Wspomnienia o wyjątkowym dziadku Pablo Picassie
7 kwietnia 2023Kiedy Pablo Picasso 8 kwietnia 1973 roku, pozostawił po sobie spuściznę wartą miliony, ale nie spisał testamentu. Inwentaryzacja i skatalogowanie wszystkich obrazów, rzeźb, rysunków, listów i tekstów znajdujących się w posiadaniu Picassa trwa siedem lat. Wynik jest obłędny: 1856 obrazów, 7089 rysunków, 30 tys. druków, 1355 rzeźb, 2880 ceramik.
W ostatnich latach życia jego druga żona, Jaqueline Roque, nie tylko chroniła go przed opinią publiczną, ale również nie dopuściła na jego pogrzeb nieślubnych dzieci i wnuków.
Bernard Ruiz Picasso jest wnukiem Picassa
Bernard Ruiz-Picasso, wnuk, z którym spotykamy się w Paryżu, ma wówczas 13 lat. Jest synem Paulo Ruiza-Picassa, pierworodnego syna Pabla Picassa i jego pierwszej żony Olgi Chochlowej, a więc „prawowitym spadkobiercą” – nie wiadomo jeszcze wówczas, co mają otrzymać nieślubne dzieci.
Ale także państwo wyciągnęło rękę: należny jest podatek od spadku. Ze względu na wielki majątek po raz pierwszy zastosowano we Francji tzw. prawo „Dation”. Pozwalało ono spadkobiercom płacić podatki nie w formie pieniędzy, lecz w postaci dzieł sztuki. I tak w 1985 roku z tego majątku powstało Muzeum Picassa w Paryżu, w którym znajduje się największa kolekcja artysty licząca 5 tys. eksponatów oraz 200 tys. dokumentów i rzeczy z jego osobistego archiwum.
Z kolei Bernard Ruiz Picasso dwadzieścia lat temu przekazał część swojej kolekcji, by wraz z matką założyć Muzeum Picassa w Maladze. Jego słynny dziadek urodził się w tym andaluzyjskim nadmorskim mieście 25 października 1881 roku.
DW: Kiedy po raz pierwszy zdał pan sobie sprawę, że pana dziadek był jednym z największych geniuszy w historii sztuki XX wieku?
Bernard Ruiz-Picasso: – Dopiero na krótko przed jego śmiercią w 1973 roku zdałem sobie sprawę, że był on znaną postacią. Jako dziecko regularnie odwiedzałem go na południu Francji. Zawsze był otoczony wieloma przyjaciółmi i mieszkał w dużym domu, który był pełen przedmiotów związanych ze sztuką. Zawsze był bardzo zajęty. Ale byłem wtedy jeszcze młody i nie rozumiałem, jak ważnym był artystą. Zauważyłem jednak, że ludzie patrzyli na niego z podziwem. Nie traktowano go jak stolarza czy elektryka, ale z większym szacunkiem.
Czy będąc dzieckiem, zastanawiał się pan nad tym, czym się zajmuje w życiu?
– Szczerze mówiąc, w szkole byłem zażenowany takimi tematami. Wszyscy moi znajomi, pytani o to, czym zajmują się na co dzień członkowie ich rodzin, odpowiadali: mój ojciec jest rzeźnikiem, mój pracuje jako prawnik. Dla mnie odpowiedź na to pytanie była bardziej skomplikowana. Również wiele dzieci śmiało się ze sztuki Picassa, bo jego obrazy były w ich oczach po prostu straszne. Widać było na nich oczy w miejscu uszu i inne dziwne rzeczy.
Jak go pan zapamiętał? Czy był miłym dziadkiem?
– Kiedy byłem mały, były inne czasy. Dzieciom nie wolno było przerywać dorosłym i nie było tylu telefonów. W domu Picassa był jeden telefon, który był w pewnym sensie przedmiotem tabu. Kiedy bawiłem się na podłodze w salonie, on zwykle rozmawiał z innymi dorosłymi, a czasem prosił, żebym przyszedł i usiadł z nim. Czasami pokazywał mi coś i brał mnie na ręce, jak to robią dziadkowie.
