Szukać faktów. Skąd Rosjanie mogą jeszcze czerpać wiadomości
7 marca 2022Już przed inwazją na Ukrainę Rosja nie była miejscem szczególnie szanującym wolność prasy. W ostatnim rankingu organizacji Reporterzy bez Granic zajęła 150. na 180 miejsc, choć wciąż wypadła lepiej niż takie kraje jak Białoruś, Chiny czy Korea Północna. Teraz władze w Moskwie mocno przykręcają jednak śrubę dziennikarzom. Zgodnie z nową ustawą nawet 15 lat więzienia może grozić za rozpowszechnianie rzekomo fałszywych informacji o rosyjskiej armii. Facebook i Twitter zostały zablokowane. Krytyczne portale internetowe są zamykane. Także zagraniczni nadawcy – w tym niemieckie ARD i ZDF czy brytyjska BBC – zawieszają relacjonowanie z Rosji.
Jeśli wierzyć Władimirowi Putinowi to „operacja specjalna” w Ukrainie przebiega zgodnie z planem i to mimo 498 rodaków, którzy – według oficjalnych danych – stracili tam życie. Jeśli wierzyć publicznej telewizji, rosyjscy żołnierze walczą dzielnie w sąsiednim kraju, mają przewagę na „nazistami” w Kijowie i wyzwalają Donbas. Putin tłumaczy tę potępianą przez Zachód wojnę napastniczą tym, że chce chronić ludność na wschodzie Ukrainy przed rzekomymi atakami ukraińskich nacjonalistów.
W międzyczasie zamilkło znane krytyczne wobec Kremla radio Echo Moskwy, strony portalu Meduza już się nie otwierają, media, takie jak telewizja Dożd, zawieszają działanie. Nawet stołeczny magazyn The Village, odwiedzany głównie przez wielkomiejskich hipsterów szukających dobrych kawiarni czy inspiracji podróżniczych, zamknął swoje moskiewskie biuro. Wszystkie redakcje tłumaczą to podobnie: Obawy o bezpieczeństwo własnych pracowników są zbyt duże.
Cenzura wojskowa
To dlatego, że Putin podpisał w miniony piątek szereg ustaw wprowadzający drakońskie kary za rzekomą dezinformacje na temat armii i za jej „oczernianie”. Doświadczona w korespondencjach wojennych Nowaja Gazieta napisała w piątek: „Dziś rosyjski parlament wprowadził cenzurę wojskową, faktycznie nawet jej nie ogłaszając”. Gazeta, której dziennikarze w ostatnich latach wielokrotnie padali ofiarą ataków, poinformowała następnie, że w obecnej sytuacji nie jest już w stanie dalej relacjonować wydarzeń na Ukrainie.
„Jestem zszokowany. Nie tylko wiadomościami, ale też wiadomościami o wiadomościach” – przekazał z więzienia opozycyjny polityk Aleksiej Nawalny. „Niebawem wasz dostęp do informacji będzie taki jak u mnie w więzieniu, czyli żaden” – dodał.
Co prawda represje wobec dziennikarzy nie są w Rosji niczym nowym – mówi w rozmowie z DPA pisarka i dziennikarka Alisa Ganijewa. „Ale to inwazja na Ukrainę stała się punktem wyjścia dla szybkiego i przyspieszającego w zawrotnym tempie wzrostu ucisku i dyktatury w kraju”. Jak mówi, zakneblowanie krytycznych głosów to katastrofa dla Rosji. „Miliony ludzi zatrutych przez silną truciznę propagandy Putina zostaną pozbawieni antidotum”.
"Telegram" oknem na świat
Zwłaszcza osobom starszym, nie potrafiącym używać internetu, coraz trudniej będzie zdobywać niezależne informacje. W mediach społecznościowych krytycznych mediów pojawiają się wskazówki jak tworzyć alternatywne połączenia internetowe, aby omijać blokady nałożone na media. Po Instagramie krąży lista zaufanych dostawców usługi VPN (Virtual Private Network), są też instrukcje, jak jej użyć. Najważniejszym medium społecznościowych młodych Rosjan stał się w tej chwili komunikator Telegram, gdzie zablokowane media nadal mogą rozpowszechniać swoje treści. Współzałożyciel Telegrama Pawel Durow oświadczył niedawno, że nie zamierza ograniczyć jego możliwości.
Młoda mieszkanka Moskwy, która regularnie wychodzi na ulicę aby protestować przeciwko Putinowi, opowiada, że cały czas sprawdza kanały aktywistów i prawników ma Telegramie. „To najszybsza droga aby się dowiedzieć, co nowego w mieście i jak uniknąć kłopotów w czasie protestów”. Podczas oficjalnie zabronionych protestów przeciw wojnie w ostatnich dniach zatrzymano już w całej Rosji ponad 13 tys. osób – podają obrońcy praw człowieka.
(DPA/szym)