UE: Pieniądze, broń i szkolenia dla ukraińskiej armii
17 października 2022Szefowie dyplomacji 27 krajów Unii uzgodnili w poniedziałek (17.10.2022) zwiększenie ukraińskiego udziału w Europejskim Funduszu Pokoju, którego największym płatnikiem są Niemcy i potem Francja, o kolejne pół miliarda euro, czyli łącznie do 3,1 mld euro. Zadaniem Funduszu jest częściowy zwrot kosztów dostaw broni oraz sprzętu wojskowego dla Ukrainy. Jednym z głównych dostawców broni dla Kijowa, a zatem i głównym beneficjentem dopłat z UE jest Polska, która – wedle nieoficjalnych informacji – przekazała do Brukseli rachunki już na łącznie 1,8 mld euro.
Pierwszą transzę z Europejskiego Funduszu Pokoju (pół miliarda euro uzgodnionej ostatniej wiosny) rozdysponowano na poczet zwrotu kosztów dostaw w wysokości do około 85 proc. Ale negocjacje co do sposobu podziału drugiej transzy, czyli półtora miliarda euro, zakończyły się dopiero przed kilkoma dniami przy dużych oporach ze strony Polski. Pieniędzy w stosunku to dostaw jest bowiem tak mało, że uzgodniono zwrot kosztów na poziomie tylko około 45 proc. – Oszukany się nie czuję, ale także nie czuję się usatysfakcjonowany – powiedział dziś minister spraw zagranicznych Zbigniew Rau o Europejskim Funduszu Pokoju bez wdawania się w szczegóły podziału pieniędzy, które zasadniczo są poufne. Pierwsze pieniądze powinny popłynąć do krajów UE w listopadzie tego roku.
Na cały Europejski Fundusz Pokoju przewidziano 5,7 mld euro na lata 2021-27 (nie tylko na Ukrainę), więc Unię w najbliższych miesiącach czekają negocjacje, jak oraz o ile zwiększyć tę wspólną pulę na broń. – Podkreślam, że wspieranie Ukrainy to nasz najważniejszy priorytet. To najważniejszy priorytet polityki zagranicznej Unii Europejskiej – podkreślał po dzisiejszych obradach szef unijnej dyplomacji Josep Borrell.
Szkolenia w Polsce i Niemczech
Szefowie dyplomacji 27 krajów Unii oficjalnie potwierdzili dziś swą zgodę na powołanie unijnej wojskowej misji szkoleniowej dla Ukraińców. Węgry wstrzymały się od udziału w tym głosowaniu, co pozwoliło Radzie UE na zachowanie wymogu jednomyślności bez węgierskiego „tak”. – To wielka decyzja dla Ukrainy. Dla Unii. Dla Polski. Jesteśmy w Polsce gotowi, by wziąć udział w tej misji jako jej solidny gospodarz – powiedział minister Rau.
Polska jest głównym węzłem pomocy humanitarnej i wojskowej dla Ukrainy przy ścisłej współpracy z kluczowymi sojusznikami z NATO – Stanami Zjednoczonymi i Wielką Brytanią, więc wybór był oczywisty. W unijnych dokumentach podkreślano, że Polska może zapewnić szkolenia blisko granicy, czyli zachowując stosunkowo krótkie trasy przerzutu szkolonych żołnierzy z Ukrainy oraz ich powrotu na linię frontu. Dlatego większość szkoleń, w których będą uczestniczyć wojskowi z innych krajów Unii, ma odbywać się w południowo-wschodniej Polsce. Ale jednocześnie mniejszy ośrodek szkoleniowy w Niemczech będzie zajmować się m.in. naukę rozminowywania. Unijni żołnierze będą szkolić Ukraińców zgodnie z potrzebami zgłaszanymi przez Kijów, z dodatkowymi instruktażami dostosowanymi do konkretnych systemów broni dostarczanych Ukrainie przez państwa UE.
Wkrótce start misji
Celem Unii jest uruchomienie misji już w listopadzie, by przeszkolić około 15 tysięcy ukraińskich żołnierzy na terytorium UE jeszcze przed zimą. Misja ma potrwać co najmniej dwa lata, a jej początkowy budżet to 106 mln euro z Europejskiego Funduszu Pokoju. Ale główne koszty i tak poniosą poszczególne państwa członkowskie UE, zapewniając wojskowych instruktorów.
Po wielu miesiącach zwłoki prace nad unijną misją szkoleniową, która ma uzupełniać podobne działania prowadzone przez indywidulane kraje Unii i NATO, przyspieszyły podczas sierpniowych obrad UE w Pradze, gdy ukraiński minister obrony Ołeksij Reznikow poprosił o dodatkowe wsparcie dla ukraińskiej armii. Część dyplomatów podnosiła obawy o reakcje Moskwy, a w brukselskich analizach wskazywano, że misja może zostać zinterpretowana przez Rosję jako „ruch eskalacyjny”, choć „nie stanowiłaby bezpośredniego zaangażowania UE i jej państw członkowskich w konflikt wojenny”. Ostatecznie żelaznym warunkiem dla jednomyślnej zgody UE było postanowienie, że żadne szkolenia nie odbędą się na ukraińskiej ziemi ze względów bezpieczeństwa.
W dzisiejszych obradach telekonferencyjnie uczestniczył szef ukraińskiego MSZ Dmytro Kułeba.
– Pierwszy raz mieliśmy uczestnika siedzącego w schronie z powodu trwających ataków Rosji na Kijów – powiedział Borrell. Władze Ukrainy są – jak relacjonował szef unijnej dyplomacji – „absolutnie przekonane, że dostarczane przez Iran drony uczestniczą w ostatnich atakach w Ukrainie”. – Irańscy urzędnicy kategorycznie zaprzeczyli w rozmowach ze mną, że jakiekolwiek drony zostały wysłane z Iranu w celu wykorzystania ich w tego typu atakach. Ale dowody są dostarczane przez odpowiednie służby wywiadowcze, w tym ukraińskie – tłumaczył Borrell.
Ostateczne potwierdzenie może prowadzić do dodatkowych sankcji UE na Iran. Dziś Rada UE objęła nimi 11 osób oraz cztery podmioty – w tym na irańską policję ds. moralności – za brutalne tłumienie irańskich protestów, które rozpoczęły się od wezwań przeciwko obowiązkowym chustom dla kobiet.
Polska jest w grupie krajów ponawiających wezwania do kolejnych sankcji przeciw Rosji, w tym zakazu kupowania nieruchomości w UE przez obywateli Rosji niebędących rezydentami którego z krajów Unii.