Wywiad z ambasadorem Rosji. 20 minut kłamstw
19 września 2024Dziennik „Frankfurter Allgemeine Zeitung” („FAZ”) pisze w czwartek (19.9.2024) o wywiadzie, którego udzielił rosyjski ambasador rozgłośni Deutschlandfunk. W rozmowie z niemieckim dziennikarzem Siergiej Nieczajew mówił o wojnie w Ukrainie i oskarżył państwa zachodnie o nieprzestrzeganie zasad. „Dlaczego rozgłośnia na coś takiego pozwala?” – pyta Felix Ackermann w artykule pt. „Publiczny rozkład”. Deutschlandfunk jest bowiem rozgłośnią publiczną.
W rocznicę ataku na Polskę
Ackermann przypomina, że dzień, w którym nadano wywiad – 17 września – był 85. rocznicą ataku Armii Czerwonej na Polskę, a okupacja Polski nastąpiła po podpisanym we wrześniu 1939 roku pakcie Ribbentrop-Mołotow. Ten ostatni regulował niemieckie i sowieckie „strefy wpływów”.
„Redakcja postanowiła dać rosyjskiemu przedstawicielowi 20 minut, aby przybliżył on niemieckojęzycznej publiczności w dużej mierze w sposób niekwestionowany perspektywę Władimira Putina” – pisze „FAZ”. „Fakt, że Deutschlandfunk, jako nadawca publiczny, wyemitował wywiad – prawdopodobnie nieświadomie – 17 września, a dziennikarz, pomimo przygotowania i wysiłków, aby zadać krytyczne pytania, ani razu nie nazwał wielu kłamstw ambasadora po imieniu, pokazuje dwa ogólne spostrzeżenia na temat obecności przeszłości w niemieckim postrzeganiu Europy Wschodniej” – czytamy.
Ta sama narracja
Ackermann zauważa, że „istnieje historyczna mistrzowska narracja”, której Związek Radziecki używał do uzasadnienia ataku na sąsiednie państwa i której Rosja używa dziś ponownie, aby uzasadnić swój atak na Ukrainę.
We wrześniu 1939 roku miała to być pomoc dla ograniczonych w swoich prawach białoruskich i ukraińskich mieszkańców wschodnich województw Rzeczypospolitej Polskiej. Kilka tygodni później Związek Radziecki zorganizował zgromadzenia ludowe, aby przedstawić aneksję okupowanych terytoriów jako wolę ludu. Dokładnie taki scenariusz zastosowała Moskwa na Krymie w 2014 roku.
„Dziesięć lat później Deutschlandfunk oddaje do dyspozycji za darmo czas antenowy, aby odgrzać stary propagandowy wątek o rosyjskojęzycznej ludności Ukrainy, której Rosja musi pomóc”. O tym, że od czasu tej „hojnej” pomocy zburzono tysiące domów przy pomocy rosyjskich bomb, dronów i pocisków manewrujących – nie pada w wywiadzie ani słowo – krytykuje autor „FAZ”. Nieśmiały ton dziennikarza przeprowadzającego wywiad z ambasadorem dziesięć lat po rozpoczęciu rosyjskiej wojny przeciwko Ukrainie „wskazuje na wciąż bezgraniczny niemiecki respekt dla Rosji” – uważa Ackermann.
Na warunkach Kremla
Wywiad w niemieckim radiu publicznym dał ambasadorowi Rosji możliwość publicznego zakwestionowania historycznego charakteru Ukrainy, podczas gdy państwo rosyjskie przemocą uniemożliwia ukraińskiemu społeczeństwu odbudowę kraju na zasadzie samostanowienia. „Zamiast zapewniać ochronę, Rosja codziennie zabija Ukraińców, niszcząc domy, elektrownie, szpitale i obiekty kulturalne. Respekt niemieckiego dziennikarza dla wypowiedzi Siergieja J. Nieczajewa odpowiada szacunkowi okazywanemu przez dużą część niemieckiego społeczeństwa dla zapowiedzi Władimira Putina” – czytamy.
Rosyjski dyplomata narzuca swoje warunki, upokarza dziennikarza Deutschlandfunku, który podejmuje kilka ostrożnych prób wskazania na negatywne dla Federacji Rosyjskiej konsekwencje wojny – zauważa „FAZ”. „Tak powstaje komora rezonansowa dla szeptów z Moskwy, która właśnie ten respekt i szacunek włącza do swoich strategicznych rozważań”.
Ambasador Nieczajew bez skrupułów pokazuje, jak po ponad dwóch latach wykorzystuje chęć przeprowadzenia wywiadu z przedstawicielem rosyjskiego państwa, by pokazać dziennikarzowi, kto stawia warunki w rozmowie o Ukrainie. Fakt, że robi to w sposób niekwestionowany na antenie publicznego radia, pokazuje, że wschodnioniemieckie doświadczenia z aparatami terroru NKWD, KGB i STASI nie stały się częścią ogólnoniemieckiej powszechnej świadomości.
Polski ambasador: „Zdumienie i smutek”
Słowa Siergieja Nieczajewa skrytykował kierujący polską ambasadą w Berlinie chargé d’affaires a.i. Jan Tombiński. – Zdumienie i smutek wywołuje umożliwienie ambasadorowi Rosji szerzenia na antenie DLF kłamliwych tez o przyczynach napaści Rosji na Ukrainę. Dodatkowo miało to miejsce 17 września, a więc w rocznicę napaści Związku Sowieckiego jako sojusznika Hitlera na Polskę w 1939 roku – zaznaczył w wypowiedzi dla DW.
Jan Tombiński dodał, że „misją publicznego radia powinno być rzetelne informowanie i pomaganie słuchaczom odróżnić fałsz od prawdy”. Jak powiedział, „prezentacja zdania agresora bez żadnego komentarza i konfrontacji z faktami oraz stanem prawnym przeczy zdrowemu rozsądkowi i misji mediów publicznych”. – Ukrainie, ofierze rosyjskiej agresji, należą się wszelkie wsparcie i pomoc, a media publiczne mogą odegrać ważną rolę w wyjaśnianiu, dlaczego jest to ważne dla Niemiec i bezpieczeństwa w Europie – podkreślił.
Chcesz skomentować nasze artykuły? Dołącz do nas na facebooku! >>