Wrócą kontrole na granicy? Na pograniczu rośnie niepokój
13 maja 2023Z żądaniem wprowadzenia na granicy z Polską i Czechami kontroli wystąpili niedawno ministrowie spraw wewnętrznych Brandenburgii i Saksonii. Powodem jest rosnąca liczba uchodźców i nielegalnych przekroczeń granicy. I choć na zakończonym w środę (10.05.) szczycie w sprawie uchodźców nie zapadła decyzja, kanclerz Olaf Scholz nie wykluczył takiej możliwości. Cytowany przez agencję AFP powiedział, że jest „ważne, abyśmy dobrze strzegli własnych granic”. Nawiązując zaś do istniejących już kontroli na granicy z Austrią dodał: „w zależności od sytuacji podejmiemy podobne kroki także z innymi krajami sąsiednimi lub zintensyfikujemy nasze kontrole”.
Według informacji gazety „Bild” kontrole miałyby najpierw zacząć obowiązywać w Saksonii na granicy z Polską, a później także z Czechami. Nie jest jeszcze znany termin ich wprowadzenia – podaje dziennik. Ministerstwo spraw wewnętrznych Saksonii nie chciało potwierdzić DW tej informacji, w przysłanym przez biuro prasowe oświadczeniu ministra spraw wewnętrznych Armina Schustera czytamy jednak: „W Saksonii z wyraźnym zadowoleniem przyjmujemy nową gotowość rządu federalnego do ustanowienia dostosowanych do sytuacji stacjonarnych kontroli granicznych, poza istniejącymi już kontrolami z Austrią, również w obszarze naszych wschodnich granic. W obliczu dużej presji migracyjnej środki te są niestety konieczne przynajmniej do czasu znalezienia lepszych rozwiązań europejskich”.
Zrozumienie i krytyka
Na polsko-niemieckim pograniczu dyskusja wokół apeli o wprowadzenie kontroli granicznych wywołuje niepokój. Markus Koehler, prezes działającego na styku Niemiec, Polski i Czech Euroregionu Neisse-Nysa-Nisa, ocenia ten pomysł krytycznie, choć przyznaje, że rozumie problemy, przed jakimi stoją gminy w związku ze wzmożonym napływem imigrantów. Uważa jednak, że o konsekwencjach trzeba było już myśleć podczas kryzysu migracyjnego w 2015 r.
– Stawianie barykad nie jest dobrym pomysłem. W ten sposób niszczy się stosunki na pograniczu, na które pracowaliśmy latami – mówi Koehler w rozmowie z DW. – Słyszę czasem głosy mieszkańców, że chcieliby przywrócenia kontroli na granicach, ale myślę, że każdy kto odczuje je na własnej skórze, szybko wycofa się z popierania tego pomysłu.
Biznes przeciwny
O niewprowadzanie kontroli na granicy apeluje Robert Radzimanowski, kierownik ds. polityki regionalnej Izby Przemysłowo-Handlowej Wschodniej Brandenburgii (IHK Ostbrandenburg). Także on uważa, że duża liczba nielegalnych migrantów przekraczających granicę stawia niemieckie gminy przed ogromnymi wyzwaniami i wymaga rozwiązania sytuacji. Kontrolom na granicy jest jednak przeciwny.
– Najpóźniej od czasów pandemii koronawirusa wiemy, że kontrole na granicy prowadzą do ogromnych utrudnień dla mieszkańców, ale też przedsiębiorców. Dopiero co udało nam się przywrócić łańcuchy dostaw – mówi Radzimanowski DW. Granicę przekracza codziennie wielu pracowników dojeżdżających do pracy. Wielu z nich przy codziennych kontrolach i staniu w korkach pewnie się zastanowi, czy na pewno warto pracować po drugiej stronie granicy. Dla mnie to rozwiązanie obarczone jest zbyt dużym ryzykiem.
Katarzyna Werth, Polka mieszkająca po niemieckiej stronie granicy i rzeczniczka Polskiej Sieci Federalnej ds. Partycypacji i Spraw Socjalnych, przyznaje, że za decyzje polityków jako pierwsi płacą mieszkańcy pogranicza. Problemy z przekraczaniem granicy są jej dobrze znane – w czasie pandemii Werth współorganizowała protesty w sprawie otwarcia granic dla pracowników transgranicznych, a potem za złagodzeniem obowiązku testowania się przeciwko koronawirusowi na granicy.
– Frustrujące dla nas jest to, że niezależnie o jaki kryzys chodzi, czy to związany z pandemią, czy kryzys migracyjny, jesteśmy tymi, w których z całą mocą jako pierwsze uderzają polityczne decyzje – uważa. – Nieważne więc, czy są to ludzie dojeżdżający do pracy, personel pielęgniarski, lekarze czy uczniowie i przedsiębiorcy – warunki życia na pograniczu ciągle się zmieniają i musimy się do nich na nowo dostosowywać.
Podzieleni policjanci
Oprócz ministrów spraw wewnętrznych Brandenburgii i Saksonii za wprowadzeniem kontroli opowiada się także część przedstawicieli policji. W czwartek, w programie publicznej telewizji ZDF Heiko Teggatz, zastępca przewodniczącego niemieckiego związku zawodowego policjantów DPolG, wezwał, aby rosnąca nielegalna migracja do Niemiec została wreszcie skutecznie zahamowana.
„Od miesięcy wzywamy do wprowadzenia kontroli granicznych z Czechami, Polską i Szwajcarią, aby policja federalna mogła chronić także nasze granice zewnętrzne” – powiedział Teggatz. Jego zdaniem tylko tam, gdzie są kontrole graniczne, możliwe jest odsyłanie migrantów. Na granicy austriacko-niemieckiej, gdzie prowadzone są kontrole, dotąd zawrócono ok. 15 tys. osób.
Z kolei Niemiecki Związek Zawodowy Policji (GdP) ocenia, że wprowadzenie kontroli na granicy z Polską i Czechami jest nierealne ze względu na zbyt duże obciążenie kadrowe. Potwierdza to w rozmowie z DW Markus Koehler, prezes Euroregionu Neisse-Nysa-Nisa:
– Przy tym braku personelu nie wydaje mi się to możliwe. Już teraz w naszych powiatach trzeba czekać godzinę czy półtorej na przyjazd policji do wypadku – stwierdza.
Wyrywkowe kontrole wystarczą
Na to, że kontrole wyrywkowe na polsko-niemieckim pograniczu już się odbywają, zwraca uwagę burmistrz Słubic Mariusz Olejniczak. Przyznaje, że na pomysł stałych kontroli patrzy z niepokojem, ponieważ obawia się kolejek samochodów.
– Tysiące ludzi na co dzień przemieszcza się w jedną i drugą stronę do pracy, po obu stronach granicy jest też wielu tzw. turystów zakupowych i to z pewnością byłby dla nich duży kłopot – tłumaczy DW Olejniczak. – Mam więc ogromną nadzieję, że do tego nie dojdzie. Wjeżdżając do Frankfurtu, codziennie widzimy patrole policji, bo wyrywkowe kontrole odbywają się cały czas. Liczę, że tak zostanie i do takich pełnych kontroli, powodujących utrudnienia w przekroczeniu granicy, jednak nie dojdzie.