Unia zamierza zarabiać na śmieciach z plastiku
16 stycznia 2018Nowy podatek miałby zasilać budżet UE od 2021 r., czyli – prócz zachęcania do redukcji zużycia tworzyw sztucznych – pomagałby łatać pobrexitową dziurę w unijnej kasie. Obecnie brytyjski wkład do budżetu UE to średnio 12-14 mld euro rocznie. Komisarz UE ds. budżetu Günther Oettinger tłumaczył przed tygodniem, że podatek od plastiku mógłby stać się budżetowym „źródłem własnym” Unii Europejskiej, czyli dostarczałby wpływów poza bezpośrednimi przelewami składek opartych na PKB poszczególnych krajów UE. Składki stanowiły w 2016 r. około 2/3 budżetu UE, a około 11 proc. pochodziła z już istniejącego „źródła własnego”, czyli wpływów powiązanych z podatkiem VAT ściąganym w całej Unii.
- Nie jestem pewny na sto procent, czy uda nam się tak szybko wprowadzić podatek od plastiku. Przyspieszymy prace w lutym, a w maju Komisja Europejska ostatecznie odpowie, czy to jest do zastosowania już w 2021 r. – mówi nam Jyrki Katainen, wiceprzewodniczący Komisji. Przypomina, że jeszcze jako premier Finlandii wprowadzał podatek od emisji CO2. – Podobają mi się tego typu podatki [środowiskowe]. Ale doświadczenie z Finlandii uczy pokory co do możliwego tempa takiej reformy podatkowej – przekonuje Katainen.
Jak zarobić na śmieciach
Ale nawet bez nowych podatków Komisja Europejska zamierza ostro przyspieszyć walkę z plastikowymi odpadami – zwłaszcza, że Chiny zakazują teraz ich importu, co jeszcze bardziej obciąży środowisko w Europie. – Ale to problem globalny. Odpady są wszędzie. A te z oceanów ostatecznie trafiają w rybach na nasze talerze – mówi Katainen. Kraje UE wytwarzają rocznie ok. 25 mln tonów odpadów z tworzyw sztucznych (tylko 30 proc. jest recyklingowana), z czego 2/3 to plastikowe opakowania. Odzyskiwanie wszystkich opakowań (ich powtórne użycie lub recykling) przyniósłby unijnej gospodarce około 70-105 mld euro oszczędności rocznie. Obecnie odzyskuje się tylko 5 proc. tworzyw sztucznych z opakowań (liczone wedle wartości, nie ilości).
Unia Europejska już od kilku lat zwalcza plastikowe śmieci, co w tym roku przełożyło się w Polsce – choć taka metoda nie jest obowiązkowa w UE - na zakaz rozdawania darmowych toreb w sklepach. Ponadto Rada UE (ministrowie krajów Unii) oraz Parlament Europejski wstępnie porozumiały się pod koniec 2017 r., że należy ustanowić dla całej Unii prawnie wiążący cel recyklingowania 50 proc. opakowań plastikowych w 2025 r. i 55 proc. w 2030 r. Ale Komisja Europejska zamierza przyspieszyć nawet do 100 proc. w 2030 r. – ale nie tyle poprzez bardziej rygorystyczne wymogi co do redukcji zużycia, co za sprawą harmonizacji przepisów co do produkcji i oznaczania plastików. – Musimy stworzyć wspólny rynek odpadów plastikowych w Unii, co i bez subsydiów czy nowych podatków uczyni ich przeróbkę bardziej opłacalnym biznesem – tłumaczy nam Katainen. Chodzi m.in. o to, by producenci plastików już przy ich wyrobie stosowali takie materiały, które potem da się łatwo i opłacalnie sortować oraz odzyskiwać. Komisja zaproponuje szczegółowe przepisy w tej dziedzinie w 2019 r.
Kosmetyki bez plastiku
Bruksela zamierza inwestować w badania nad tworzywami biodegradowalnymi. Jej celem jest też mocne ograniczenie – tu nie wyklucza nowych instrumentów prawnych - stosowania „mikroplastików”, czyli celowego dodawania drobinek z tworzyw sztucznych np. do kosmetyków złuszczających naskórek. W przeciągu kilku lat porty w krajach UE będą musiały być technicznie gotowe do odbierania ze statków śmieci z tworzyw sztucznych, które teraz często są wyrzucane do morza. Komisja Europejska szacuje, że działania w ramach nowej strategii co do plastiku stworzą do 2030 r. około 200 tys. nowych miejsc pracy.
Tomasz Bielecki, Bruksela