Wspólna wizyta muzułmanów i żydów w Auschwitz.„Nigdy więcej"
25 stycznia 2020Spore opóźnienie. 30 minut, a wkrótce 40 minut później niż planowano, do Muzeum Miejsca Pamięci Auschwitz-Birkenau zmierza zapowiedziana kolumna samochodów konwojowana przez policję. Co oznacza jednak te 30 minut spóźnienia w odniesieniu do drogi, którą przygotowywano niemalże 20 lat?
Tego słonecznego, zimowego dnia (23.01.2020) do miejsca zbrodni, w którym zamordowano ponad milion ludzi, w tym głównie żydów, przybył jeden z najważniejszych muzułmanów na świecie.
„Arbeit macht frei" („Praca czyni wolnym") głosi napis nad bramą wejściową byłego niemieckiego nazistowskiogo obozu koncentracyjnego i zagłady, obecnie Miejsca Pamięci Auschwitz. Teraz wolnym krokiem przechodzą przez nią ramię w ramię żydzi i muzułmanie: Sekretarz Generalny Światowej Ligi Muzułmańskiej szejk Abdul Karim Al-Issa razem z innymi islamskimi dygnitarzami z prawie 20 krajów oraz całe kierownictwo Komitetu Żydów Amerykańskich (American Jewish Committee AJC). Ta założona w 1906 r. organizacja postawiła sobie za cel reprezentowanie spraw i interesów żydowskich na świecie, i od 20 lat ważnym punktem jej programu stał się dialog z muzułmanami.
Al-Issa w parze z Davidem Harrisem
Na przodzie idą, czasami ramię w ramię, 54-letni islamski uczony z Mekki Al-Issa i dyrektor naczelny AJC David Harris, 70-letni żydowski dyplomata, syn ocalałych z Holokaustu. Można powiedzieć, że są przyjaciółmi, także i tutaj.
Wizytom oficjalnych delegacji w Miejscu Pamięci Auschwitz towarzyszy pewna rutyna. Ciche, ledwo słyszalne wyjaśnienia w słuchawkach, nieco więcej czasu pozostawia się zwiedzającym w szczególnie wstrząsających miejscach. Potem chwila zadumy pod „ścianą śmierci" - ścianą, pod którą Niemcy rozstrzelali tysiące Polaków, a następnie przejście do kolejnych budynków, które pozwalają poczuć koszmar śmierci. Jednocześnie tu i ówdzie krótkie wystąpienie przed kamerą, a potem już Birkenau i tylko przerażenie i osłupienie.
Wielka muzułmańska delegacja
Dziś wiele się zmieniło. Przez pomieszczenia, w których piętrzą się stosy włosów, butów, walizek, szczotek ofiar zebrane przez morderców z niemiecką pieczołowitością, oprowadza Daniel Pincus z Nowego Jorku. Ten 41. latek opowiada, że naziści zamordowali jego dziadka z Berlina i innych krewnych, i jak te zbrodnie nadal zajmują jego rodzinę.
Po opuszczeniu budynku Al-Issa kładzie rękę na ramionach Daniela Pincusa szepcząc mu do ucha wyrazy współczucia. Za nim robi to 20 innych przedstawicieli muzułmańskich z Indonezji i USA, z Bałkanów, ze Skandynawi oraz krajów arabskich. Z Niemiec przybył sekretarz generalny Centralnej Rady Muzułmanów (ZMD) Abdassamad El Yazidi. To jego pierwsza wizyta w Auschwitz.
Przygotowania do obchodów
Delegacja pozostaje ponad 30 minut w pomieszczeniach muzealnych, nad wejściem do których wisi napis: „Dowody zbrodni". Już po kilku minutach pomieszczenia opuszczają członkinie delegacji z Singapuru i Tunezji, komentując tylko, że „to straszne", bo więcej nie są w stanie powiedzieć.
