1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Zamach na igrzyskach w 1972 r. „Nikt nam nic nie powiedział”

Peter Hille
5 września 2022

Podczas zamachu palestyńskich terrorystów na Igrzyskach Olimpijskich w Monachium przed 50 laty śmierć poniosło jedenastu sportowców izraelskich i niemiecki policjant. Rozliczenie się z tego zamachu nie było łatwe.

https://p.dw.com/p/4G56Z
Spalony helikopter, który przywiózł zakładników na lotnisko
Spalony helikopter, który przywiózł zakładników na lotniskoZdjęcie: dpa/picture alliance

Jeszcze dzisiaj Hans Voelkl czuje się nieswojo, gdy słyszy silnik helikoptera. Wtedy bowiem pojawiają się wspomnienia dudniących dwóch maszyn typu Bell-UH1, które nie opuszczają go od tamtej nocy, 6 września 1972 roku.

Voelkl miał wtedy 21 lat i był żołnierzem Bundeswehry stacjonującym na lotnisku wojskowym w Fuerstenfeldbruck. Był na nocnej zmianie w wieży kontrolnej.Dramat w oddalonej o 20 kilometrów od Monachium wiosce olimpijskiej śledził wówczas w telewizji. Rankiem do kwatery izraelskich olimpijczyków wdarli się palestyńscy terroryści. Zastrzelili ciężarowca Josefa Romano i trenera zapasów Mosche Weinberga, a dziewięciu kolejnych sportowców wzięli jako zakładników.

Godziny strachu w wiosce olimpijskiej

Wieczorem ośmiu terrorystów wsiadło wraz z dziewięcioma zakładnikami do dwóch helikopterów. Nie spełniono ich wcześniejszych żądań wypuszczenia więzionych w Izraelu terrorystów. Po wielogodzinnych negocjacjach ówczesny minister spraw wewnętrznych Niemiec Hans-Dietrich Genscher zgodził się na wyjazd porywaczy do Kairu. Helikoptery miały zawieść terrorystów na lotnisko Riem, gdzie miał czekać na nich pasażerski samolot.

Wioska olimpijska: negocjacje z terrorystami
Wioska olimpijska: negocjacje z terrorystami Zdjęcie: picture alliance / dpa

Helikoptery Federalnej Służby Ochrony Granic poleciały jednak na lotnisko wojskowe w Fuerstenfeldbruck. Maszyny pojawiły się tam, jak wspomina w rozmowie z DW Hans Voelkl, około godziny 22:30, lądując bezpośrednio przed oknem jego biura na parterze.

Tragedia na lotnisku

Tutaj, jak wynikało z planów policji, strzelcy wyborowi mieli zabić terrorystów i uwolnić zakładników. Jednak to się nie powiodło. Terroryści odpowiedzieli ogniem z karabinów maszynowych, po stronie niemieckiej panował chaos. W tamtym czasie siły policyjne nie ćwiczyły jeszcze uwalniania zakładników. Funkcjonariusze nie mieli radiowego kontaktu ze sobą, kilku z nich dostało się nawet pod ostrzał własnych kolegów.

Voelkl i jego koledzy z Bundeswehry nie zostali nawet poinformowani o tej akcji. – Nagle znaleźliśmy się w centrum wydarzeń, ponieważ pełniliśmy tam służbę. Nikt nas wcześniej nie poinformował – mówi Voelkl.

Wieża w Fuerstenfeldbruck: tutaj pełnił służbę Hans Voelkl
Wieża w Fuerstenfeldbruck: tutaj pełnił służbę Hans VoelklZdjęcie: Peter Hille/DW

Kiedy zaczęły latać kule, schował się w niszy z kaloryferami. Kilka metrów od jego biura jeden z policjantów został trafiony rykoszetem. – To był Anton Fliegebauer – mówi Voelkl. – Upadł. Ściany pokryte były kawałkami jego kości. Dostał w głowę.

Zamach w święto pokoju

Strzały na lotnisku rozległy się o północy. Potem nastąpiła eksplozja. Jeden z terrorystów wrzucił granat do helikoptera ze związanymi zakładnikami. Nad ranem okazało się, że oprócz policjanta zginęło pięciu terrorystów oraz wszyscy zakładnicy.

Igrzyska Olimpijskie w Monachium miały pokazać światu przyjazne i pokojowe oblicze Niemiec. Miało to być „święto pokoju”, po 27 latach od zakończenia drugiej wojny światowej i po Holokauście. Jednak ponownie Żydzi zginęli na niemieckiej ziemi, a państwo niemieckie nie potrafiło ich ochronić.

