Zaraza w rzeźni. Załoga zarażona koronawirusem
29 kwietnia 2020Firma Mueller Fleisch w Birkenfeld w Badenii-Wirtembergii zatrudnia około 1100 osób. Od połowy kwietnia ze względu na zmasowane infekcje koronawirusem zakład pracuje w warunkach częściowej kwarantanny. Jak powiedział rzecznik rzeźni, działalność jest „nieco zredukowana". Ani firma, ani urząd zdrowia nie uważają zmasowanych infekcji wśród załogi za zagrożenie dla konsumentów.
W kwarantannie znalazło się ponad 200 rumuńskich pracowników zakładu; nie są to pracownicy sezonowi, lecz zatrudnieni przez podwykonawcę na umowach o dzieło. Rumuni stanowią największą grupę pracowników: jest ich około 500. Jak dowiedziała się DW, obok Rumunów pracuje tam także 104 Polakow oraz Węgrzy i Litwini. Również wśród nich wielu miało pozytywny wynik testu na koronawirusa, m.in. 29 Polaków. Wszystkie zarażone osoby są w kwarantannie. Większość z nich ma tylko lekkie objawy COVID-19 lub nie ma ich wcale. Osoby z negatywnym wynikiem testu mogą pracować dalej, lecz wolno im poruszać się tylko między miejscem pracy i mieszkaniem. Kto ma negatywny wynik testu, lecz ma objawy, ten nie ma wstępu do zakładu.
Jak w studenckiej komunie
Pierwsze podejrzenie zarażenia koronawirusem w tej firmie pojawiło się już 7 kwietnia. Jak donosi lokalna gazeta „Schwarzwaelder Bote", jeden z pracowników rzeźni, mieszkający w kwaterze zbiorczej, zgłosił się na policję, ponieważ bardzo źle się poczuł. Mężczyzna został hospitalizowany i dwa dni później otrzymał pozytywny wynik testu na koronawirusa. Dziesięciu mieszkających z nim mężczyzn miało także pozytywne wyniki testu.
- Wtedy stało się jasne, jak duży ma to zasięg - zaznacza szefowa wydziału zdrowia tamtejszego magistratu Brigitte Joggerst. W związku z tym w zakładzie przetestowano 1100 osób. Wysoką liczbę zarażonych osób firma tłumaczy także sytuacją mieszkaniową pracowników w okolicznych powiatach Calw i Enzkreis. Jak wyjaśnia rzecznik firmy, ich warunki zakwaterowania są bardzo skromne i „przypominają kwatery studenckie".
Ponieważ trudno jest w takich warunkach odizolować zdrowych od zarażonych lokatorów, osoby z pozytywnymi wynikami testów zostały zakwaterowane w innych miejscach, m.in. w ośrodku rehabilitacyjnym i w nieczynnym hotelu. Są otoczone opieką tak, że przede wszystkim nie muszą same robić zakupów. Nie stanowią też zagrożenia dla sąsiedztwa - wyjaśnia wydział zdrowia. Firma zadeklarowała swoją gotowość do partycypowania w kosztach tej kwarantanny.
Ruszyła lawina
W miejscowości Hoefen, w czteropokojowym lokalu mieszkało do 16 osób. W każdym z pokoi były dwa piętrowe łóżka. Mieszkańcy mieli wspólną kuchnię i łazienkę - donosi dziennik „Pforzheimer Zeitung". Tam własnie doszło do licznych przypadków zakażeń. „W takiej ciasnocie nie ma mowy o zachowaniu zasad higieny" - wyjaśnia burmistrz miasteczka Heiko Stieringer. Nic dziwnego, że ludzie chcą odbyć kwarantannę w innych warunkach.
Jak donosi gazeta, burmistrz otwarcie krytykuje brak woli współpracy firmy Mueller Fleisch z władzami powiatowymi Calw. „Władzom trudno było się dowiedzieć, gdzie dokładnie mieszkają pracownicy i czy są w ogóle zameldowani". Firma udostępniła listy zatrudnionych dopiero pod groźbą kary. Listy były jednak niekompletne, czasami zawierały tylko imię i nazwisko. Całą sytuacją przejmują się także mieszkańcy powiatu, bojąc się dalszych infekcji. W krótkim czasie liczba zarażonych wzrosła tam z 3 do 26. - Wiadomo było, że jeżeli tam ktoś zachoruje, to potem ruszy lawina – podkreśla szefowa wydzialu zdrowia.
Sama rzeźnia w komunikacie prasowym z 23 kwietnia zapewniła o ścisłej współpracy z władzami powiatowymi, wyjaśniając także, że w zakładzie podjęto liczne środki prewencyjne dla ochrony pracowników. Jak napisano, firma wielokrotnie uwrażliwiała pracowników, że także w czasie wolnym powinni przestrzegać zasad kwarantanny.
DPA/ma