Zdjęcia dzieci w internecie. Lekceważone zagrożenie
17 kwietnia 2023Narodziny, pierwszy uśmiech, pierwsze kroki – rodzice są przeszczęśliwi z rozwoju swoich dzieci. Często uwieczniają też te wyjątkowe chwile na zdjęciach, z dumą prezentując je krewnym i znajomym. Kiedyś bywało to irytujące dla innych, ale nie stanowiło problemu, dopóki album ze zdjęciami był szybko odstawiany na półce. Dziś jednak, wraz z pojawieniem się mediów społecznościowych, zdjęcia dzieci są coraz częściej zamieszczane w internecie, co może mieć niepożądane konsekwencje.
Ponad tysiąc zdjęć do 13. roku życia
– Często rodzicom chodzi o zdobycie uznania, na przykład poprzez takie mechanizmy, jak polubienia czy serduszka – wyjaśnia Sophie Pohle, pełnomocniczka ds. edukacji medialnej w Niemieckim Funduszu Pomocowym na rzecz Dzieci w Berlinie. W internecie umieszczają pierwsze zdjęcie USG, ale także zdjęcia z plaży, urodzin dzieci lub uroczystości szkolnych. – W zasadzie nie ma niczego, co nie jest pokazywane – mówi Sophie Pohle. Czasami nawet zdjęcia niemowląt są sprzedawane w celach reklamowych, influencerzy wykorzystują je do reklamowania kosmetyków czy ubranek dla niemowląt. Ale każdy ma prawo do ochrony własnego wizerunku, a dotyczy to zwłaszcza dzieci.
Była komisarz ds. ochrony dzieci w Anglii, Anne Longfield, ostrzegła w raporcie z 2018 roku, że średnio około 1300 zdjęć każdego dziecka krąży po internecie jeszcze przed ukończeniem przez nie 13 lat. Zjawisko to ma nawet swoją nazwę: „sharenting”, złożoną z angielskich słów „share” (dzielić) i „parents” (rodzice).
Fotograficzne posty z konsekwencjami
A w sieci nic nie ginie – i to może stać się problemem. Na przykład, jeśli same dzieci nie są zadowolone ze swoich zdjęć. – To, co rodzice uważają za słodkie i urocze, same dzieci czasami uważają za żenujące – wyjaśnia pełnomocniczka Niemieckiego Funduszu Pomocowego na rzecz Dzieci. – A jeśli takie zdjęcie stanie się ogólnodostępne, dziecko może rzeczywiście stać się celem znęcania się, obelg lub hejtu. Nawet później, kiedy przy ubieganiu się o pracę dział personalny wygoogluje kandydata i znajdzie przez przypadek takie zdjęcia, może to być problemem – wyjaśnia.
Jest jeszcze inne zagrożenie. Na zdjęciach często widać nie tylko twarz dziecka, ale także jego osobiste otoczenie: przedszkole, dom, ogród. Z powiązanych postów tekstowych często można odczytać dodatkowe dane, takie jak imię dziecka czy data urodzenia. – Czasami na podstawie tych powiązanych danych można wyciągnąć wnioski, gdzie mieszka dziecko – ostrzega Sophie Pohle. Jest to problem nie tylko ze względu na ochronę danych: – Zawsze istnieje ryzyko, że takie informacje i zdjęcia wpadną w niepowołane ręce i będą krążyć np. w kręgach pedofilskich.
Już w 2019 roku portal internetowy Jugendschutz.net, uruchomiony wspólnie przez niemiecki rząd federalny i rządy landowe, wskazał w raporcie, że np. Instagram jest nadużywany przez osoby zainteresowane seksualnie dziećmi do tworzenia sieci kontaktów.
Co często jest niedoceniane: – Rodzice są świadomi, że publiczne publikowanie na Facebooku, TikToku lub Instagramie może być niebezpieczne – wyjaśnia Sophie Pohle. – Jednocześnie postrzegają komunikatory, takie jak Whatsapp jako stosunkowo prywatne i dlatego dzielą się tam zdjęciami swoich dzieci.
Na przykład za pomocą funkcji statusu, która czasami daje dostęp do zdjęć całemu gronu znajomych. – Kluczową kwestią jest to, jak silne jest w takim momencie poczucie odpowiedzialności rodziców i jak to się przekłada w ustawieniach prywatności w mediach społecznościowych. Czy rzeczywiście udostępniam zdjęcia publicznie, czy tylko swoim znajomym – mówi Pohle. Ale nawet w przypadku prywatnego czatu nie można być pewnym, że druga osoba nie udostępni zdjęcia dalej, bez pytania o zgodę. Dlatego Niemiecki Fundusz Pomocowy na rzecz Dzieci opublikował własne wytyczne, na co należy zwrócić szczególną uwagę przy zamieszczaniu zdjęć dzieci w sieci.
Francja: ustawa zakazująca sharentingu
Aby ograniczyć nadmierne rozpowszechnianie fotografii godzących w godność dziecka, Francja chce prawnie zakazać rodzicom udostępniania w mediach społecznościowych zdjęć swoich dzieci bez ich zgody. W przypadku nieporozumień między rodzicami sądy mogą interweniować, np. zakazując jednemu z rodziców publikowania lub udostępniania zdjęć swojego dziecka bez zgody drugiego. W skrajnych przypadkach rodzice mogą nawet stracić prawo do dysponowania wizerunkiem swoich dzieci.
Projekt ustawy zwraca szczególną uwagę na wykorzystywanie zdjęć dzieci na platformach internetowych. I tak, dochody z komercyjnie wykorzystywanych zdjęć dzieci muszą być wpłacane na konto, którym same dzieci mogą dysponować od 16. roku życia. Ponadto przewidziany jest zapis o prawie do bycia zapomnianym, zgodnie z którym dzieci mogą zażądać usunięcia swoich zdjęcia i filmów z internetu w późniejszym terminie.
Sophie Pohle pozytywnie ocenia francuski projekt ustawy. Wzmacnia on prawa osobiste małoletnich określone już w Konwencji ONZ o prawach dziecka. – Nie chodzi o ogólny zakaz umieszczania zdjęć dzieci w internecie, ale raczej o zapobieganie nadmiernemu i naruszającemu godność wykorzystywaniu ich w mediach społecznościowych – mówi Pohle. – Prawo do własnego wizerunku oznacza, że każda osoba ma prawo sama decydować o tym, jakie jej materiały wizerunkowe mogą być publicznie rozpowszechniane, a jakie nie. I dlatego, z punktu widzenia praw dziecka, absolutnie ważne jest zaangażowanie samych dzieci w decyzję i zaakceptowania ich „nie”, a nie tylko jego zignorowanie.
Żaden inny kraj nie wprowadził jeszcze takiej ustawy jak Francja. Dlatego – mówi Sophie Pohle –edukacja jest najważniejszym środkiem ochrony dzieci przed niepożądanymi konsekwencjami udostępniania zdjęć. W świetlicach, szkołach, na platformach społecznościowych, ale przede wszystkim wśród samych rodziców. – Rodziny muszą rozwinąć wspólnie zrozumienie, jak postępować ze zdjęciami w sposób pełen szacunku i odpowiedzialności – mówi Pohle. – W końcu, najpóźniej wtedy, gdy dostaną własne smartfony, dzieci same poruszają się w mediach społecznościowych i wzorują się wtedy na tym, jak wcześniej w ich rodzinach posługiwano się tymi mediami.