Ziobro w FAZ: nigdy nie pozwoliłbym sobie pouczać Niemców
6 lutego 2016FAZ przypomina ostrą reakcję Zbigniewa Ziobry na krytykę eurokomisarza Oettingera. Pochodzący z Niemiec Oettinger wezwał do objęcia Polski „kuratelą” mając na myśli procedurę kontroli praworządności. Zbigniew Ziobro napisał w liście do Oettingera, że te słowa przypominają mu niemiecką okupację podczas drugiej wojny światowej. Na pytanie w czym procedura UE przypomina mu nazistowski terror polski polityk odpowiada, że chodziło mu o „wrażliwość historyczną“. Przypomniał w tym kontektście także „agresywne wypowiedzi” przewodniczącego Parlamentu Europejskiego Marina Schulza. „Nie są to słowa, których powinien używać polityk europejski, a przede wszystkim nie powinien ich używać niemiecki polityk w odniesieniu do Polski. Pan Schulz także porównał Polskę z Putinem i mówił o zamachu stanu. Ja mówię, że to nie był żaden zamach stanu, tylko demokratyczne wybory. Jesteśmy w Warszawie. Pierwszego sierpnia, w rocznicę Powstania Warszawskiego z 1944 roku, jest tu tak, jak w Hiroszimie. Całe miasto stoi w milczeniu i czci 200 tysięcy Polaków zamordowanych wtedy na rozkaz Hitlera” – stwierdził Zbigniew Ziobro w wywiadzie dla FAZ.
Na uwagę prowadzącego rozmowę korespondenta FAZ w Warszawie, Konrada Schullera, że Oettinger nie nawoływał do rozpoczęcia wojny światowej, a jedynie do wszczęcia unijnej procedury, polski polityk tłumaczy, że „patrząc na ogromne straty, jakie ponieśliśmy przez hitlerowskie Niemcy, stajemy się drażliwi, gdy ktoś próbuje nas do czegoś zmusić”. Przypomniał, że przewodniczący klubu poselskiego CDU/CSU Kauder mówił także o sankcjach przeciwko Polsce oraz pojawiały się wypowiedzi „zawierające pogróżki nt. rzekomego zagrożenia u nas wolności prasy”. Tymczasem „niemieckie media wstrzymywały się z opublikowaniem ważnych doniesień nt. napaści seksualnych na kobiety w Kolonii. Czy polscy politycy wystąpili wtedy z żądaniem nałożenia sankcji na Niemcy?” – pyta retorycznie Ziobro dodając, że „były minister spraw wewnętrznych Hans-Peter Friedrich mówił o zmowie milczenia, a mimo to nigdy nie pozwoliłbym sobie pouczać po belfersku niemieckich polityków”.
"To budzi w nas niedobre skojarzenia"
Odpowiadając na uwagę dziennikarza FAZ, że nie jest prawdą twierdzenie Ziobry, że prezesów publicznych stacji radiowo-telewizyjnych w Niemczech mianują politycy będący u władzy, polski minister odpowiada, że również niemieccy dziennikarze, tacy jak były redaktor naczelny ZDF Nikolaus Brender czy szef były studia ZDF w Bonn Wolfgang Herles, skarżyli się na polityczne naciski. Na pytanie o to, czy Niemiec ma prawo czuć się urażony, gdy porównuje się go do nazisty, Zbigniew Ziobro odpowiada, że w jego liście do Oettingera "nie ma nic o mordercach". "Powiedziałem tylko, że to budzi u nas niedobre skojarzenia. Mojego dziadka, polskiego żołnierza, raniła niemiecka bomba, a mimo to mam serdeczne uczucia wobec Niemiec. Podczas piłkarskich mistrzostw świata w 2010 roku trzymałem kciuki w niemieckiej knajpie za niemiecką jedenastkę narodową. Nie zmienia to faktu, że niektóre brutalne, agresywne wypowiedzi nas ranią. Nigdy nie użyłbym tak mocnych słów mówiąc o Niemczech” – wyjaśnia polityk dodając w innym miejscu wywiadu, że „Europa rozwinie się wtedy, gdy nie będzie miała wrażenia, że jakieś państwo narzuca innym swoją hegemonię”.
"Gdzie był pan Oettinger"
Ziobro pyta także retorycznie, „gdzie był pan Oettinger, kiedy w ostatniej kadencji byłej koalicji rządowej Donalda Tuska z mediów publicznych zwolniono 500 dziennikarzy?”. Na uwagę dziennikarza FAZ czy nie byłoby lepiej zaprzestać takich metod, niż je kontynuować w jeszcze bardziej radykalnej formie, Ziobro odpowiada, że „gdy Tusk był jeszcze premierem, władze przeprowadziły rewizję w tygodniku Wprost, tak jak kiedyś w Niemczech w tzw. Aferze Spiegla. Mimo to żaden z europejskich czy niemieckich polityków nie zajął wobec niej stanowiska”. Pytany o połączenie stanowisk prokuratora generalnego i ministra sprawiedliwości Ziobro odpowiada, że „Polacy dokonali demokratycznego wyboru. Znali nasz program wyborczy. Była w nim informacja, że chcemy uczynić ministra sprawiedliwości także prokuratorem generalnym i przywrócić równowagę w mediach”. Jego zdaniem niepochlebne dla PiS komentarze zachodnich polityków i mediów są spowodowane tym, że „dla niektórych członków elity europejskiej nasz rząd jest niewygodny, ponieważ sceptycznie odnosi się do polityki kanclerz (Merkel, red.) wobec uchodźców. Faktycznie bliżej nam jest do Budapesztu niż do Berlina, ale mimo to przejmiemy część odpowiedzialności”.
Katastrofa czy zamach?
Prowadzący rozmowę dziennikarz FAZ zauważa, że dzięki nowym pełnomocnictwom jako prokurator generalny Zbigniew Ziobro otrzyma także kompetencje pozwalające badać sprawę katastrofy smoleńskiej. Na pytanie, czy Ziobro wierzy w zamach polski minister odpowiada, że „żaden przedstawiciel polskiego rządu nie wydaje z góry wyroku, że pod Smoleńskiem rzeczywiście doszło do zamachu” i dodaje, że jako „prokurator generalny mam obowiązek zapewnić uczciwe i obiektywne dochodzenie, które odpowie na wszystkie pytania śledczych. To stanowisko podzielają wszyscy członkowie polskiego gabinetu”.
Na temat kontrowersyjnej reformy Trybunału Konstytucyjnego Zbigniew Ziobro mówi, że
„poprzednia większość koalicyjna sama spowodowała ten kryzys, gdy w obliczu grożącej im klęski wyborczej postanowiła zmonopolizować TK. Niezgodnie z konstytucją mianowali 14 z 15 sędziów Trybunału Konstytucyjnego. To tak, jakby kanclerz Schröder w 2005 roku na krótko przed wyborami do Bundestagu zażądał 15 z 16 miejsc w (Federalnym Trybunale Konstytucyjnym, red.) w Karlsruhe”. Na zakończenie wywiadu dla FAZ Ziobro dodaje, że „jesteśmy gotowi usiąść z opozycją przy stole i zagwarantować jej większość sędziów” oraz, że PiS chce „tylko kompromisu, ale opozycja woli udać się do Brukseli i namawia unijnych polityków do wszczęcia postępowania przeciwko Polsce”.
opr. Dagmara Jakubczak