Kiedy grał z panem lub kiedy spędzał pan z nim czas na południu Francji, mówiliście do siebie po hiszpańsku czy po francusku?
– Głównie po francusku, bo hiszpańskiego wtedy nie znałem. Nauczyłem się go dopiero później w szkole.
Jak dużo pracował?
– Och, pracował bardzo dużo. Gdyby był tu teraz z nami, to w czasie udzielania wywiadu coś by rysował. Był pełen energii, nawet w podeszłym wieku.
Założył pan Muzeum Picassa w Maladze i mówi, że Picasso prawdopodobnie był pierwszą gwiazdą pop w historii sztuki. W jaki sposób muzeum upamiętnia Picassa i co jest planowane w ramach obchodów rocznicy jego śmierci?
– Przypadkowo 20-lecie muzeum zbiega się z 50. rocznicą śmierci Picassa. Założyłem muzeum dwadzieścia lat temu wraz z moją matką Christine Ruiz Picasso i razem z nią od tego czasu pracuję nad powiększaniem kolekcji. Będziemy świętować rocznicę, podsumowując to, gdzie jesteśmy dzisiaj, i czyniąc muzeum odpowiednim na przyszłość. Krajobraz muzealny, a także publiczność bardzo się zmieniły w ciągu ostatnich dwudziestu lat. To długi proces. Muzea są jak ciężkie tankowce, a my żyjemy w czasach, gdy muzea są wystawiane na próbę na całym świecie. Ale fascynuje mnie to, że są to miejsca, w których negocjowana jest teraźniejszość i przyszłość jeśli chodzi o nasze współistnienie. Dotyczy to oczywiście kultury w ogóle.
Picasso spędził swoje dzieciństwo w Maladze. Jak to wpłynęło na jego twórczość? Jego ojciec był entuzjastą malowania gołębi – i Picasso namalował ikonicznego gołębia pokojowego. Czy ma to związek z jego dzieciństwem w Maladze?
– Nie ma wątpliwości, że wczesne lata życia wywierają ogromny wpływ na wszystkich artystów, czy raczej generalnie na wszystkich twórczych ludzi. W twórczości Picassa można wyraźnie rozpoznać barwy jego dzieciństwa – wszystkie one pojawiają się na obrazach. Pomarańcz, żółć cytryn. Jego ojciec był naprawdę zdolnym artystą specjalizującym się w martwej naturze, którą w Hiszpanii nazywany „bodegones”. Był także nauczycielem w ASP w Maladze, gdzie wykładano między innymi architekturę, design i sztukę użytkową. Pablo Picasso, a właściwie powinnienem powiedzieć Ruiz Picasso, bo tak brzmiało jego pełne nazwisko, w swoim życiu od samego początku był otoczony sztuką i kulturą. Miało to na niego ogromny wpływ. Picasso do dziś odcisnął swoje piętno na Maladze i nie tylko muzeum mu poświęcone zmieniło miasto na lepsze. Inne domy wystawiennicze również otworzyły tam swoje oddziały. Malaga stała się miastem artystów.
W XXI wieku coraz głośniejsza słyszalna jest krytyka zachowania pana dziadka wobec kobiet. W jednym z wywiadów powiedział pan, że był on feministą. Czy może pan to wyjaśnić?
– To cytat wyrwany z kontekstu przez francuskiego dziennikarza w hiszpańskiej gazecie.
