13 listopada 2015 zapisze się na kartach historii jako „czarny piątek" dla Francji, dla Europy, dla Zachodu. Atak terrorystyczny - a raczej taktycznie perfekcyjnie skoordynowane ataki terrorystyczne - w różnych miejscach jednego z najpiękniejszych miast świata, były wypowiedzeniem wojny przez Państwo Islamskie.
Wypowiedzenie wojny dżihadyzmu jest skierowane do nas wszystkich tu, w Europie. Do naszego stylu życia, naszego modelu życia i naszego politycznego, ludzkiego i społecznego rozumienia wolności. Europejczycy są w szoku. W dzień po zamachach czujemy braterską więź z Francją, jak rzadko do tej pory. Jesteśmy wstrząśnięci, zdeprymowani i także wściekli. Wściekli na brutalną żądzę zabijania Państwa Islamskiego, której ofiarą padło co najmniej 128 osób, nie mówiąc o wielu rannych i ciężko rannych.
Ten atak był ciosem w serce Europejczyków. Był to cios w nasze wyobrażenia o tym, jak chcemy żyć. Terror był śmiertelnym ciosem zadanym francuskiemu państwu, które pomimo nowych i zaawansowanych możliwości kontroli, nie było w stanie lepiej chronić swoich obywateli. Zbrodnicze zamachy były atakiem na polityczny krajobraz Francji, ponieważ pewne jest, że Francja przesunie się na prawicowe, o ile nie na skrajnie prawicowe pozycje. Francja będzie się izolować, będzie chciała wycofać się z globalizacji. Politycznym zwycięzcą tej koszmarnej nocy będzie we Francji Front Narodowy. Głównym przegranym będzie nieszczęsny i nielubiany prezydent Francois Hollande.
Ten „czarny piątek” zmieni Europę. Pomimo, że nikt jeszcze nie wie, skąd pochodzili zamachowcy Państwa Islamskiego. Czy pochodzili z obrzeży Paryża? Czy z przedmieść innych francuskich miast, gdzie już dawno powstało równoległe społeczeństwo składające się ze zdezorientowanych młodych muzułmanów, stamtąd, gdzie - jak napisał w swojej książce algierski pisarz Sansal – „już od dawna władzę dzierżą brodacze” i gdzie całkowicie neguje się francuski, zachodni styl życia? Czy są to może terroryści z Syrii albo Iraku, a może powracający stamtąd dżihadyści czy wręcz zamachowcy, podający się za uchodźców? To rozgrzałoby jeszcze bardziej europejską i niemiecką debatę.
13 listopada jest dniem bezsilności. Jest to dzień, który jak koszmar położył się na duszy Francuzów i Europejczyków. Jest to dzień zwątpienia, bezradności i bezsilnej wściekłości. Ale jest to także dzień, w którym otwarte, liberalne społeczeństwo Starego Kontynentu musi z dumą powiedzieć: nie zmienimy naszego stylu życia. Jest to też dzień, w którym trzeźwo i racjonalnie trzeba stwierdzić: kto chce zwalczać powody uchodźstwa, ten będzie musiał walczyć z Asadem i Państwem Islamskim. Wypowiedzenie wojny przez Państwo Islamskie nie pozostawia Zachodowi żadnej innej alternatywy.
Alexander Kudascheff
tł. Małgorzata Matzke