UE-Ukraina. Wolny handel do czerwca 2024 roku
25 maja 2023Przedstawiciele państw Unii w Radzie UE w czwartek (25.5.2023) już finalnie poparli roczne przedłużenie (do 5 czerwca 2024 roku) pełnego zwolnienia z ceł oraz ograniczeń ilościowych w handlu między UE i Ukrainą. To forma gospodarczej pomocy wojennej dla Kijowa, którą UE przyjęła wiosną zeszłego roku, tymczasowo zawieszając ograniczenia z obowiązującego już od 2016 roku porozumienia o wolnym handlu DCFTA stanowiącego część umowy stowarzyszeniowej UE z Ukrainą.
Za przedłużeniem liberalizacji opowiedziało się 26 państw UE, w tym Polska, a wyłącznie Węgry wstrzymały się od głosu (przy wymaganej większości 15 z 27 krajów UE reprezentujących 65 proc. ludności UE). Natomiast Parlament Europejski już 9 maja zgodził się na przedłużenie bezcłowego handlu z Ukrainą przy 537 głosach „za”, 42 „przeciw”, a 38 europosłów wstrzymało się od głosu. Wśród przeciwników najliczniejszą grupą byli Francuzi, czyli 17 europosłów z partii Marine Le Pen, a następnie Polacy, czyli ośmioro europosłów z PO i PSL. Zjednoczona Prawica głosowała „za”, ale potem jej czworo europosłów (w tym Beata Szydło) oficjalnie prostowało, że intencją było głosowanie „przeciw”.
Wyjątek dla pszenicy
Polska w połowie kwietnia jednostronnie, a zatem sprzecznie z prawem UE, nałożyła embargo na import rolny z Ukrainy, za czym poszły podobne decyzje Węgier, Słowacji oraz Bułgarii. Następnie Komisja Europejska usankcjonowała 2 maja zakaz importu pszenicy, rzepaku, kukurydzy i ziaren słonecznika do tych czterech krajów (a także do Rumunii) w zamian za uchylenie ich decyzji o embargu na pozostałe produkty. Decyzja Komisji Europejskiej w praktyce zezwala na strzeżony tranzyt m.in. ukraińskiej pszenicy przez Polskę nie tylko poza Unię, ale również do innych krajów UE (np. do krajów bałtyckich albo Niemiec).
Polska już 2 maja wypełniła warunki kompromisu z Brukselą, ale Węgry do teraz trwają przy pełnym embargu na import rolny z Ukrainy. – Ciągną się rozmowy techniczne z Budapesztem. Dotyczą statusu umów importowych zawartych przed 2 maja. Węgrzy obawiają się, że te stare umowy mogą być wykorzystane do obchodzenia zakazu importu pszenicy – tłumaczy jeden z naszych rozmówców w Komisji Europejskiej. Do Polski od kwietnia 2022 roku do kwietnia 2023 roku wwieziono około 3,4 mln ton ukraińskiej pszenicy, a na znacznie mniejsze Węgry – około 2,4 mln ton.
Zatwierdzony przez Komisję zakaz importu pszenicy, rzepaku, kukurydzy i ziaren słonecznika do m.in. Polski na razie obowiązuje tylko do 5 czerwca, bo został przyjęty na podstawie „klauzul bezpieczeństwa” z dotychczasowego rozporządzenia o liberalizacji obowiązującego właśnie do 5 czerwca. Jednak dzisiejsza decyzja Rady UE tworzy nową podstawę prawną dla Komisji, która już w ramach pszenicznego kompromisu z Polską (oraz z Węgrami, Słowacją, Bułgarią i Rumunią) sprzed blisko miesiąca sugerowała gotowość do przedłużenia zakazów dla pszenicy czy rzepaku być może nawet do końca 2023 roku.
– Wojna Rosji przeciwko Ukrainie ma niszczycielski wpływ na gospodarkę tego kraju. Przedłużenie [przepisów o liberalizacji handlu] będzie jednoznacznie wspierać Ukrainę. A jednocześnie zapewni Unii sposób ochrony rynku wewnętrznego przed znacznym wzrostem importu niektórych produktów rolnych – powiedział minister Johan Forssell, który prowadził obrady w imieniu szwedzkiej prezydencji w Radzie UE.
