1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Von der Leyen wybrana szefową eurokomisji. Z poparciem PiS

16 lipca 2019

Parlament Europejski zatwierdził jej kandydaturę większością 383 głosów. Ursula von der Leyen nie wygrałaby bez poparcia PiS.

https://p.dw.com/p/3MAid
Frankreich Wahl zur EU-Kommissionspräsidentin | Ursula von der Leyen
Zdjęcie: Reuters/V. Kessler

Ursula von der Leyen, którą szczyt UE na początku lipca nominował na następczynię Jeana-Claude’a Junckera, dostała dziś 383 głosów, czyli tylko o dziewięć więcej od wymaganej większości 374. To 51,2 proc. izby, a przed pięciu laty Jean-Claude Juncker dostał głosy 56 proc. europosłów.

Von der Leyen miała oficjalne poparcie swej rodzimej centroprawicowej Europejskiej Partii Ludowej (m.in. niemieccy chadecy i PO), liberałów z klubu „Odnowić Europę” oraz centrolewicy (S&D). Jednak w klubie S&D wedle nieoficjalnych szacunków co najmniej jedna trzecia członków chciała głosować przeciw von der Leyen (m.in. socjaldemokraci z Niemiec, Francji, Beneluksu, Grecji). Byli rozżaleni przegraną Fransa Timmermansa w wyścigu o fotel po Junckerze, choć – w przeciwieństwie do von der Leyen - otwarcie ubiegał się o to w eurowyborach. Ponadto wytykali von der Leyen złe opinie o jej ministrowaniu w niemieckim MON oraz małą wiedzę o sprawach Unii.

Centroprawica, świadoma skali buntu w S&D, od co najmniej tygodnia zabiegała o głosy partii spoza „koalicji” na rzecz nowej Komisji Europejskiej. Na godzinę przed głosowaniem ostatecznie załamały się rozmowy z Ligą włoskiego wicepremiera Mattea Salviniego, ale poparcie dla von der Leyen zadeklarował Ruch Pięciu Gwiazdek. W tej samej sprawie sekretarz generalny CDU Paul Ziemiak był w ostatnią niedzielę u Jarosława Kaczyńskiego w Polsce. I choć PiS (26 europosłów) został w ostatni poniedziałek (15.7) upokorzony powtórnym odrzuceniem kandydatury Beaty Szydło na szefową europarlamentarnej komisji do spraw zatrudnienia, to partia na krótko przed wtorkowym głosowaniem finalnie zdecydowała o poparciu dla von der Leyen.

Czy PiS dostał od chadeków obietnicę, że nie będą rzucać kłód polskiemu kandydatowi na komisarza UE? A może obietnicę dobrej teki dla Polaka w Komisji? Czy też jako partia rządząca PiS po prostu stwierdził, że rozsądnie mieć poprawne stosunki z nową szefową Komisji? – Nie wiemy. Okaże się w najbliższych tygodniach – przyznaje nasz niepolski rozmówca w europarlamencie.

Von der Leyen jest od teraz „wybraną przewodniczącą” (lub „przewodniczącym elektem”), której kadencja zaczyna się dopiero 1 listopada. Do tego czasu Parlament Europejski musi zatwierdzić kolegialnie całą nową Komisję – z von der Leyen oraz nowymi komisarzami ze wszystkich krajów Unii.

Von der Leyen i Antoni Macierewicz na konferencji prasowej (2016)
Von der Leyen miała dobre relacje z szefem MON Antonim Macierewiczem. To zaskarbiło jej szacunek polityków PiSZdjęcie: DW/R. Romaniec

Pierwsza kobieta o praworządności

Von der Leyen w swym dzisiejszym wystąpieniu w Parlamencie Europejskim (oraz „wytycznych politycznych”, które rozesłała do europosłów) mocno akcentowała potrzebę pełnej równowagi między kobietami i mężczyznami, do jakiej zamierza dążyć w nowej Komisji Europejskiej. – Nareszcie kobieta została kandydatką na przewodniczącą Komisji! – powiedziała, podkreślając zasługi Simone Veil, która przed 40 laty została pierwszą przewodniczącą europarlamentu wyłonionego w wyborach bezpośrednich. Von der Leyen opowiedziała się za przystąpieniem całej Unii do konwencji stambulskiej o zwalczaniu przemocy domowej, a przemoc wobec kobiet nowa szefowa Komisji chciałaby uczynić przestępstwem w świetle prawa unijnego.

