczorem 22 września mężczyźni opuścili obwód swierdłowski na Uralu i wczesnym rankiem byli na granicy.
– Już wtedy był tam ogromny korek. Rozmawialiśmy z ludźmi w kolejce. Wszyscy się wspierali – wspomina Rosjanin. Około południa przekroczyli granicę. – Kazachski urzędnik zapytał z grymasem na twarzy, dokąd jedziemy. Wcześniej wymyśliliśmy taką bajeczkę: jedziemy w góry, żeby zobaczyć śnieg. Strażnik graniczny zaczął się śmiać i my też się śmialiśmy – opowiada Ilja.
Trzej mężczyźni spędzili w Kazachstanie jeszcze kilka dni. Potem Ilja poleciał do Kolonii, gdzie złożył wniosek o azyl. – Byłem w Niemczech już dwa razy. Podoba mi się mentalność Niemców, ich spokojny styl życia i życzliwość. Jeśli będę mógł zostać w Niemczech i pracować lub studiować, nauczę się niemieckiego. Bardzo chciałbym tu zostać – podkreśla Ilja.
Olga: „Nie chcę mieć nic wspólnego z polityką państwa”
Olga uciekła z Rosji do Niemiec 26 września. Ona też nie chciała czekać na powołanie jej do wojska. Pracowała jako epidemiolog w Moskwie i po ukończeniu studiów w 2020 roku zgłosiła się do komisji poborowej, ponieważ lekarze niektórych specjalności podlegają w Rosji służbie wojskowej.
– Postanowiłam jednak nie odbierać mojej karty poborowej; na wypadek, gdyby nagle wybuchła wojna – wyjaśnia.
– Wiem z czasów pandemii COVID, jak nasze państwo traktuje swoich obywateli, zwłaszcza lekarzy. Byłam wtedy w ciąży. Jeszcze zanim ukończyliśmy studia na akademii medycznej, naciskano na nas, byśmy pracowali za darmo w klinikach COVID pod groźbą, że w przeciwnym razie nie otrzymamy dyplomów – opowiada.
Olga urodziła się w Rostowie nad Donem w południowej Rosji. Jej matka pochodzi z Mariupola w Ukrainie, który jest obecnie pod kontrolą Rosji. Jej ojciec jest Rosjaninem z ponad 30-letnim stażem w wojsku. Z racji wieku już jednak nie grozi mu pobór do wojska.
– On popiera tę wojnę – żali się Olga. Jej zdaniem winne jest 20 lat propagandy. Wszyscy ci, którzy są w policji i wojsku pod jej wpływem „żyją w swoim własnym świecie”. – Gdy zaczęła się wojna, nasza rodzina się podzieliła. Prawie wszyscy moi krewni ze strony matki zostali nią dotknięci, ich domy zostały zniszczone.
24 lutego umieściła na Instagramie post, w którym wypowiedziała się przeciwko wojnie. Już po 40 minutach jej były mąż otrzymał telefon od służby ochrony swojej firmy, a godzinę później o poście Olgi został poinformowany również jej ojciec.
– Obu kazano milczeć, jeśli chcą uniknąć problemów ze zwolnieniem z pracy włącznie – mówi Olga. Przyznaje, że już w marcu myślała o wyjeździe z kraju, ale powstrzymało ją przed tym wiele problemów osobistych. 21 września jednak zrozumiała, że musi natychmiast wyjechać z Rosji.
– Wezwanie do wojska otrzymali nawet ci lekarze, którzy w ogóle nie powinni podlegać mobilizacji – zaznacza. Trzy dni później spakowała się i wyjechała z Moskwy do Sankt Petersburga. Stamtąd następnego dnia pojechała autobusem na granicę z Finlandią.
– W autobusie było wielu mężczyzn, prawie wszyscy z powodu ogłoszenia mobilizacji – wspomina Olga. Z Finlandii poleciała do Sztokholmu, a stamtąd, dzięki ważnej wizie, do Berlina, gdzie odebrali ją krewni.
Na pytanie, dlaczego wyjechała z Rosji, Olga mówi otwarcie: „Nie chcę, żeby ludzie cierpieli. Nie chcę, by rodziny były rozdzielane. Mam krewnych w Ukrainie, których nie widziałam od wielu lat z powodu sytuacji politycznej. Jak mogłabym pójść na tę wojnę? Jeśli wyrażę swoją opinię, pójdę do więzienia za szerzenie wrogiej propagandy lub ekstremizm. Nie chcę mieć nic wspólnego z polityką państwa, która zapędza ludzi w pułapkę bez wyjścia – tłumaczy.
W Niemczech Olga, która mówi po niemiecku, chce szybko znaleźć pracę, ale w tej chwili nie jest to możliwe ze względu na jej wizę. – Wstydzę się ubiegać o azyl i żyć z zasiłku – wyjaśnia i żałuje, że do tej pory żaden urząd nie był w stanie jej pomóc. – Moja wiza wygasa i to jest problem.
Artiom: „Każdy jest gotów do pomocy”
Artiom jest wolontariuszem w niemieckiej agencji, która pomaga przygotować dokumenty potrzebne w dostaniu się na studia lub w poszukiwaniu pracy w Niemczech. 24 lutego jego zespół postanowił zaoferować darmowe porady dla Ukraińców. A od czasu ogłoszenia przez Putina mobilizacji, pomaga on także tym, którym grozi w Rosji powołanie do wojska.
Od 21 września Artiom doradzał dziesiątkom Rosjan. – Na początku pracowaliśmy po 16 godzin dziennie, czasem nawet więcej. Słuchaliśmy opowieści ludzi, którzy stali na granicach i opowiadali nam, jakie piekło się tam rozpętało – mówi.
– Średnia wieku naszych klientów to 28,5 roku. Najmłodszy miał 17 lat, najstarszy 54 – opowiada Artiom. Około połowy z nich stanowią lekarze. W Rosji, jak wyjaśnia, lekarze są powoływani do służby wojskowej niezależnie od ich specjalizacji.
– W Niemczech obowiązuje w tej chwili moratorium na deportacje do Rosji, co oznacza, że jeśli dana osoba przyjedzie tutaj i złoży wniosek o azyl polityczny, nie zostanie deportowana – wyjaśnia Artiom, dodając: „Osoby, które chcą ubiegać się o azyl polityczny w Niemczech, muszą albo wjechać z ważną wizą i tutaj złożyć wniosek o azyl, albo, jeśli nie mają takiej wizy, zarezerwować bilet lotniczy z przesiadką w Niemczech”.
Artjom poleca skorzystanie z lotniska we Frankfurcie nad Menem, na którym strefa tranzytowa jest czynna całą dobę. – Można tam powiedzieć policjantowi, podczas przesiadki do innego samolotu, że chcemy ubiegać się o azyl polityczny. Z Niemiec można kogoś takiego wysłać do innego kraju tylko wtedy, gdy ten kraj wydał danej osobie wizę i tym samym jest za nią odpowiedzialny – wyjaśnia Artiom.
W tej chwili jednak mniej osób szuka takich porad. Dlatego, zdaniem Artioma, „Rosjanie, którzy uciekają z Rosji przed mobilizacją, którzy nie chcą zabijać innych i którzy sami nie chcą być zabijani, powinni mieć prawo wjazdu do Niemiec tylko z rosyjskim dowodem osobistym, bez wizy czy paszportu”.
– Ludziom tym należy po prostu pozwolić wsiąść do samolotu. Wszyscy są gotowi im pomóc, trzeba tylko ich do nas wpuścić.