Zagrabiona sztuka z Monachium. To dopiero początek?
6 listopada 2013Wśród obrazów odkrytych i zabezpieczonych przez policję w mieszkaniu 80-letniego Corneliusa Gurlitta, syna słynnego historyka sztuki, dyrektora muzeów i marszanda z czasów hitlerowskich, znajduje się m.in. nieznany dotąd autoportret Otto DIxa i obraz Marca Chagalla, poinformowała na konferencji prasowej Meike Hoffmann, historyk sztuki z dziedziny "sztuki wynaturzonej" ("Entartete Kunst"), którym to pojęciem hitlerowscy ideolodzy określali sztukę nowoczesną początków XX wieku. W konferencji prasowej w Augsburgu wzięli udział także przedstawiciele prokuratury i władz celnych.
Opinia publiczna dowiedziała się o odkryciu zbioru prawie 1500 dzieł sztuki przez policję w Monachium z doniesień tygodnika "Focus".
Meike Hoffmann już przed półtora rokiem zlecono naukowe opracowanie i katalogizację zbioru odkrytego wiosną 2012 przez policję w apartamencie Gurlitta w Schwabingu, w Monachium. Potwierdziła ona, że nie ulega wątpliwości, iż część tych obrazów, rysunków i grafik to dzieła sztuki, zagrabione przez hitlerowców. Są to dzieła z okresu klasycznego modernizmu oraz dzieła starsze, z XIX, a nawet z XVI wieku. Nie wszystkie obrazy stały się własnością rodziny Gurlitt w czasach hitlerowskich; jeden z obrazów Gustave'a Courbeta został zakupiony na aukcji w 1949 roku.
Nadprokurator Reinhard Nemetz potwierdził, że posiadaczem zbioru obrazów był Cornelius Gurlitt, przeciwko któremu prokuratura prowadzi obecnie dochodzenie w związku z unikaniem płacenia podatków i zatajeniem informacji. Nie ma nakazu aresztowania; zaznaczono tylko, że miejsce obecnego pobytu Gurlitta nie jest znane i jak na razie nie ma potrzeby, by się z nim kontaktować.
Picasso, Chagall, Spitzweg
Wśród skonfiskowanych dzieł sztuki znajdują się obrazy i rysunki takich artystów, jak Picasso, Chagall, Marc, Nolde, Spitzweg, Dürer, Renoir, Macke, Courbet, Beckmann, Matisse, Liebermann, Dix. W roku 2012 wydany został sądowy nakaz konfiskaty dóbr, po czym policja celna przez trzy dni wywoziła dzieła sztuki z mieszkania Gurlitta. Było to ogółem 121 obrazów w ramach i 1285 prac bez oprawy.
Prokurator Nemetz wyjaśnił, że nie opublikowano informacji o znalezionych obrazach w internecie w obawie przed lawiną zapytań na ich temat. Przedwczesne upublicznienie tych informacji mogłoby także naruszać interesy osób uprawnionych do odzyskania mienia.
Siegfried Kloeble, zwierzchnik władz śledczych policji celnej przypuszcza, że takich składów dzieł sztuki może być jeszcze więcej. Skonfiskowane obrazy nie są składowane, jak początkowo podawano, w pomieszczeniach w Garchingu koło Monachium, tylko w zatajonym miejscu.
Centralna Rada Żydów domaga się całkowitego wyjaśnienia sprawy
Przewodniczący Centralnej Rady Żydów Graumann domaga się pełnego wyjaśnienia pochodzenia skonfiskowanych dzieł sztuki i ustalenia praw własności. Jak powiedział w wywiadzie dla "Westdeutsche Allgemeine Zeitung", należy dokładnie zrekonstruować, jaką podróż mają za sobą te obrazy, aby móc dotrzeć do ich prawowitych właścicieli i ich potomków. Także w przypadkach przedawnionych roszczeń, należałoby postarać się o porozumienie w sprawie restytucji mienia.
Adwokaci spadkobierców żydowskich kolekcjonerów sztuki byli oburzeni, że przez dwa i pół roku zatajana była informacja o odnalezieniu dzieł sztuki. Mecenas Markus Stoelzel, reprezentujący spadkobierców żydowskiego marszanda Alfreda Flechtheima w wywiadzie dla dziennika "Handelsblatt" nazywa to naruszeniem Konwencji Waszyngtońskiej, w której 44 państwa ustaliły, jak będą się obchodzić ze sztuką zagrabioną przez nazistów. Także nowojorski adwokat David Rowland, reprezentujący 30 do 40 wspólnot spadkowych żydowskich kolekcjonerów sztuki, domaga się pełnej transparencji.
Zamieszana w tę sprawę szwajcarska galeria Kornfeld wyjaśniła, że dzieła sztuki z masy spadkowej marszanda Hildebranda Gurlitta pochodzą ze zbiorów tzw, "sztuki wynaturzonej" i do dziś są dopuszczone do wolnej sprzedaży. Gurlitt senior skupował je w 1938 roku tanio w Berlinie, i handel nimi nie może być także dziś podważany.
Śledztwo owiane tajemnicą
Przed tym, jak policja wkroczyła do mieszkania 80-letniego Corneliusa Gurlitta wiosną 2011 r., uwagę zwróciły na niego władze celne. 22 września 2010 roku, w pociągu jadącym ze Szwajcarii do Monachium, był on kontrolowany przez celników. Narodziły się wtedy podejrzenia, które doprowadziły do rewizji w mieszkaniu podejrzanego 28 lutego 2012 roku.
Rząd RFN wie już od kilku miesięcy o tym znalezisku, co potwierdził rzecznik rządu Steffen Seibert w poniedziałek (4.11.). Rząd w Berlinie wspiera dochodzenie augsburskiej prokuratury, polecając ekspertów będących specjalistami w dziedzinie "sztuki wynaturzonej" i sztuki zagrabionej przez nazistów.
tageschau.de / Małgorzata Matzke
red.odp.: Iwona D. Metzner