VIP Art Fair- pierwsze wirtualne targi sztuki
28 stycznia 2011Kolończyk Thomas Zander należy obok Davida Zwirnera, Larry Gagosina czy Maxa Hetzlera do grupy 139 renomowanych galerzystów, którzy założyli VIP Art Fair. Wirtualny rynek sztuki pozwala na prezentację i sprzedaż bez konieczności otwierania szampana i wymiany grzeczności z klientem.
VIP oznacza tyle, co „view in private” czyli klient może oglądać dzieła wystawione na sprzedaż z zachowaniem prywatności, w zaciszu czterech ścian, we własnym komputerze. Jeśli kupiec chce otrzymać szczegółowe informacje może się porozumieć z galerzystą, korzystają z czatu lub skypa. Rozmowy finalizujące sprzedaż odbywają się w tzw. „private rooms”, do których galerzysta zaprasza klienta. Tam można przy okazji zapoznać się też z innymi pracami, znajdującymi się w archiwum galerii. Myli się jednak ten, kto myśli, że VIP Art Fair jest usługą bezpłatną. Kolekcjoner, chcąc nabyć dzieło sztuki na stronach którejś z galerii należącej do VIP Art Fair płaci za pierwsze dwa dni wizyty 100 dolarów, za kolejne już tylko 20 dolarów. Użytkownicy, którzy chcą tylko zapoznać się z ofertą galerii, mogą zarejestrować się bezpłatnie.
Bogatsza oferta
Galerie zrzeszone w VIP Art Fair, w odróżnieniu od tradycyjnych targów sztuki, zmieniają swoją ofertę co dwa dni. Można przy tym powiększyć każdy szczegół prezentowanych malowideł. Dzięki symulacji komputerowej przed obrazem do sprzedaży pojawia się wirtualny kupujący. Trik ten pozwala pokazać prawdziwe proporcje dzieła, jego rozmiary.
Wirtualna prezentacja i sprzedaż sztuki odpowiednio kosztuje. Za prezentację swojej oferty na stronach VIP Art Fair galerzyści płacą w zależności od wielkości powierzchni wystawienniczej od 5 do 20 tysięcy dolarów.
Dzieła sztuki, jako pliki
50 z 8 tysięcy dzieł sztuki zebranych na VIP Art Fair kosztuje ponad milion euro. „Który z kolekcjonerów zechce wydać tyle pieniędzy na dzieło, którego nie widział”, zastanawia się Barbara Engelbach, z-ca. dyrektora Muzeum Ludwiga w Kolonii. „Nasza placówka nigdy nie zdecyduje się na zakup dzieł sztuki w internecie. Zbyt duża jest przy tym odpowiedzialność”. Barbara Engelbach szczególnie sceptycznie odnosi się do zakupu w internecie obrazów. Mimo to chwali wirtualne targi, jako interesującą bazę informacji dla tych osób, które nie mają odwagi odwiedzać targów sztuki.
Techniczne zakłócenia
Eksperyment, co prawda już trwa, ale nie obywa się przy tym bez technicznych usterek. Zamiast czatować z klientami, właściciele galerii walczą na razie z zakłóceniami w połączeniu z siecią. Natomiast użytkownicy przeklinają system, w którym nie mogą się zarejestrować. Serwery są przeciążone i, jak dotąd, nie doszło jeszcze do żadnej transakcji.
Sabine Oelze/ Alexandra Jarecka
red.odp.: Andrzej Paprzyca