UE: Zgoda na sankcje wobec Białorusi
15 listopada 2021Unijni ministrowie w Radzie UE zatwierdzili [15.11.2021] dodatkowe kryteria sankcyjne w sprawie Białorusi, które pozwolą na rychłe wydłużenie „czarnej listy” (zamrożony majątek i zakaz wjazdu do Unii) o osoby, firmy i instytucje zaangażowane w działania reżimu Aleksandra Łukaszenki na granicy z Polską, Litwą, Łotwą. – Nasza decyzja pokazuje determinację UE, by przeciwstawić się instrumentalizacji migrantów dla celów politycznych. Odrzucamy tę nieludzką i nielegalną praktykę. Jednocześnie Unia nadal potępia niedopuszczalne, trwające represje reżimu wobec własnej ludności – powiedział Josep Borrell, szef unijnej dyplomacji.
Decyzja Rady UE stwarza podstawy do szybkiego objęcia sankcjami – wedle brukselskich przecieków – około 30 osób, przedsiębiorstw i instytucji. Łącznie z hotelem w Mińsku, który przyjmuje migrantów zwożonych w ramach białoruskich „pakietów migracyjnych” (wiza, bilet, podwózka na granicę) sprzedawanych m.in. w irackim Kurdystanie. Dotychczas na liście sankcyjnej widnieje 166 osób i 15 instytucji z Białorusi, ale niezwiązanych z sztucznie nakręcanym przez Mińsk kryzysem migracyjnym. Ponadto UE w zeszłym tygodniu zatwierdziła swą wstępną decyzję z września o zakończeniu ułatwień wizowych dla białoruskich oficjeli podróżujących do Europy. Dodatkowe nazwiska będą oficjalnie ogłoszone być może przed końcem listopada, ale Unia – w obawie przed pozwami ukaranych do TSUE – musi teraz skompletować solidne dane uzasadniające sankcje.
– Ponadto potrzebujemy trochę czasu, by te nowe sankcje szczegółowo skoordynować m.in. z Brytyjczykami, Amerykanami, Kanadyjczykami – tłumaczy jeden z unijnych dyplomatów.
Zielone światło od Rady UE obejmuje też przygotowania do sankcji wobec linii lotniczych (łącznie z zakazem lotów nad terytorium Unii) współpracujących z Mińskiem przy sztucznym generowaniu kryzysu migracyjnego. – Musimy zacząć od zatrzymania napływy tych migrantów na Białoruś. A zatem od zatrzymania lotów, co już zostało prawie zrobione – przekonywał dziś Borrell w Brukseli.
Władze Turcji w zeszłym tygodniu doprowadziły do zawieszenia sprzedaży biletów dla migrantów na loty Turkish Airlines na Białoruś oraz na loty linii białoruskich startujących z Turcji. Z kolei Margaritis Schinas, jeden z wiceprzewodniczących Komisji Europejskiej, podróżuje w tych dniach po Bliskim Wschodzie, by podobne działania wymóc na innych krajach i przewoźnikach. Przed paru dniami zawieszenie lotów do Mińska ogłosiły prywatne syryjskie linie lotnicze Cham Wings.
Białoruskie linie lotniczym już po uprowadzeniu Romana Protasiewicza zostały objęte restrykcjami, które zakazują im lotów do i nad terenem Unii. Jednak Bruksela podjęła prace nad ewentualnym odcięciem Białorusinów od leasingowego wypożyczania samolotów przez firmy umocowane głównie w Irlandii. O ile dojdzie do takich sankcji, zapisy sankcyjne respektowałyby dotychczasowe kontrakty leasingowe (naciskał na to Dublin), lecz zabraniałyby zawierania nowych umów z Białorusinami.
Co z sankcjami gospodarczymi?
Borrell wzywał dziś do działań dyplomatyczno-politycznych Unii na rzecz zażegnania kryzysu humanitarnego, czyli pomocy w szybkim powrocie do macierzystych krajów m.in. Irakijczykom, którzy trafili
na Białoruś. Jednak dzisiejszej zgodzie na już piąty pakiet sankcyjny UE wobec Białorusi (przygotowywany od września pod naciskiem Polski oraz Litwy) towarzyszy dość szeroka zgoda, by zacząć przygotowania do pakietu szóstego.
– W związku z kryzysem bezpieczeństwa na granicy polsko-białoruskiej Polska zasługuje na naszą całkowitą solidarność – powiedział dziś w Brukseli niemiecki minister spraw zagranicznych Niemiec Heiko Maas.
Czy w razie dalszej eskalacji ten szósty pakiet restrykcji wobec Białorusi będzie obejmować także nowe sankcje gospodarcze? Przyjęte ostatniego lata restrykcje wymierzone w białoruski eksport soli potasowej (używanej w nawozach sztucznych), w przemysł tytoniowy oraz petrochemiczny, zaczną najboleśniej uderzać w Białoruś dopiero na początku 2022 r. ze względu na wygasanie starych kontraktów biznesowych. Niektórzy z naszych rozmówców w Brukseli przekonują, że jednym z głównych celów Łukaszenki jest walka z tymi – formalnie już obowiązującymi – sankcjami gospodarczymi, których koszty Białoruś dopiero zacznie odczuwać.
Polska i Litwa w zeszłym tygodniu oficjalnie wezwały do zwołania telekonferencyjnego szczytu UE na temat „ataku hybrydowego” Łukaszenki, ale Charles Michel (przewodniczący Rady Europejskiej) jeszcze nie ogłosił decyzji, co zrobi z tym apelem. Michel w zeszłym tygodniu odświeżył w Unii dyskusję, czy budowa barier granicznych powinna być finansowana z budżetu UE. O tę sprawę długu spierano się na październikowym szczycie UE, po którym Ursula von der Leyen powiedziała, że w kierowanej przez nią „Komisji Europejskiej i w Parlamencie Europejskim od dawna panuje pogląd, że nie będzie finansowania drutów kolczastych i murów” z pieniędzy unijnych (wbrew pisemnemu apelowi 12 krajów, w tym Polski, krajów bałtyckich, Danii, Austrii, Grecji, Węgier, Bułgarii). Tyle, że Michel twardo podkreśla, że debata trwa.
Spór o finansowanie muru ma duże znaczenie polityczne, a zdaniem części dyplomatów UE nawet „znacznie większe znaczenie symboliczne od finansowego”, bo – zdaniem krytyków murów granicznych - miałoby chodzić o promowanie wizji Unii jako „twierdzy Europa”. – Przecież chodzi o nie tak wielkie pieniądze. A chodzi o afirmację murów – tłumaczy jeden z naszych rozmówców.
Również szef ukraińskiej dyplomacji Dmytro Kułeba zwrócił się do szefów dyplomacji krajów Unii z apelem o zaostrzeniu sankcji wobec Rosji. – Myślę, że Rosja przyzwyczaiła się do słów i ma nadzieję, że Europa nie będzie w stanie przejść od słów do czynów. W najlepszym interesie Unii Europejskiej jest pokazanie, że Rosja się myli – dodał Dmytro Kułeba.