Ale zgadza się, myślę, że sposób, w jaki przedstawiał siebie, ale szczególnie sposób, w jaki przedstawiał kobiety – jako matki, jako kochanki, jako przerażające, histeryczne postacie – to jest niezwykłe. W tym kontekście wystawa w Musée d’Orsay otworzyła mi oczy. Nauczyłem się patrzeć na jego dzieła w nowy sposób. Jego wczesne obrazy przedstawiały kobiety, które chorowały na kiłę lub przebywały w więzieniu całkowicie zagłodzone. Picasso zawsze sprzeciwiał się tyranii i barbarzyństwu we wszystkich dziedzinach.
Czy antywojenny obraz „Guernica” z 1937 roku był tym, który go upolitycznił?
– Nie, Picasso od najmłodszych lat angażował się w różne grupy, z których wszystkie walczyły o lepsze życie. „Guernica” to tylko jeden z przykładów. Była to praca zamówiona do hiszpańskiego pawilonu na Expo w Paryżu w 1937 roku. Ale nawet po tym czasie nadal zajmował się skutkami wojen. W 1951 roku namalował na przykład „Masakrę w Korei”, a w 1940 roku, podczas II wojny światowej, obraz przedstawiający kobietę z jedną tylko ręką. Uważam, że Picasso był bardzo wrażliwym artystą, który w równym stopniu uwzględniał piękne i smutne strony życia.
Nigdy nie był w Niemczech. Wie pan dlaczego?
– Nie. Wydaje mi się po prostu, że nie lubił podróżować. Wolał zostać w domu i pracować w swojej pracowni. Pojechał jednak do Polski (Picasso przyjechał w 1948 roku do Wrocławia na Światowy Kongres Intelektualistów w Obronie Pokoju. Odwiedził też Warszawę – red.), by wspierać tamtejszy ruch pokojowy, był też kilka razy w Anglii. Próbował też pojechać do Ameryki Północnej, ale nie wydano mu wizy, bo był komunistą.
Dlaczego wstąpił do partii komunistycznej w 1944 roku?
– Cóż, na początku XX wieku w Europie było kilka państw–tyranów. Byli dyktatorzy lub komuniści i kilku demokratów, którzy nie byli zbytnio zainteresowani sztuką. Ludzie musieli więc więc opowiedzieć po jednej ze stron. Artyści lat awangardy byli bardzo niezależni, byli w pewien sposób anarchistyczni. Nie czekali, aż ktoś im powie, co mają robić. Wszyscy byli zaangażowani politycznie – w formie manifestów, ale także poprzez swoje dzieła sztuki czy poprzez swoje pisma.
Kiedy Picasso zmarł, podział spadku był skomplikowany. Dużą część musiał pan oddać państwu francuskiemu. Jak zostało to uregulowane?
Picasso zmarł w 1973 roku, a dwa lata później, niestety, zmarł mój ojciec. Wtedy prawnymi spadkobiercami zostaliśmy tylko moja przyrodnia siostra Marina i ja. Jej brat popełnił samobójstwo w tym samym roku. To był smutny rok. Ostatecznie to żyjące żony i przyrodnie rodzeństwo Maya, Paloma, Claude, Jaqueline – wdowa po Picassie – Marina i ja podzieliliśmy się spadkiem. Było nas sześcioro. Prawnicy, wraz z rządem francuskim, powołali wtedy tzw. „Dation". Sposób na spłatę długów podatkowych dziełami sztuki. To naprawdę dobra metoda.
W 2023 roku jest wiele wystaw upamiętniających Picassa. Czy odwiedzi pan wszystkie?
– Nadal próbuję znaleźć sposób na to, by być w dwóch miejscach naraz. Nie, nie zobaczę ich wszystkich. Ale w 2023 roku będę dużo podróżować, bo na pewno warto odwiedzić jak najwięcej spośród tych wystaw. Nasza fundacja artystyczna bierze udział w niektórych z nich. A z tego, co wiem, prezydenci Francji i Hiszpanii wpadli na pomysł, by obchody Roku Picassa zakończyły się w budynku UNESCO w Paryżu. To wyyraźny znak demokratycznych wartości.