Wybory w Niemczech. SPD na prowadzeniu
26 września 2021W Niemczech dobiegły końca wybory do Bundestagu. Lokale wyborcze zamknięto w całym kraju o godz. 18:00 i rozpoczęło się liczenie oddanych głosów.
Według prognozy wyborczej instytutu Infratest dimap z godziny 23:36 SPD ma 25,8 proc. głosów, a partie chadeckie CDU/CSU 24,1 proc. Trzecią siłą w nowym Bundestagu są Zieloni (14,6 proc.). Za nimi plasują się liberałowie z FDP (11,5 proc.) i prawicowo-populistyczna Alternatywa dla Niemiec (AfD) z 10,5 procentami głosów. Na partię Lewica głosowało 4,9 proc. wyborców. Ugrupowanie to może nie pokonać pięcioprocentowego progu wyborczego.
"Noc długich noży"
Wybory 26 września to koniec ery Angeli Merkel, która kierowała rządem w Berlinie przez 16 lat, a teraz po przekazaniu pałeczki kolejnemu kanclerzowi, odejdzie ze stanowiska.
Politycy i dziennikarze, komentując na gorąco wyniki głosowania, podkreślają emocje towarzyszące wyścigowi chadeków i socjaldemokratów. "Ten wynik zapowiada noc długich noży" - skomentował wstępne wyniki redaktor naczelny tabloidu "Bild", Julian Reichelt, kiedy socjaldemokraci i chadecy mieli jeszcze po 25 procent.
- SPD powraca - mówił w telewizji ZDF Lars Klingbeil, sekretarz generalny SPD. Dodał, że jego partia ma "mandat do rządzenia" i że chce, aby to Olaf Scholz był nowym kanclerzem. Minister pracy z ramienia SPD Hubertus Heil określił wynik SPD jako "wspaniały sukces". - To obywatelskie wotum zaufania dla Olafa Scholza - dodał.
Lider SPD i kandydat socjaldemokratów na kanclerza Olaf Scholz określił wynik swojej partii jako "wielki sukces", który świadczy o tym, że wyborcy chcą zmiany rządu i kanclerza z SPD. Wskazał na jedność w partii, która przyczyniła się do sukcesu. Obiecał, że rządom SPD towarzyszyć będzie "pragmatyzm, pewność i jedność".
Przyszła koalicja
Kandydat chadeków na kanclerza Armin Laschet, przemawiając w wieczór wyborczy, przyznał: - Nie możemy być do końca zadowoleni, nie mamy absolutnej pewności, jaki będzie wynik. Ten wyścig był bardzo zbliżony - powiedział. Zauważył, że po raz pierwszy w historii niezbędna będzie koalicja trzech partii i podziękował Angeli Merkel za 16 lat pracy na stanowisku kanclerza. - Zrobimy wszystko, by sformować rząd, choć nasz wynik może być najgorszy od czasów II wojny światowej - dodał Armin Laschet. Jak podkreślił, głos oddany na chadeków jest głosem przeciwko lewicowemu rządowi w Berlinie. - Dlatego zrobimy wszystko, aby stworzyć rząd pod przewodnictwem Unii chadeckiej.
- To będzie długi wieczór wyborczy - przyznał w rozmowie z ARD sekretarz generalny CDU Paul Ziemiak. Polityk dodał, że "przewiduje dyskusje" o koalicji tzw. jamajskiej, czyli CDU, FDP i Zielonych. - W CDU obowiązuje zasada najpierw kraj, a potem partia - dodał Ziemiak.
- Chcemy współrządzić, jesteśmy przygotowani do rozmów - powiedział w telewizji ARD Wolfgang Kubicki, wiceszef FDP. Dodał, że "preferowaną koalicją" jest ta z CDU i Zielonymi, ale możliwe są jeszcze inne scenariusze. Volker Wissing, sekretarz generalny FDP, powiedział natomiast w ZDF, że "partia jest naprawdę zadowolona ze swojego wyniku".
- To nasz najlepszy wynik w historii - cieszył się również przewodniczący FDP Christian Lindner. - Wzmocnione zostało centrum polityczne, a osłabione polityczne obrzeża - stwierdził. Dlatego - jak powiedział - zadaniem będzie utworzenie rządu z tego centrum. - To dobra wiadomość dla naszej demokracji - mówił entuzjastycznie.
O dążeniu do koalicji CDU/CSU z FDP i Zielonymi mówił także w pierwszych komentarzach szef bawarskiej CSU - Markus Soeder. - Są wszelkie szanse dla Unii - powiedział Soeder w Berlinie. Przyznał, że w niedzielę wyborczą wielokrotnie porozumiał się z Arminem Laschetem. - Wierzymy mocno w ideę "koalicji jamajskiej" - powiedział. Dodał, że nie stanie się to samo przez się, tylko partie będą musiały "opuścić swoją strefę komfortu". Konieczny jest "sojusz rozsądku", ale CDU/CSU ma za zadanie przewodzić. Potrzebny jest "rząd nowoczesności, ale i stabilności".
Zieloni: nadzieja na lepszy wnik
Kandydatka Zielonych na stanowisko kanclerza Annalena Baerbock stwierdziła, że Zieloni chcieli osiągnąć lepszy wynik, ale nie udało się z powodu jej własnych błędów na początku i w trakcie kampanii wyborczej. Jak podkreśliła, Niemcy "potrzebują rządu zorientowanego na klimat".
Katrin Goering-Eckard, szefowa frakcji Zielonych w parlamencie, zapytana przez ARD, nie chciała spekulować na temat ewentualnych koalicji. - Najważniejsze sprawy to dla nas ochrona klimatu oraz sprawiedliwość - powiedziała. Dodała jednak, że "miała nadzieję na nieco lepszy wynik" swojej partii.
Rozczarowana wynikiem wyborów jest też współprzewodnicząca partii Lewicy, Susanne Hennig-Wellsow. - To dla nas ciężki cios - powiedziała w ZDF. - Zdecydowanie sromotnie przegraliśmy - dodała. Jak dodała, na wynik ten (prognozy wskazują na ok. 5 proc.) złożyły się również błędy w przeszłości.
Współprzewodniczący AfD Tino Chrupalla mówi o solidnym wyniku dla swojej partii, choć - jak dodał na antenie ZDF, "straty (w wynikach) też bolą".