Von der Leyen: "Świat nie czeka na Europę"
28 listopada 2019Deutsche Welle: Jak reszta świata powinna patrzeć na Europę, którą, stojąc na czele nowej Komisji, będzie pani teraz kształtować?
Ursula von der Leyen: Myślę, że nadszedł czas, aby Europa zadała sobie więcej trudu, by być zdolną do osiągania swoich celów i by zachować optymizm. Możemy zaoferować światu naprawdę dużo. Jeśli spojrzymy na „zieloną umowę” dla Europy albo na cyfryzację, to europejski głos jest konieczny. Nadszedł czas, aby nadać Europie nowy kurs.
Weźmy konkretny przykład: Stany Zjednoczone. Czy to obecnie partner czy konkurent?
Nasi przyjaciele w USA są naszym partnerem. Od dekad mamy silny, wspólny fundament. Wszyscy ci ludzie, którzy zawiązali przyjaźnie albo mają kontakty biznesowe z naszymi amerykańskimi przyjaciółmi, są tym, o co tak naprawdę chodzi w transatlantyckiej przyjaźni. Oczywiście zdarzają się konflikty. Ale jako dobrzy partnerzy musimy te konflikty przepracować.
A jak wygląda to z Chinami?
Chiny to inna sprawa. Chiny zmierzają w kierunku, gdzie my musimy sprawdzić, jak podchodzić do trudnych spraw. Na przykład socjalna ocena ludności prowokuje wiele pytań. Także to jaką strukturę ma inicjatywa jedwabnego szlaku, wywołuje pytania. To sprawy, które musimy przedyskutować i zrobimy to.
„Zielona umowa” to bardzo ambitne cele. Europa ma stać się klimatycznie neutralna w 2050 roku. Czy ta poprzeczka zawieszona jest tak wysoko, by wylądować w końcu trochę niżej?
Myślę, że trzeba działać ambitnie. Pięć lat do długi okres, a zmiany klimatu nie mogą czekać. Bo nie czekają na to, co zrobi polityka. Albo zrobimy teraz krok do przodu, albo będzie naprawdę źle z planetą i z nami. To samo dotyczy cyfryzacji. Świat nie będzie czekał na Europę. Dlatego powinniśmy przyspieszyć. Dobrze jest obierać ambitne cele. Moje wieloletnie doświadczenie w polityce uczy mnie, że im wyżej zawieszona poprzeczka, tym bardziej walczy się o to, aby tym celom podołać.
Prawdziwe pytanie brzmi, jak chce Pani to osiągnąć? Europa jest podzielona, Parlament Europejski jest podzielony. Nawet Niemcy i Francja nie mogą się obecnie dogadać. Co chce Pani robić?
Ważne było otrzymanie większości w głosowaniu (nad Komisją Europejską – red.) i była to naprawdę szeroka większość, prawie dwie trzecie. Pokazuje to, że ten parlament dysponuje konstruktywną większością, gdy zaproponuje się pozytywny program. Chcemy tu naprawdę popchnąć sprawy do przodu. To dobry start.
Ale jak wygląda to w przypadku europejskich przywódców? Francja i Niemcy nie mogą się porozumieć. Jak chce Pani wszystkich pogodzić?
Widzę to inaczej. Na przykład moja kandydatura znalazła poparcie wszystkich szefów państw i rządów członkowskich. Myślę, że to normalne, że ma się różne opinie w różnych kwestiach. To demokracja. Trzeba dyskutować, ale na końcu znaleźć jakieś rozwiązanie i pójść do przodu. Kiedy spojrzy się szerzej na Europę, to można być dumnym z wielu rzeczy. Oczywiście są też wyzwania. Jeśli pamięta się o tym, że ta Europa, przy całej swojej różnorodności, jest modelem odnoszącym sukcesy, to powinniśmy działać dalej.