Później delegacja odwiedza Birkenau. Właśnie trwają przygotowania do przypadających 27 stycznia obchodów 75. rocznicy wyzwolenia obozu koncentracyjnego. Uroczystości odbędą się z udziałem 250 ocalałych oraz oficjalnych gości.
Delegacja nie zwraca uwagi na namiot wielkości boiska piłkarskiego, dziesiątki słupów świetlnych, wieże głośnikowe, przenośne toalety. Uwaga uczestników skoncentrowana jest wyłącznie na torach kolejowych, pozostałości po wysadzonych w powietrze komorach gazowych i na rampie kolejowej będącej przejściem z pełnego nadziei życia do śmierci.
Cytaty z Tory i Koranu
Głos zabiera Ari Gordon odpowiedzialny w AJC za żydowsko-muzułmański dialog i będący jak większość delegatów ze Stanów Zjednoczonych potomkiem ocalałych. Gordon cytując Torę i Koran przechodzi z języka angielskiego na hebrajski, a następnie na język arabski. Mówi o cierpieniu, nadziei na lepsze i prosi o boże błogosławieństwo. Dwoje innych delegatów wspomina zamordowanych przodków.
Uczestnicy zapalają na pomniku świece, modlą się. Rabin David Rosen czyta psalm 23 i intonuje Kadisz, żydowską modlitwę lamentów. Następnie na ziemi rozwinięte zostają dywany i islamscy duchowni kierując się w stronę Mekki klękają modląc się cicho przed pomnikiem. Wielu żydowskich uczestników, w tym doświadczeni starsi mężczyźni walczą ze łzami wzruszenia. „Liczyliśmy się z tym", powiedział jeden z nich „ale nie byliśmy na to przygotowani”. Nawet wieloletni polscy pracownicy Muzeum Miejsca Pamięci nie mogli sobie przypomnieć podobnej sceny.
„Nigdy więcej"!
I dopiero wtedy głos zabrał Muhammad Al-Issa. Jak powiedział, może „w imieniu muzułmańskich gości" zapewnić, że są głęboko poruszeni tym co ujrzeli, poruszeni „straszną zbrodnią wobec ludzkości”. Na społeczności światowej spoczywa ogromna odpowiedzialność za „zapewnienie, aby się to nigdy nie powtórzyło”. Świat, wszyscy ludzie razem powinni dążyć do pokoju, walczyć ze złem. „Prosimy Boga, aby pomógł nam osiągnąć pokój. Pokój to takie wielkie słowo” – powiedział Al-Issa.
"Gdzie był Bóg?" - "Gdzie był człowiek?"
Dyrektor AJC David Harris mówił o „historycznym dniu". Od zasadniczego pytania, które kryje w sobie Auschwitz: „Gdzie był Bóg?", przeszedł do kolejnego: „Gdzie był człowiek?". Auschwitz, zdaniem Harrisa, był zdradą Boga. Wielu niemieckich sprawców było naukowcami, studiowało, było inżynierami. Nauczyli się wszystkiego, ale nie człowieczeństwa.
Harris podkreślił później, że człowiek ma zawsze wybór. I on razem z Al-Issą „dokonali wspólnego wyboru". „Wybór nasz nazywa się Salam, Szalom, nazywa się pokój, oznacza życie razem, przyjaźń, wzajemne zrozumienie". Gdzie byłoby to lepiej powiedziane niż tutaj, obok komór gazowych – pytał David Haris cytując słowa pokoju proroka Izajasza.
Początkowe 30. minutowe opóźnienie grupy delagatów szybko poszło w zapomnienie. Na koniec wizyta w Auschwitz-Birkenau trwała prawie o dwie godziny dłużej niż planowano. Autobusy i czarne limuzyny udały się wieczorem w kierunku Warszawy. W programie zaplanowano jeszcze w stolicy Polski wspólną wizytę w meczecie i synagodze. Długa wspólna podróż trwa dalej.