Rekompensaty dla rolników
Jeszcze przed początkiem pełnoskalowej wojny w Ukrainie ograniczenia w handlu zbożami między UE i Ukrainą były bardzo niewielkie (za sprawą umowy DCFTA), ale import pszenicy do Polski był wówczas mało opłacalny. Sytuacja zmieniła się nagle wraz z wojną i spowodowanym przez nią spadkiem cen ukraińskich zbóż głównie wskutek blokad czarnomorskiego szlaku eksportowego. Reakcją Brukseli były rekompensaty dla rolników. Komisja pod koniec marca zaproponowała 29,5 mln euro dla rolników z Polski (szybko zatwierdzone przez państwa UE), ale o szczegółowym sposobie podziału decyduje Warszawa. Ponadto Komisja Europejska, jak wylicza komisarz ds. rolnictwa Janusz Wojciechowski, od początku 2022 roku zgodziła się łącznie na 2,8 mld euro pomocy publicznej (z polskiego budżetu) dla polskiej branży rolnej, z czego 1,5 mld euro to pomoc ściśle związana z łagodzeniem gospodarczych skutków wojny w Ukrainie. – Stąd tak wielkie zaskoczenie kwietniową decyzją Polski o embargu – tłumaczy jeden z zachodnich dyplomatów w Brukseli.
Komisja już pod koniec kwietnia zasygnalizowała chęć wypłaty kolejnej transzy pomocy dla rolników w wysokości 100 mln euro, z czego ponad 39 mln euro miałoby przypaść Polsce, a Węgrom – blisko 16 mln euro. Jednak embargo utrzymywane przez Budapeszt blokuje ten pakiet pomocy. I jeśli Węgry nie ustąpią, ten pakiet będzie musiał być przeformułowany, by wykluczyć ich z wypłat. Ponadto Komisja Europejska na razie wstrzymuje się z poddawaniem tej nowej pomocy pod głosowanie, bo w połowie maja aż 13 krajów Unii ostro skrytykowało nie tylko decyzje o embargu na import rolny z Ukrainy, a także kompromisowe działania Komisji Europejskiej oraz zażądało wyjaśnień co do kryteriów pomocy finansowej dla rolników z Polski, Węgier, Słowacji, Bułgarii i Rumunii.
„Środki przyjęte w dniu 2 maja przez Komisję – bez konsultacji z państwami członkowskimi – związane z selektywnym ograniczeniem przywozu z Ukrainy, budzą poważne obawy, ponieważ prowadzą do zróżnicowanego traktowania w ramach samego rynku wewnętrznego. Budzą one również wątpliwości co do przyszłego traktowania przypadków o porównywalnym charakterze lub skali, które mogłyby zostać podniesione przez jedno lub więcej krajów UE” – głosi pismo do Komisji Europejskiej podpisane przez ministrów rolnictwa z Niemiec, Francji, Hiszpanii, krajów Beneluksu, Irlandii, Grecji, Austrii, Danii, Estonii, Chorwacji i Słowenii. Komisja będzie próbowała odpowiedzieć na ich zastrzeżenia podczas posiedzenia Rady UE ds. Rolnych w przyszłym tygodniu w Brukseli.
Polska chce więcej pieniędzy
Rząd Mateusza Morawieckiego w tym miesiącu zablokował unijną zgodę na umowę partnerstwa z 79 krajami Afryki, Karaibów i Pacyfiku („umowa post-Kotonu”), którą wcześniej przez dwa lata blokowały Węgry. Warszawa publicznie nie wyjaśnia, o co chodzi. – A Polsce chodzi po prostu o dodatkowe pieniądze z Brukseli w zamian za zgodę na „post-Kotonu”. Komisja miałaby skupować zboże w Polsce na potrzeby humanitarne np. Afryki – tłumaczył nam niedawno zachodni dyplomata w Brukseli.
Jednak Komisja Europejska po dokonaniu wstępnych szacunków już stwierdziła, że skup pszenicy z polskich magazynów i jej dystrybucja w ramach Światowego Programu Żywnościowego jest nie do obrony pod względem kosztów, bo nawet potrajałby cenę pszenicy w ramach takiej pomocy. Natomiast Komisja rozpatruje teraz wniosek Warszawy o zgodę na pomoc publiczną, czyli polskie subsydia dla firm transportowych wywożących zboże z Polski.
Lubisz nasze artykuły? Zostań naszym fanem na facebooku! >>