„Z niepoważaniem”: wygłupy i entuzjazm w sztuce
16 stycznia 2023Tradycyjne pojmowanie sztuki, szczególnie tej pokazywanej w muzeach, zakłada, że trzeba zachować powagę; zarówno ze względu na miejsce, jak i samą rangę aktu twórczego. Monumentalne dzieła – tak z reguły kojarzą się obiekty, które trafiają do kanonu oraz na karty podręczników. Tymczasem wielcy artyści bardzo często mieli poczucie humoru, co zdarzało im się wykorzystywać po prostu dla rozbawienia odbiorcy, ale i dla komentowania poważnych spraw społeczno-politycznych.
Najgorszy reżyser w najlepszym towarzystwie
Twórcy ekspozycji w bońskiej Bundeskunsthalle podkreślają, że wielką inspiracją był dla nich Ed Wood – ekscentryczny amerykański filmowiec, okrzyknięty „najgorszym reżyserem wszechczasów” oraz autor „najgorszego filmu wszechczasów”, kultowego „Planu 9 z kosmosu”, z chwiejącymi się dekoracjami i tragicznie złą grą aktorską. Mimo w zasadzie zerowego budżetu, Ed Wood kręcił filmy z wielką miłością i pasją do kina. Jego innym, równie kultowym, „dziełem” jest „Glen czy Glenda”, jeden z pierwszych obrazów kinowych o akceptacji dla osób transpłciowych.
Kuratorzy tłumaczą, że wystawa dotyczy bardzo specyficznego uczucia: „Nazwaliśmy to ‘entuzjastycznym zażenowaniem’. (...) To uczucie jest podstawą wielu dzieł w sztuce nowoczesnej i współczesnej. Artyści próbowali wtedy wielu nowych rzeczy. Często ich sztuka miała też na celu rozśmieszyć widzów. To śmiech, który jest zabawny, a jednocześnie, nie chcąc tylko wywołać skandalu, podważa konserwatyzm, bigoterię, tradycyjne koncepcje moralne i, co nie mniej ważne, awangardowy dogmatyzm. (…) Walczyli ze starymi przekonaniami i surowymi regułami w sztuce i społeczeństwie”.
Wystawa „Poważnie?! Wygłupy i entuzjazm w sztuce”* prezentuje dzieła około 100 artystów z całego świata, powstałe na przestrzeni kilku stuleci; od wieku XVI do czasów współczesnych; od Pietera Bruegla Starszego przez Alfreda Jarry'ego i Jamesa Ensora, Marcela Duchampa i Francisa Picabię, George'a Grosza i René Magritte'a, Giorgio de Chirico i Sturtevant, Sigmara Polke i Martina Kippenbergera po liczne pozycje sztuki współczesnej, takie jak Paul McCarthy, Nina Childress, Fischli & Weiss, Isa Genzken czy Mrzyk & Moriceau.
Te nazwiska bez wątpienia imponują, ale wartością dodatkową wystawy jest właśnie pokazanie dorobku uznanych artystów bez pompatyczności, lecz z humorem i „niepoważaniem”.
Karuzela z tematami
Cała wystawa, z jednej strony bardzo poważna, z drugiej – zdecydowanie komiczna, pokazuje przykłady z różnych czasów i stylów. Można je postrzegać i rozumieć w bardzo różny sposób. Sama ekspozycja zaprojektowana jest (to zapewne kolejne odwołanie do Eda Wooda) jak spacer po filmie: zaczyna się od sceny otwierającej i prowadzi widza przez sześć rozdziałów.
Każda część ma swój kolor ścian, łatwo jest więc zorientować się, jakiemu tematowi jest poświęcona. A zagadnienia są bardzo kontrastowe: wesołe miasteczko, surrealizm i tradycja muzealna, minimal art oraz sztuka konceptualna, filmy klasy B i scence fiction, camp oraz media społecznościowe i era postinternetowa.
Ekspozycję otwiera lustrzany labirynt, który prowadzi do sali z imponującą scenografią jak z wesołego miasteczka. Inspiracją jest Coney Island, nowojorski półwysep, gdzie w 1903 roku otwarto słynny „Luna Park”, który stał się wzorem dla wielu parków rozrywki na świecie, ale i dla wystawy w Bonn. Scenograf Adrien Rovero wymyślił ogromne, cukierkowe otoczenie ze spiralnymi kolumnami i przeskalowanymi pasami na ścianach. Jak w wesołym miasteczku, rzeczy mogą być tu za duże lub za małe, tworząc cyrkową atmosferę, choć nie brakuje tu również satyry społeczno-politycznej.
Właściciel poszukiwany
Kolejna – zielona sala – to „Muzeum Współczesne”, czyli surrealizm i inne modernistyczne arcydzieła. Obiekty w tej sali są pokazane tak, jak w klasycznym muzeum, z pełną „powagą”; uroczyście i onieśmielająco, ale z powagi tej śmieją się tu tak wybitni artyści, jak: Giorgio de Chirico, René Magritte czy James Ensor.
I właśnie obraz tego ostatniego – „La gamme d’amour” – jest dużą ciekawostką. Obok niego bowiem powieszona jest adnotacja: „Dzieło to jest częścią kolekcji, która znalazła się pod kuratelą rządu holenderskiego po odebraniu jej Niemcom po II wojnie światowej i mogła zostać zrabowana, skonfiskowana lub sprzedana pod przymusem w latach 1933-1945. Więcej informacji można znaleźć na stronie wo2.collectienederland.nl. Na tej stronie można również skontaktować się z nami, jeśli masz nowe informacje dotyczące tego dzieła sztuki. Mogą one być pomocne w poszukiwaniu jego prawowitego właściciela”.
