1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Zasadzki na prezydencję Rumunii w UE

12 stycznia 2019

Rumuni mają ambicje zostać jednym z głównych graczy w młodszej części UE. Jednak nawet z wejściem do strefy Schengen mają kłopoty m.in. z powodu korupcji. Pomimo to Bruksela wierzy w swą stabilizującą moc w Bukareszcie.

https://p.dw.com/p/3BRWj
Viorica Dancila (l) i Jean-Claude Junker
Viorica Dancila (l) i Jean-Claude JunkerZdjęcie: picture-alliance/V. Ghirda

Podczas uroczystości w Bukareszcie, które w mijającym tygodniu zainaugurowały przewodnictwo Rumuniiw Radzie UE (I półrocze 2019 r.), w przemówieniach głównych rumuńskich polityków wciąż przewijały się słowa o godnym miejscu w Europie, należnej roli w UE, historycznych trudnościach i osiągnięciach kraju, a także wspólnych europejskich wartościach. Początek unijnej prezydencji w państwach, które sprawują ją po raz pierwszy i z trudem dołączały lub „powracały na Zachód”, często zamienia się w narodową fetę. Jednak w Rumunii było nieco inaczej, bo gdy w czwartek wieczorem (10.01.2019) w XIX-wiecznym Ateneum Rumuńskim orkiestra złożona z muzyków ze wszystkich krajów UE grała „Odę do Radości”, to niedaleko tego budynku kilkuset Rumunów demonstrowało przeciw rządowi. Oskarżali socjaldemokratyczną premier Vioricę Dancilę o chronienie skorumpowanych polityków.

„Potrzebujemy UE!” – głosiły niewielkie transparenty przeciwników projektu ustawy o „amnestii”, która miałaby zdekryminalizować część czynów uznawanych dotąd za karalną korupcję, a przede wszystkim anulowałaby wymierzone już kary za korupcję, o ile nie przekraczają pięciu lat więzienia. Szef partii socjaldemokratycznej Liviu Dragnea, uznawany za najbardziej wpływowego polityka w Rumuni, w przeddzień inauguracji prezydencji podał Komisję Europejską do unijnego Trybunału w Luksemburgu. Powód? Sprawozdanie antykorupcyjnej unijnej agendy OLAF z 2016 r. o udziale Dragnei w sprzeniewierzeniu 21 mln euro (m.in. z funduszy UE) niedawno doprowadziło do ścigania go przez rumuńskich prokuratorów antykorupcyjnych. Zdaniem Dragnei – niesłusznie. I to właśnie Dragnea, uwikłany już wcześniej w procesy sądowe, jest zdaniem opozycji wielkim promotorem kontrowersyjnej „amnestii” w sprawie korupcji.

Uroczysta inauguracja w Ateneum Rumuńskim
Uroczysta inauguracja w Ateneum RumuńskimZdjęcie: picture-alliance/V. Ghirda

Unijne ambicje Rumunii przyćmione korupcją

– Unia Europejska oparta jest na kompromisie, ale w przypadku państwa prawa i walki z korupcją nie ma mowy o kompromisie – powiedział szef Komisji Europejskiej podczas inauguracji w Ateneum Rumuńskim. Przewodniczący Rady Europejskiej Donald Tusk dostał owację na stojąco na wygłoszone po rumuńsku przemówienie z odniesieniami i do piłkarskich sukcesów Rumunów, i ich intelektualistów, i rumuńskiego samochodu (dacia) swego teścia. – To zależy tylko od was, czy dla Europy rumuńska polityka będzie dobrym przykładem czy odstraszającym ostrzeżeniem – uprzedzał jednak Tusk. Apelował do Rumunów, by „u siebie i w Europie” bronili państw prawa i konstytucji. – Tym ciężko trudzącym się, by bronić europejskich wartości, wolności i praw, mówię: Walczcie dalej! – wzywał Tusk.

Emmanuel Macron już w pierwszych miesiącach swej prezydentury wybrał się do Rumunii i Bułgarii, w których – zdaniem unijnych dyplomatów – miał wówczas ujrzeć kandydatów na swych sojuszników w młodszej części Unii. Istotnie, Rumuni zaczęli popierać Francuzów np. w sprawie reformy zasad delegowania pracowników. I nadal widzą w dobrych stosunkach Bukaresztu z Paryżem (połączonych z poprawnymi relacjami z Brukselą) drogę do wzmacniana swej roli w regionie. Bodaj jedynym zagranicznym ministrem ds. UE odwiedzającym Rumunię w dniu inauguracji prezydencji była Francuzka Nathalie Loiseau.

