Wyszehradzki szczyt o wirusie i migracji
4 marca 2020Mateusz Morawiecki wykazał się niewątpliwie znakomitym wyczuciem wnioskując o zwołanie szczytu V4 na temat koronawirusa. Tuż przed jego wylotem do stolicy Czech Polska oficjalnie ogłosiła wykrycie pierwszego przypadku zachorowania spowodowanego tym zarazkiem. Premier mógł więc pochwalić się przed kolegami, że w wypadku noszącego go pierwszego pacjenta w Polsce wszystkie procedury zostały wdrożone „modelowo, książkowo”.
Czechy były pierwsze
Nie inaczej było zresztą w Czechach, gdzie wirus pojawił się w niedzielę 1 marca od razu u trojga pacjentów, którzy przywieźli go z Włoch. W Pradze zachorował profesor, który był na konferencji naukowej w Udine, oraz Amerykanka studiująca w Mediolanie. Koronawirusa wykryto też w Uściu nad Łabą u mężczyzny, który był z rodziną we Włoszech na nartach. W poniedziałek stwierdzono go u kobiety z Uścia, która spała w tym samym hotelu. We wtorek u mieszkanki Ekwadoru, która podróżowała razem z amerykańską studentką. A w środę u kolejnych trzech osób.
Jednak na Węgrzech i Słowacji wciąż jeszcze go nie wykryto. – Ale nie mamy złudzeń. Nie możemy łudzić się, że wirus ominie Węgry – powiedział w Pradze premier Viktor Orbán.
Miasteczko na poligonie
Słowacja także nie ma złudzeń, zapewnił Peter Pellegrini kończący po przegranych wyborach swą misję na czele jej rządu. Kraj przygotowuje się na najgorsze. Na lotniskach kontrolowani są przylatujący, na przejściach drogowych policja zaleca cudzoziemcom, by nie chodzili do poczekalni wielkich szpitali, lecz kontaktowali się telefonicznie ze służbą zdrowia.
Ministerstwo obrony szykuje plany miasteczka na jednym z poligonów, żeby w razie nagłej potrzeby można było zakażonych odizolować od zdrowych. Rozważa się też kwarantannę całych miast, jak we Włoszech. Pellegrini chce jednak wierzyć, że do takiej sytuacji nie dojdzie.
Wyszehradzka inicjatywa
– Umówiliśmy się, że będziemy współpracować nie tylko w kwestii wymiany informacji, ale i ewentualnej pomocy – powiedział gospodarz spotkania Andrej Babisz. Ale nie ma powodów do paniki. Trzeba jednak być ostrożnym i w maksymalnym stopniu ograniczyć szerzenie się zarazy.
– I chcemy wymieniać się doświadczeniami – dodał występujący po nim Morawiecki. Stąd inicjatywa rozmów unijnych ministrów zdrowia, do których dojdzie w piątek. – Na tym spotkaniu będą dyskutowane kwestie związane z dostawami leków, sprzętu, z pewnym uniezależnieniem się od niektórych dostawców.
Nie tylko zdrowie…
Szef polskiego rządu dzwonił do przewodniczącego Rady Europejskiej Charlesa Michela. – On jest w pełni świadomy ryzyka nie tylko z punktu widzenia zdrowia publicznego, to jest oczywiście najważniejsze, ale też dla wzrostu gospodarczego.
Tego problemu dotyczyła też jego rozmowa z Andrejem Plenkoviciem, premierem kierującej w tym półroczu Unią Europejską Chorwacji, o tym, w jaki sposób stymulować gospodarkę, żeby wpływ koronawirusa na wzrost gospodarczy był jak najmniejszy.
…i nie tylko wirus
Choć wirus zdominował spotkanie premierów, niemniej ważne było i to, co się dzieje na południowych granicach Unii.