Obietnice von de Leyen miały pozyskać sceptyków z klubu centrolewicy (S&D) oraz liberałów („Odnowić Europę”), którzy wcześniej zarzucali jej mgliste wypowiedzi co do strzeżenia praworządności. Zapowiedziała, że promowany przez nią mechanizm dorocznej oceny państwa prawa we wszystkich krajach UE (krytycy widzą w nim ryzyko rozwodnienia działań Brukseli) nie zastąpi, lecz będzie jedynie dodatkiem do narzędzi obecnie używanych przez Komisję (a zatem i dodatkiem do postępowań z art. 7 Traktatu o UE). W swych „wytycznych politycznych” von der Leyen zadeklarowała poparcie dla powiązania praworządności z unijnym budżetem wieloletnim (od 2021 r.), co odnosi się do – przedłożonego przez Komisję już maju 2018 r. – projektu rozporządzenia przewidującego zawieszanie, a nawet redukcje funduszy UE dla krajów łamiących zasady państwa prawa.

– Państwo prawo to najlepszy sposób na obroną wolności i ochronę najsłabszych w naszej Unii. Nie może być kompromisów w sprawie respektowania praworządności – przekonywała.

Walka o klimat

Ponadto von der Leyen powtórzyła swe – przedstawione wcześniej frakcji centrolewicy i liberałów – zobowiązania klimatyczne, które są sprzeczne z obecną linią władz Polski. Zapowiedziała bowiem projekty prawne, który zawierałyby unijne cele neutralności klimatycznej w 2050 r. oraz podwyższały cel redukcji gazów cieplarnianych z 40 proc. do 50-55 proc. w 2030 r. (w porównaniu z 1990 r.). Takie przepisy są przyjmowane większością głosów, więc Polska nie mogłaby ich samotnie zawetować. Częścią „zielonej umowy dla Europy” byłby – ten pomysł to nie nowość – „fundusz sprawiedliwej transformacji energetycznej” wspomagający regiony ponoszące największe koszty walki z kryzysem klimatycznym. Polska już teraz korzysta ze wsparcia Brukseli w tej dziedzinie.

Jednym z punktów „exposé” von der Leyen było wprowadzenie płacy minimalnej we wszystkich krajach Unii (taki postulat Juncker zgłasza od pięciu lat), ale nie chodzi o tę samą stawkę, lecz wspólne zasady jej negocjowania np. na tym samym poziomie średniej płacy w poszczególnych regionach lub krajach. Unijna „gwarancja dla dzieci” miałaby zapewnić wszystkim dzieciom minimum edukacyjne i w dostępie do służby zdrowia. Ponadto von der Leyen opowiedziała się za wspólnym systemem wspomagania zasiłków dla bezrobotnych, który – choć w swym przemówieniu nie wdawała się w takie szczegóły – miałby przelewać wspólne fundusze na zasiłki w krajach, które znalazły się w tarapatach finansowych. Szkopuł w tym, że pomysły na takie amortyzowanie wstrząsów gospodarczych bardzo dzielą nawet rząd Niemiec i wywołują sceptycyzm w krajach unijnej Północy, bo pachną im dodatkowymi kosztami dla podatników.

Von der Leyen – podobnie jak Juncker – opowiedziała się za odejściem od wymogu jednomyślności przy decyzjach UE w sprawach zagranicznych (ale nie ma szans, by na to zgodziły się rządy krajów Unii), kontynuacją budowy „unii obronnej” (chodzi głównie o wspomagania współpracy przemysłów zbrojeniowych z różnych krajów UE) oraz za „świeżym startem” reformy prawa azylowego. Jednak zręcznie uniknęła jakichkolwiek konkretów co do kształtu „solidarności”, którą jeszcze niedawno w Brukseli rozumiano jako relokację uchodźców.

– Na kogo tak naprawdę mamy głosować? Pani wystąpienie jest o wiele lepsze od rozmów w klubach europarlamentarnych z zeszłego tygodnia. Ale czy to nie są tylko piękne słowa? Czy będą konkrety? – pytał holenderski Zielony Bas Eickhout. Podejrzenia, że przemówienie von der Leyen to tylko zręczne dokonanie doradców, za którym nie całkiem stoją przemyślenia i przekonania kandydatki, było jedną z głównych linii krytyki wobec von der Leyen. Ona sama podkreślała, że to po prostu dobry owoc „słuchania trosk i postulatów europosłów”.