UE ściga Polskę za nieprzyjmowanie uchodźców
14 czerwca 2017– Unia Europejska to nie tylko proszenie o fundusze i o zapewnianie bezpieczeństwa. Europa to także dzielenie obowiązków – powiedział we wtorek komisarz UE ds. migracji Dimitris Awramopulos. Na swym zamkniętym spotkaniu Komisja Europejska bez głosowania i przez konsensus zatwierdziła we wtorek (13.06.2017) propozycję swego szefa Jeana-Claude’a Junckera, by rozpocząć postępowania wobec trzech krajów naruszających rozporządzenie Rady UE z września 2015 r. Przepisy przyjęte wówczas w głosowaniu szefów MSW przewidują podział między kraje Unii do 160 tys. uchodźców przybywających przez morze do Grecji i Włoch (do września 2017 r.). Polska powinna przyjąć około sześciu tysięcy osób.
Rozdzielnik to prawo UE
– Działania Komisji mają naturę polityczną, a nie prawną – protestował już w poniedziałek szef węgierskiego MSZ Péter Szijjártó. Jednak Bruksela podkreśla, że jest przeciwnie. – Rozdzielnik jest obowiązującym prawem UE. Relokacja, prócz obowiązku moralnego, jest prawnym obowiązkiem krajów członkowskich – tłumaczył Awramopulos.
Węgry dotąd nie zgłosiły żadnych miejsc dla uchodźców z rozdzielnika, Polska zgłosiła tylko sto miejsc w 2016 r., ale i tak nikogo nie przyjęła, a Czechy najpierw przyjęły 12 osób, ale od roku bojkotują rozdzielnik. – Komisja wielokrotnie wzywała państwa, które nie dokonały jeszcze relokacji ani jednej osoby lub które nie zobowiązały się do relokacji, by to uczyniły. Ale bez skutku. Wyczerpaliśmy już czas na apele i dlatego rozpoczynamy postępowanie – powiedział komisarz Dimitris Awramopulos.
W rozporządzeniu Rady UE z 2015 r. nie zapisano mechanizmu szybkiego nakładania kar za ignorowanie rozdzielnika. Dlatego jeśli Polska, Węgry i Czechy nie ugną się pod naciskiem Komisji, ta tylko na ogólnych zasadach z traktatów UE będzie mogła skierować sprawę do Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości w Luksemburgu. Trybunał jest uprawniony do nakładania ogromnych kary finansowych za łamanie prawa UE, ale w przypadku rozdzielnika czas na sankcyjny finał wobec Polski, Węgier i Czech może nadejść dopiero za około cztery lata.
– Rząd PiS nie realizuje decyzji, która została podjęta wbrew interesom Polski – tak minister Mariusz Błaszczak tłumaczył we wtorek stanowisko Warszawy wobec rozdzielnika. Rada UE przegłosowała go za rządów Ewy Kopacz. Obecny rząd jeszcze w 2016 r. deklarował gotowość do przyjmowania 25 osób na kwartał, ale teraz nie zamierza przyjmować nikogo.
Nowy rozdzielnik wciąż na stole
Dotychczas kraje Unii – wedle zaktualizowanych we wtorek danych – rozdzieliły między siebie blisko 21 tys. migrantów z „oczywistą potrzebą ochrony międzynarodowej”, którzy dotarli do Grecji i Włoch. Obecnie w tych obu krajach na relokację czeka kolejne 11 tys. ludzi. Jednak łączne potrzeby okazały się o wiele mniejsze od 160 tys. przewidywanych w 2015 r. Pomimo to w Unii trwają prace nad nowym, stałym rozdzielnikiem uchodźców stworzonym pod przyszłe kryzysy migracyjne. Kompromis w tej sprawie był celem maltańskiej prezydencji w Radzie UE (trwającej do końca czerwca), ale Malta już nieoficjalnie uprzedziła Estonię (kolejną prezydencję), że pozostawi jej otwarty konflikt w tej sprawie.
Minister Błaszczak zapowiedział, że premierzy krajów Grupy Wyszehradzkiej wystosują oficjalny list do szefa Rady Europejskiej Donalda Tuska, by kwestia relokacji była decydowana na forum Rady Europejskiej. Z zasady obowiązuje w niej reguła konsensusu, a nie jak w Radzie UE (unijni ministrowie) – głosowanie większościowe. W istocie przywódcy UE już przed blisko rokiem postanowili, że nowy rozdzielnik powinien być wypracowany przez „maksymalne poszerzanie konsensusu”, co w brukselskim żargonie oznaczało poszukiwanie jednomyślności.
Jednak o ile Czechy i Słowacja zaczęły sygnalizować gotowość do przyszłych podziałów uchodźców na unijnym poziomie „w zupełnej ostateczności”, to Polska i Węgry mówią twarde „nie” jakimkolwiek rozdzielnikom. Dlatego w Brukseli podnoszą się teraz głosy, by jednak skorzystać ze zwykłej procedury legislacyjnej pozwalającej ominąć sprzeciw zaledwie dwóch krajów. Przepisy o nowym rozdzielniku miałby przewidywać szybkie i wielkie finansowe rekompensaty finansowe od krajów nieprzyjmujących uchodźców.
Tomasz Bielecki, DW Bruksela