– Chcemy zrobić wszystko, żeby nie powtórzyła się sytuacja z 2015 roku – zadeklarował Babisz. – Ale konstatujemy jedynie, że jako V4 jednoznacznie mówiliśmy, w jaki sposób zatrzymać nielegalną migrację i jak walczyć z przemytnikami – podkreślił. W imieniu całej czwórki czeski premier pochwalił podejmowane przez Grecję działania na rzecz ochrony zewnętrznej granicy Unii i zadeklarował gotowość do wysłania pomocy
Południe dziś, jak V4 przed laty
– Warto podkreślić, że to, co mówimy od kilku lat w odniesieniu do problemu migracji, takim samym językiem zaczynają mówić kraje południa Europy – rozwinął myśl kolegi z Czech premier Polski. – Zdają sobie sprawę z tego, że przede wszystkim trzeba strzec naszych granic zewnętrznych. To zawsze podkreślaliśmy.
Polska jest gotowa przekazać pomoc w postaci materialnej lub też wysłać na południe funkcjonariuszy Straży Granicznej, która pomoże w ochronie granic zewnętrznych UE, zadeklarował Morawiecki.
Słowacja pomoże, ale uchodźców nie przyjmie
– Byliśmy oskarżeni podczas kampanii wyborczej, że otwieramy temat migracji i go nadużywamy – skarżył się zaś Pellegrini. – Ale okazało się, że nasze prognozy i informacje były właściwe. Bo dzisiaj stawiamy czoła realnej groźbie. Liczba migrantów rośnie i będzie nadal rosnąć.
Jego zdaniem ta sytuacja przedstawia poważne ryzyko nie tylko dla Grecji, ale i większej liczby krajów europejskich. – Dlatego z tego miejsca chcę zadeklarować, że Słowacja bardzo konsekwentnie i dokładnie będzie chronić wschodnią granicę schengeńską w kierunku na Ukrainę.
– Słowacja jest przygotowana , by zawsze wysłać na wniosek premiera Węgier policjantów i sprzęt, by pomóc Republice Węgierskiej chronić południową granicę schengeńską, którą uważamy też za słowacką granicę schengeńską – powiedział w Pradze Pellegrini.
Policjantów i sprzęt Słowacja jest gotowa wysłać także rezydującemu w Warszawie Frontexowi, czyli Europejskiej Agencji Straży Granicznej i Przybrzeżnej, zapewnił ustępujący szef rządu. I dodał, że jego kraj nigdy nie zgodzi się na odgórnie ustalane kwoty migrantów, czy to tych, którzy są już w Grecji, czy też dopiero się dostaną na terytorium Unii.
Róbcie to, co Węgry w 2015 roku
Wobec takich deklaracji słowackiego kolegi Viktorowi Orbánowi nie zostało nic innego, niż przypomnieć, że już w 2015 roku Węgry postawiły płot na swojej południowej granicy i że sprzeciwiały się migracji muzułmanów.
– Uważam to za sukces – powiedział i dodał, że się nie uskarża mimo stawianych mu zarzutów. – Dziś cała Unia robi to samo. Jeśli poniecha te działania, pojawią się problemy.
– Tak więc mogę wszystkim zalecić: róbcie to, co Węgry w 2015 roku – dodał Viktor Orbán w Pradze. I jeszcze dodał, że na turecko-greckiej granicy czeka 130 tysięcy migrantów. Według niego Grecy już tych ludzi wpuścili.
– Musimy zatrzymać tych ludzi na granicach poza Grecją – stwierdził. To znaczy trzeba pomóc Macedonii Północnej i Serbii.
Ambitna Europa kontra Grupa Skąpców
Najmniej czasu premierzy w swych wystąpieniach poświęcili następnej unijnej perspektywie finansowej, czyli wieloletnim ramom finansowym. A ich postawę najdobitniej wyraził polski premier.
– Jesteśmy bardzo zjednoczeni, sformowaliśmy grupę Ambitna Europa – mówił Morawiecki. – Nie chcemy, żeby ta Grupa Skąpców decydowała o zmniejszaniu ambicji Unii Europejskiej. Chcemy, żeby UE poważnie traktowała swoje zobowiązania traktatowe. A więc polityka spójności, budowa infrastruktury, Wspólna Polityka Rolna – wyjaśnił.
– I owszem, wspieramy także politykę w zakresie innowacyjności. Ale na takich zasadach, żeby Europa Środkowa, kraje Grupy Wyszehradzkiej również w sprawiedliwy sposób mogły z niej korzystać. A więc grupa Ambitna Europa apeluje o ambitny budżet – dodał premier RP.