W Niemczech rośnie przemoc wobec uchodźców. MSW alarmuje
28 grudnia 2015W Gmünd w Badenii-Wirtembergii podpalono znajdującą się w budowie kwaterę dla uchodźców. W Saksonii i w Dreźnie zaatakowano dwie inne kwatery. W Wallerstein w Bawarii doszło do podpalenia domów zamieszkałych przez dwie rodziny imigrantów. Tak przedstawia się smutny bilans tegorocznych świąt Bożego Narodzenia w Niemczech.
Nie ma dnia bez nowego aktu przemocy
W tym roku liczba takich ataków i innych aktów przemocy popełnianych z pobudek ksenofobicznych i rasistowskich wyraźnie wzrosła. Jak informuje federalne ministerstwo spraw wewnętrznych, do połowy grudnia zarejestrowano 850 różnych ataków na schroniska oraz kwatery dla uchodźców i azylantów. To ponad cztery razy tyle co w roku 2014. W Nadrenii Północnej-Westfalii w porównaniu z rokiem ubiegłym odnotowano aż sześciokrotny wzrost liczby takich ataków. W sumie było ich 187. Minister spraw wewnętrznych tego landu Ralf Jäger (SPD) uznał to za "w najwyższym stopniu niepokojące i zawstydzające".
Równocześnie obserwuje się w Niemczech stale rosnącą liczbę aktów przemocy wobec obcokrajowców. W ciągu minionych pięciu lat o 50 procent. Z danych niemieckiego MSW wynika, że w tym roku codziennie przynajmniej jedna osoba padła w Niemczech ofiarą takich przestępstw. Do końca września naliczono ich już 389. Rezultat: 300 rannych i mocno poturbowanych.
Skrajna prawica coraz bardziej wojownicza
Nasilenie się przemocy i agresji wobec obcokrajowców postawiło na nogi landowych ministrów spraw wewnętrznych i niemiecki kontrwywiad (Federalny Urząd Ochrony Konstytucji, BfV) . Od ponad dziesięciu lat obserwuje się w Niemczech "pełzającą radykalizację" skrajnej prawicy i skrajnej lewicy, oraz wojowniczo nastawionych kiboli, ale, na co zwrócił uwagę minister spraw wewnętrznych Meklemburgii-Przedpomorza Lorenz Caffier (CDU), "obecny kryzys migracyjny i dyskusja na temat niemieckiej polityki migracyjnej doprowadziła do obniżenia progu agresji wśród aktywistów i sympatyków różnych ugrupowań o profilu radykalnym, neonazistowskim i szowinistycznym".
Skrajna prawica staje się coraz bardziej wojownicza i agresywna, stwierdził szef MSW Nadrenii Północnej-Westfalii Ralf Jäger. - Wyraźnie wzrosła liczba różnych wieców i demonstracji nastawionych na podsycanie wrogości wobec wszystkich uznanych za obcych i niepożądanych - powiedział. Opinię tę podziela szef MSW Badenii-Wirtembergii Reinhold Gall (SPD), który wskazuje na zagrożenie ze strony fali hejtu w internecie. Minister spraw wewnętrznych Szlezwika-Holsztynu Dieter Büddefeld (bezpartyjny) twierdzi, że w tym kraju związkowym prawicowy ekstremizm wzrasta bardzo powoli, ale to się może szybko zmienić pod wpływem naładowanej emocjami dyskusji nt. kryzysu migracyjnego i związanych z nim problemów. Ludzie niezadowoleni z polityki otwartych drzwi kanclerz Merkel mogą okazać więcej sympatii skrajnej prawicy, zauważa Büddefeld.