40 lat milczenia

Po jednodniowej przerwie i uroczystościach żałobnych igrzyska w Monachium zostały wznowione. Ani politycy, ani policja nie przeprosili za tragedię w Fuerstenfeldbruck. Nie powołano też komisji dochodzeniowej, nikt nie wziął na siebie odpowiedzialności za nieudane uwolnienie zakładników czy za odmowę przyjęcia pomocy ze strony izraelskich specjalistów. Natomiast członkowie rodzin ofiar musiały latami walczyć chociażby o dostęp do akt sprawy. Dopiero teraz dostaną wyższe odszkodowanie. 

Tablica pamiątkowa w Parku Olimpijskim ku czci zamordowanych izraelskich sportowców
Tablica pamiątkowa w Parku Olimpijskim ku czci zamordowanych izraelskich sportowcówZdjęcie: Peter Hille/DW

– Świadków, ofiary i ich rodziny potraktowano wręcz jak osoby naprzykrzające się – mówi Ludwig Spaenle, pełnomocnik bawarskiego rządu ds. antysemityzmu, który zajmuje się zamachem z 1972 roku. Republika Federalna Niemiec wtedy zawiodła. – Także to, co działo się po zamachu, świadczy o dramatycznych zaniedbaniach ze strony państwa – mówi Spaenle w rozmowie z DW. – Całkiem świadomie chciano szybko zapomnieć o całej sprawie. Przemilczano to, nie było też wtedy żadnych oficjalnych uroczystości upamiętniających – mówi. Dopiero po około dziesięciu latach zaczęto czynić wysiłki na rzecz przywrócenia pamięci o tym wydarzeniu. Na przykład poprzez umieszczenie tablicy pamiątkowej w Parku Olimpijskim.

Wypierana trauma

Wtedy, w 1972 roku, chciano jak najszybciej wrócić do porządku dnia codziennego – również w Fuerstenfeldbruck. Lotnisko zostało uruchomione jeszcze w momencie, kiedy pod wieżą kontrolną stały wraki spalonych helikopterów – wspomina Hans Voelkl. Nie było też wsparcia psychologów, a lekarze zalecali na szok kieliszek koniaku.

Hans Voelks i Anna Ulrike Bergheim
Hans Voelks i Anna Ulrike Bergheim ze Stowarzyszenia Historycznego FuerstenfeldbruckZdjęcie: Peter Hille/DW

– Człowiek usiłuje wypierać takie traumatyczne przeżycia – mówi Anna Ulrike Bergheim, przewodnicząca Stowarzyszenia Historycznego Fuerstenfeldbruck, która przez lata poszukiwała świadków zamachu. I dotarła do takich ludzi jak Hans Voelkl. Kiedy dzisiaj idzie przez korytarze w budynku wieży, to jest w stanie powiedzieć kto gdzie znajdował się owej tragicznej nocy 6 września 1972 roku.

Problemy ze wspomnieniami

– Ludzie ci z pewnością nie poradzili sobie z tymi wspomnieniami – mówi Bergheim w rozmowie z DW. – Wielu świadków ujawniania się teraz, ponieważ dopiero po takim czasie są w stanie o tym mówić. Nie tylko członków rodzin ofiar pozostawiono samych sobie – twierdzi Bergheim. – W ciągu tych 50 lat nikt z władz nie interesował się ludźmi, którzy byli obecni podczas tego zamachu: policjantami, pracownikami lotniska i żołnierzami, strażakami, którzy znaleźli się na linii ognia. Nikt nigdy nie zapytał tych ludzi, jak sobie radzą z tymi wspomnieniami.

André Spitzer trener szermierki, zamordowany podczas zamachu
André Spitzer trener szermierki, zamordowany podczas zamachuZdjęcie: Privat

Hans Voelkl mówi dzisiaj publicznie o swoich ówczesnych przeżyciach. Na przykład o tym, jak zobaczył ciała André Spitzera i Yossefa Gutfreuda ze związanymi rękoma w helikopterze. Dotychczas nie szukał kontaktu z rodzinami ofiar, nie chciał się narzucać – mówi. Ale jeśli ktoś zwróci się do niego, jest gotowy na rozmowę. Nawet po 50 latach, jakie minęły od masakry w Monachium, jest jeszcze wiele do powiedzenia.

Chcesz skomentować ten artykuł? Zrób to na Facebooku! >>