Obrazowi przygląda się zezowata Nefertiti, której popiersie w uroczystym stroju spoczęło na postumencie, na wzór oryginału z Muzeum Egipskiego w Berlinie. To współczesna rzeźba Hansa-Petera Feldmana (2012).
Humor konceptualny
Także minimalizm, mimo pozornego zdystansowania, nie stroni od humoru i entuzjazmu. Przeskalowane bryły geometryczne w monochromatycznej palecie bieli, czerni i szarości po raz kolejny przywołują wesołe miasteczko. Przypominają „Kingsajz” albo porzucone klocki dzieci-olbrzymów.
Doskonale się to komponuje ze sztuką konceptualną, w której dla artystów nie liczyło się gotowe dzieło, a ważniejsze były pomysł i stojąca za obiektem koncepcja.
„Oba ruchy artystyczne wydają się surowe i chłodne. Można jednak dostrzec w nich nieco humoru. To właśnie pokazujemy w tej sali: poszczególne dzieła sztuki współgrają ze sobą jak w niemym filmie. W ten sposób powstają zabawne i absurdalne sytuacje” – wyjaśniają twórcy wystawy.
To prawda. Przykładem niech będzie „Aparat, dzięki któremu jeden ziemniak może okrążyć drugi” (Sigmar Polke/1969). Faktycznie dzieje się tak po uruchomieniu instalacji. Wzrok też przyciąga odkurzacz czyszczący dywan od spodu (Roman Signer „Teppich mit Staubsauger”/1997) czy prace duetu Peter Fischli & David Weiss: ogromne mobile „Ratte und Bär (2008/2009) i znana seria fotografii z kiełbaskami w roli głównej „Wurstserie” (1979).
W tanim kinie
Inspiracją dla twórców był Ed Wood, tak więc nie zabrakło części poświęconej filmom klasy B; kręconym za niewielkie pieniądze, ale z dużym wysiłkiem i entuzjazmem twórców. Choć z punktu widzenia filmoznawców są skandalicznie złe, cieszą się dużą sympatią widzów, a niektóre zyskały rangę kultowych. Prym wiedzie oczywiście Ed Wood, ale towarzyszą mu inne „arcydzieła”.
Fragmenty filmów są wyświetlane na ekranie małej sali kinowej, zbudowanej na potrzeby wystawy. Obejrzeć można prawdziwe klasyki gatunku, wiele z legendarnej wytwórni Hammer: „Kobieta-wąż” (1966), „Pink Flamingo” (1972), „Atak pomidorów zabójców” (1978) czy „Potwór z Czarnej Laguny” (1954).
Pomieszczenie, gdzie odbywają się seanse, jest inspirowane Studiem 28, czyli pierwszym kinem w Paryżu poświęconym w całości awangardzie, które zostało otwarte w 1928 roku z lampami zaprojektowanymi przez Jeana Cocteau. Przestrzeń ta, z przyćmionym oświetleniem i skryta za kotarą, nawiązuje do atmosfery obskurnych barów i klubów kinowych, w których można zobaczyć kolaż scen z filmów klasy B.
Camp: sztuka i kicz zaangażowany
„Pojęcie ‘entuzjastycznego zażenowania’ ma wiele zbieżności z pojęciem campu, czyli estetycznej wrażliwości, która celebruje kiczowatość i ‘zły smak’ i która jest ściśle związana z kulturą queer, ale nie jest z nią tożsama” – wyjaśniają twórcy wystawy.
Camp oznacza specyficzny sposób postrzegania sztuki; entuzjastyczne uwielbienie sztuczności i przerysowania. To, czego jedni nie traktują poważnie, bo nie spełnia ich standardów, inni uważają za odpowiednie. To igranie z przyjętymi konwencjami, karykaturowanie standardów, ale i oswajanie z tym, co poza standardy wychodzi.
Te akty twórcze często wiążą się z entuzjazmem i dyskomfortem, ponieważ oznaczają dwuznaczność wobec społeczeństwa i kultury w ogóle; dwuznaczność jako zjawisko często wyśmiewane, umniejszane lub piętnowane jest tu przyjmowane i celebrowane z entuzjazmem.
Poświęcona campowi sala w Bundeskunsthalle mieni się, błyszczy i lśni. Obiekty zdobią ściany i podłogi, zwisają z sufitu. Camp nie uznaje granic, również w przestrzeni.
„Klub pożytecznych idiotów”
Wystawa kończy się na epoce „Post-surrealizm / Post-Internet”; to teraźniejszość pokazana jako koszmar i szaleństwo mediów społecznościowych. Oraz absurdalność dzisiejszej polityki i kapitalizmu.
„Gdy zbliżamy się do teraźniejszości, napotykamy rzeczywistość tak dziwaczną, że każda satyra odbija się od niej lub ją przebija; od wyboru Donalda Trumpa na prezydenta USA, przez Brexit, po okrutnych dyktatorów siedzących za wyjątkowo długimi biurkami” – podkreślają kuratorzy.
I dodają: „Nasza teraźniejszość jest szalona. To jest bardziej absurdalne niż jakakolwiek satyra. (…) Okrucieństwo i śmieszność są blisko siebie”.
Nie dziwi więc górujący nad tą częścią wystawy neon z napisem: „Klub pożytecznych idiotów”.
Chcesz skomentować ten artykuł? Zrób to na Facebooku! >>
*Wystawę „Ernsthaft?! Albernheit und Enthusiasmus in der Kunst” w Bundeskunsthalle Bonn można oglądać do 10 kwietnia 2023.
Ekspozycja powstała we współpracy z Deichtorhallen Hamburg/Sammlung Falckenberg, HALLE FÜR KUNST Steiermark oraz Neue Galerie Graz/Universalmuseum Joanneum. Inicjatorami i kuratorami wystawy są Jörg Heiser i Cristina Ricupero.