Jean-Claude Juncker (l) i Klaus Iohannis
Jean-Claude Juncker (l) i Klaus Iohannis Zdjęcie: picture-alliance/AP/V. Ghirda

Bez konfrontacji z Brukselą

Przynajmniej na razie Rumuni nie idą zatem na konfrontację z instytucjami UE także po ostrych napomnieniach ze strony Brukseli, która od akcesji Rumunii i Bułgarii monitoruje reformy antykorupcyjne i sądowe w obu krajach (i w ostatnim raporcie wypomniała Bukaresztowi m.in. manipulowanie przy obsadzie instytucji antykorupcyjnych). Rumuni ponadto nie szykują się do sabotowania postępowania z art. 7. Traktatu o UE wobec Polski i Węgier. Podczas inauguracji „tylko” marszałek rumuńskiego Senatu Calin Popescu-Tariceanu, uniewinniony w zeszłym roku z zarzutu krzywoprzysięstwa zgłoszonego przez prokuratorów antykorupcyjnych, napomniał o dyktacie, arogancji biurokratów oraz nieporozumieniach jako źródle krytyki reform sądownictwa w Rumunii.

– Myślę, że politycy wreszcie zrozumieli, jak ustawa o „amnestii” uderzyłaby w unijną prezydencję Rumunii. I jak uderzałaby w wizerunek naszego kraju także później. Mam już teraz nadzieję, że tej ustawy w ogóle nie będzie – powiedział w piątek (11.01.2019) rumuński prezydent Klaus Iohannis. Iohannis wywodzący się z centroprawicowej partii, która jest w opozycji wobec rządu, na każdym kroku podkreślał swój sprzeciw wobec regresu w kwestiach praworządności i w walce z korupcją. Rumuńska konstytucja daje uprawnienie w polityce zagranicznej rządowi oraz prezydentowi (Iohannis uczestniczy w szczytach UE), więc Bruksela bardzo boi się, że rządowo-prezydencki konflikt będzie zatapiać prezydencję.

– Po rozmowie z premier Dancilą jestem uspokojony, że wewnątrzkrajowe konflikty nie będą eksportowanie i nie położą się cieniem na prezydencji – powiedział jednak Juncker, który jeszcze w grudniu 2018 w jednym z wywiadów ostrzegał, że Rumunia z racji tych konfliktów nie jest do prezydencji gotowa. Jeden z unijnych uczestników narad w Brukseli przekonuje, że obecność przedstawicieli UE „stabilizuje” układ polityczny w Rumunii na czas prezydencji. – Po spotkaniach w Bukareszcie naprawdę mamy już wrażenie, że z prezydencją jakoś się uda – tłumaczy nasz rozmówca.

Donald Tusk ujął Rumunów przemówienim wygłoszonym w ich języku
Donald Tusk ujął Rumunów przemówienim wygłoszonym w ich języku Zdjęcie: picture-alliance/Xinhua/Agerpress

Juncker chce Rumunii w Schengen

Juncker w Bukareszcie przypominał, że jego celem jest wprowadzenie Rumunii i Bułgarii do strefy Schengen za swej kadencji w Komisji Europejskiej, czyli do jesieni 2019 r. Oba kraje spełniły – jak przekonuje Juncker – wszystkie wymogi techniczne. Tyle, że ich rychłej akcesji do Schengen bardzo głośno sprzeciwia się Holandia, a nieco ciszej (choć też zdecydowanie) – m.in. Niemcy. Holendrzy powołują się m.in. na problemy Rumunów z praworządnością i korupcją, co – jak przekonują – utrudniłoby walkę ze zorganizowaną przestępczością w strefie Schengen.

Brexitowy czy już pobrexitowy szczyt w Sybinie?

Prezydent Iohannis był w przeszłości burmistrzem Sybina, gdzie w maju ma odbyć się pierwszy pobrexitowy szczyt UE poświęcony przyszłości Unii. Unijne konsultacje co do owej przyszłości ma prowadzić Iohannis, ale niewykluczone, że skończy się raczej na symbolach i celebrowaniu jedności, a nie będzie nowych i konkretnych projektów reform. Zresztą, w Unii już nawet nie ma obecnie pewności, czy ten szczyt będzie naprawdę pobrexitowy, bo być może Londyn poprosi o odroczenie marcowego terminu wyjścia z Unii. – Na razie zostawcie to mnie – tak Juncker odpowiadał w Bukareszcie na pytania o reakcję Komisji Europejskiej na prawdopodobne odrzucenie umowy brexitowej przez Izbę Gmin w najbliższy wtorek.

Granice i (euro)budżet

Rumuni mają szanse na sfinalizowanie, wspólnie z Parlamentem Europejskim kończącej się kadencji, projektów o powiększeniu unijnej straży granicznej do 10 tysięcy ludzi. Projekt o obowiązkowej relokacji uchodźców został przez Rumunów od razu wsadzony głęboko do szuflady. Natomiast mają nadzieję na wypracowanie „schematu negocjacyjnego” (z głównymi punktami sporów i wariantami rozwiązań) dla unijnego budżetu na lata 2021 - 27. Jeśli Rumuni nie zdążą z tym schematem dla lata, to Brukseli będzie bardzo ciężko sfinalizować negocjacje przed końcem tego roku. Budżet strefy euro? – Rozmawiajmy, ale nie zapominajmy o reszcie krajów Unii. Powinniśmy mieć narzędzia do osiągania takich samych celów jak strefa euro – tak od konkretnej odpowiedzi uchylał się minister finansów Eugen Teodorovici.

Rumunia nie radzi sobie z korupcją