W poszukiwaniu dostaw gazu. Niemiecki minister w Katarze
21 marca 2022W krótkiej przerwie pomiędzy wieloma oficjalnymi rozmowami Robert Habeck próbuje w kilku słowach opisać, co właściwie robi w Katarze. – To przedsiębiorcy muszą działać. Ale ja wysyłam impulsy. Nie tylko jako ktoś, kto otwiera drzwi, ale próbuje też nadać całości kierunek – mówi. Niemiecki zielony wicekanclerz brzmi w tym momencie, jakby od lat zajmował się sprawami gospodarczymi.
W stolicy Kataru – Dosze – rozmawiał z emirem Tamimem ibn Hamadem Al Sanim, z ministrem gospodarki i handlu oraz szefem katarskiej dyplomacji. Oczywiście w rozmowach chodziło również o odnawialne źródła energii, a więc ulubiony temat zielonego ministra. Głównie jednak chodziło o gaz. O duże ilości gazu, którego Niemcy obecnie, po rosyjskiej napaści na Ukrainę, tak bardzo potrzebują. Emir Kataru i Robert Habeck zawarli porozumienie w sprawie długofalowego partnerstwa energetycznego.
Bogactwo gazowe Kataru
Katar siedzi na gazie, posiada największe po Rosji i Iranie zasoby tego surowca. Posiada też infrastrukturę umożliwiającą transport skroplonego gazu ziemnego (LNG). W 2019 roku emirat wyeksportował w ten sposób 107 miliardów metrów sześciennych. Taka ilość gazu wystarczyłaby, aby pokryć całe niemieckie zapotrzebowanie.
Około 30 procent katarskiego eksportu surowca trafia do krajów Unii Europejskiej. Ale do Niemiec prawie nic. Brakuje bowiem terminali do odbioru LNG. Do tej pory Niemcy stawiały bowiem na tani gaz z Rosji transportowany gazociągami. Wobec szoku wywołanego przez rosyjską wojnę przeciw Ukrainie mają teraz na szybko powstać dwa terminalne w Niemczech. Prawdopodobnie w Wilhelmshafen i w Bruensbuettel. Habeck spodziewa się, że będą gotowa za pięć lat. – Nawet jeśli tego typu projekty zajmują często w Niemczech trzy razy dłużej. Ale może tym razem zrobimy to inaczej – powiedział w Katarze. Zielony minister, zobowiązany w zasadzie do rezygnacji z paliw kopalnych, wywiera presję na szybka budowę terminali LNG.
Zaufanie, szacunek i prawa człowieka
Podczas wizyty Habecka w Katarze i Zjednoczonych Emiratach Arabskich chodzi w pierwszej kolejności o wzajemne zaufanie. Zwłaszcza Katarczycy czuli się ostatnio niezbyt docenieni przez Niemcy. Prezydent Frank-Walter Steinmeier dwukrotnie odwoływał wizyty w emiracie – raz z powodu pandemii, ostatnio z powodu wojny w Ukrainie.
Po rosyjskiej agresji Habeckowi spieszyło się ze zorganizowaniem tej podróży. Razem z nim pojechała duża delegacja przedstawicieli biznesu. Wśród nich Markus Krebber – prezes giganta energetycznego RWE. Dla Krebbera ta podróż przypada w odpowiednim momencie. – To ważne, aby po tak długim okresie pandemii spotkać się osobiście i znowu nawiązać kontakty – mówi. Menadżer ocenia, że uniezależnienie się od rosyjskich surowców to słuszny kurs. Nawet jeśli nie uda się tego osiągnąć z dnia na dzień.
Dla samego Habecka nie jest to łatwa podróż. Rząd w Berlinie gorączkowo szuka nowych dostawców ropy i gazu, na wypadek gdyby Władimir Putin zakręcił kurek z dostawami. Ale Katar krytykowany jest za swoje postępowanie wobec praw człowieka czy złe warunki pracy. Gaz z kraju agresora – Rosji – ma zostać zastąpiony gazem z autokratycznego emiratu? I to pod auspicjami polityka partii Zielonych? Po spotkaniu z władzami Kataru Habeck mówił, że poruszył sprawę złych warunków zatrudnienia dla tysięcy zagranicznych pracowników. – I nikt nie wyszedł z sali – mówił.
Katar chce umów na długi okres
Widać już, że władze Kataru zainteresowane są zawieraniem długoterminowych kontraktów na dostawy gazu. Dotychczas podpisywali tego typu umowy głównie z krajami azjatyckimi.
Niemcy planują, że do 2045 roku staną się krajem neutralnym klimatycznie. Chce tego choćby partia Habecka. Gaz uważany jest przez nią za technologię przejściową. Zobaczymy, czy taki horyzont czasowy jest wystarczający dla Katarczyków. Od przedstawicieli ministerstwa gospodarki oraz uczestników delegacji słychać jednak, że emirat chce zwiększać swój eksport, a atmosferę spotkania określa się jako dobrą. – Jest duża otwartość. Nasze postulaty traktowane są poważnie. Udało nam się porozmawiać z większą liczbą przedstawicieli (władz), niż oczekiwaliśmy – mówi Habeck. Jest jednak jeszcze za wcześnie na podpisywanie umów.
Przekonać własną partię
Kilka dni temu Habeck był już w Norwegii, gdzie zabiegał o rozszerzenie dostaw gazu. Niemiecki minister zdaje sobie jednak sprawę z faktu, że surowiec z Kataru pojawi się w Niemczech dopiero w perspektywie średnioterminowej. I dobrze też wie, że będzie musiał wytłumaczyć własnej partii swoją zupełnie nową rolę – promotora importu gazu. Przecież to Zieloni chcą najszybciej jak to możliwe uwolnić się od paliw kopalnych. Ale wojna w Ukrainie doprowadziła do rewizji wielu poglądów. Także u Habecka.