Unia wydaje miliardy
21 listopada 2011Niemiecki ekonomista, Hans-Werner Sinn, zabrał głos w tej sprawie w związku ze zbliżającą się Światową Konferencją Klimatyczną w Durbanie, RPA.
Sinn sceptycznie podchodzi do propozycji utworzenia koalicji dobrej woli pod egidą UE, w celu zobligowania innych państw do podjęcia wysiłku na rzecz ochrony klimatu. Mówi, że inne kraje będą się cieszyć, gdy Europa przejmie rolę wiodącą w tej walce, ponieważ dzięki temu osłabnie presja, zmuszająca je do ograniczenia emisji.
Walka z wiatrakami
"W ostatnich latach nastąpił dalszy wyraźny wzrost globalnej emisji CO2" - powiedział Sinn tydzień przed konferencją klimatyczną ONZ. W tym kontekście napiętnował Chiny, Indie i USA, ponieważ na państwa, które zobowiązały się do redukcji emisji dwutlenku węgla w ramach protokołu z Kyoto, przypada jedynie 30 procent emisji - podkreślił Sinn.
Protokół z Kyoto wygasa w 2012 roku. Jak ma być dalej, nie wiadomo, ponieważ USA nie chcą, jak dotąd, podporządkować się wiążąco układowi klimatycznemu.
Po co ten wysiłek?
Mając to na uwadze Sinn zakwestionował wysiłki Niemiec i innych państw UE na rzecz ochrony klimatu.
"To naprawdę frustrujące, że w Europie wydaje się miliardy, by opanować sytuację, a nie ma to żadnego odbicia w krzywej emisji CO2 na świecie, która nadal szybuje w górę" - oświadczył ekonomista. "Nie ma sensu robić czegoś tylko po to, żeby w ogóle coś robić, jeśli efekt końcowy równa się zeru"- dodał Sinn.
Zdaniem Sinna nie dojdzie do ograniczenia emisji CO2, jeżeli nie zadbamy o to, by odpowiednie ilości ropy naftowej i gazu ziemnego nie zostały wydobyte a pozostały pod powierzchnią ziemi. Ekonomista dodał, że dopóki nie rozwiążemy tego problemu, redukcja emisji w Europie nie ma sensu.
Sens będzie to miało wówczas, gdy wszyscy dołożymy starań żeby powstrzymać globalne ocieplenie i położyć kres obecnej asymetrii, uważa Sinn. W jego opinii polityka ochrony klimatu działa zbytnio według zasady jałmużnego kapelusza. My coś do niego wrzucamy, a inni wyjmują".
W Durbanie rewelacji nie będzie
Szef monachijskiego instytutu nie spodziewa się rewelacji po konferencji w Durbanie. Potrzeba światowego porozumienia, do którego włączą się również Chiny, Indie i Stany Zjednoczone. W przeciwnym razie to nic nie da, uważa Sinn.
Na razie nie ma według niego nawet widoków na takie porozumienie. Do tego dochodzi fakt, że obecnie, w dobie kryzysu, wiele krajów ma inne problemy i troski, dodałe szef ifo.
dpa / Iwona D. Metzner
red. odp. Andrzej Paprzyca