Co dziś wzmacnia skrajną prawicę w Niemczech
Na takie zagrożenie zwraca również uwagę niemiecki kontrwywiad, monitorujący stale środowiska o profilu radykalnym. Jego obserwacje i wnioski pokrywają się z wypowiedziami landowych ministrów spraw wewnętrznych. Szef MSW w Nadrenii Północnej-Westfalii Jäger wciąż podkreśla, że prawicowa ekstrema nie ustaje w wysiłkach zjednania sobie głosów "porządnych obywateli" zaniepokojonych biegiem spraw w Niemczech i wygląda na to, że jej się to w coraz większym stopniu udaje. Premier Dolnej Saksonii Stephan Weil (SPD): podziela tę opinię. - Nie da się zaprzeczyć, że prawicowi ekstremiści złapali wiatr w żagle. Zauważa on, że pewna część obywateli Republiki Federalnej jest zaniepokojona, że mogą zostać "zalani falą uchodźców" przez co są bardziej podatni na chwytliwe, wymierzone w migrantów, hasła głoszone przez radykałów.
Premier Weil twierdzi, że tylko jasny i zrozumiały dla każdego kurs polityki migracyjnej rządu kanclerz Merkel może zapobiec jeszcze większemu wzrostowi wpływów skrajnej prawicy i wszystkich ugrupowań szermujących hasłami populistycznymi. -Nie wystarczy powiedzieć 'damy sobie radę'; władze państwa muszą udowodnić obywatelom, że potrafią uporać się z tym problemem i powiedzieć im, jak zamierzają się z nim uporać - powiedział Weil.
Politycy nie mogą się wykręcać od odpowiedzialności
Minister spraw wewnętrznych Dolnej Saksonii Boris Pistorius (SPD) uważa, że odpowiedzialność za stawienie czoła skrajnej prawicy z jednej i przekonanie obywateli do polityki migracyjnej rządu z drugiej strony, spoczywa na wszystkich politykach z partii obecnych w niemieckim parlamencie. Pistorius podkreśla, że muszą być oni wyczuleni na uwagi obywateli, ich niepokoje i troski. Muszą cierpliwie i konsekwentnie przedstawiać im rzeczowe argumenty, którymi kieruje się koalicja w Berlinie. Nie mogą ulec pokusie "postawienia do prawego kąta" tych, którzy wyrażają obawę, że nadmiar migrantów z odmiennych kręgów kulturowych kryje w sobie różne zagrożenia i problemy, a ostateczny wynik ich integracji w społeczeństwie niemieckicm trudno dziś przewidzieć, powiedział minister.
Premier Dolnej Saksonii Weil, zauważył z zadowoleniem, że w "jego" landzie nie stwierdzono do tej pory powszechnej radykalizacji postaw i poglądów obywateli. Co prawda, w kończącym się roku 2015, także w tym kraju związkowym doszło do ataków na uchodźców, azylantów i obcokrajowców, ale "były one na szczęście czymś zupełnie wyjątkowym i incydentalnym", podkreślił Weil.
Inaczej mają się sprawy we wschodniej części Niemiec na obszarze b. NRD. W tzw. nowych krajach związkowych fala przemocy wobec uchodźców i azylantów jest wyjątkowo silna a potencjał agresji wobec nich zatrważająco wysoki. Oddział kontrwywiadu w Dreźnie mówi o tym otwarcie i ostrzega, że sytuacja może się jeszcze zaostrzyć. Funkcjonariuszom BfV w Dreźnie znanych jest z imienia i nazwiska 2,5 tys. skrajnie prawicowych radykałów, zdolnych do użycia przemocy wobec "obcych".
Zaostrzenie przepisów prawa karnego i surowsze wyroki sądowe, nakładane na ujętych sprawców przestępstw z pobudek rasistowskich i ksenofobicznych, nie są właściwym rozwiązaniem tego problemu, oświadczył na ostatnim posiedzeniu stałej komisji ministrów spraw wewnętrznych krajów związkowych Republiki Federalnej jej przewodniczący i zarazem szef MSW w Nadrenii-Palatynacie. Roger Lewentz (SPD) wskazał, że należy ich karać z całą surowością obowiązującego prawa i jednocześnie uświadamiać wszystkim uczestnikom demonstracji organizowanych przez ruch PEGIDA, kogo i co popierają i czym to grozi. - Muszą sobie oni zdawać sprawę, że w ten sposób spychają cały kraj na prawo i zwiększają w nim wpływy skrajnej prawicy - powiedział minister Lewentz.
dpa, BMI / Andrzej Pawlak