Wystawa „Sztuka ofiar Holocaustu“ w Berlinie
27 stycznia 2016Na rysunku obie wyglądają radośnie: dziewczynka w kwiecistej sukience trzymająca za rękę swoją matkę. Również matka jest w letniej, wzorzystej sukience. Obie mają zarumienione policzki. Z koszykiem piknikowym i parasolem przeciwsłonecznym w ręku idą przez zieloną łąkę, za nimi w tle las. Letnia sielanka jest przeciwieństwem tego, co w rzeczywistości przeżyła Nelly Toll malując ten obrazek w 1943 roku. Wtedy ukrywała się z matką w zamkniętym pokoju mieszkania we Lwowie.
W okupowanym przez hitlerowców mieście trwało właśnie polowanie na Żydów. Zydowska rodzina Tollów, a w tym Nelly wraz z matką i bratem, dwa lata spędziła już w gettcie. Po tym, jak brat zginął, ojciec Nelly znalazł dla niej i matki schronienie u znajomych polskich katolików. Właśnie tam siedziały zamknięte w pokoju, a wyjście na zewnątrz było wtedy największym marzeniem ośmioletniej Nelly.
Sztuka przetrwania w obrazach właśnie w Berlinie
Dziś 81-letnia Nelly przybyła na otwarcie wystawy do Muzeum Historycznego w Berlinie prosto z USA. - Siedząc w ukryciu mieliśmy bardzo dużo czasu i malowanie było najlepszym zajęciem - mówiła wzruszona w rozmowie z Deutsche Welle. - Osoby, które malowałam, stawały się moimi wyimaginowanymi przyjaciółmi, prowadziłam z nimi rozmowy. Bardzo cieszyła się też na spotkanie z kanclerz Angelą Merkel, którą ogromnie podziwia.
„Przyjaźń z Izraelem jest cudem”
– Obrazy te przedstawiają codzienność daleką od jej ówczesnej rzeczywistości. Twarze pełne bólu, smutku, a jednocześnie dumne – powiedziała na otwarciu wystawy niemiecka kanclerz Angela Merkel. – Niemcy nie powinny zapominać o tym, że przyjaźń z Izraelem nie jest żadną oczywistością, lecz cudem – dodała. Kanclerz przyznała, że obrazy te poruszają do głębi. Wskazała też, że „cierpienie wielu milionów osób pozostanie na zawsze w naszej narodowej świadomości”.
Nelly Toll, która nie uczyniła ani jednej zgorzkniałej uwagi pod adresem narodu, który dopuścił się takich zbrodni, przyznała, że z wielką ciekawością przygląda się młodym ludziom na ulicach stolicy Niemiec i podkreśla, że cieszy się z pobytu w Berlinie.
Dla izraelskiej kuratorki wystawy Eliad Moreh-Rosenberg możliwość zaprezentowania prac z Instytutu Pamięci Męczenników i Bohaterów Holocaustu Yad Vashem właśnie w Berlinie, w miejscu, „gdzie wszystko się zaczęło”, była szczególnie ważna. Jak zauważyła, nikt z artystów nie przypuszczał, że ich sztukę pozna świat, a tym bardziej stolica Niemiec.
50 artystów - połowa wymordowana
Na berlińskiej wystawie pokazywanych jest ogółem 100 z łącznie 10 tys. prac zbiorów Yad Vashem. Pochodzą one z lat 1933-45. Część z nich została wykonana w ukryciu, inne powstawały w gettach i obozach koncentracyjnych. Są to prace 50 artystów m.in. słynnego malarza Felixa Nussbauma czy Leo Hassa. Są wśród nich także obrazy nowo odkrytych artystów Karla Roberta Bodka oraz Moritza Müllera. 26 osobom z grupy prezentowanej w Berlinie, udało się przeżyć, resztę zamordowali Niemcy.
Wystawa została podzielona na trzy grupy tematyczne: „Rzeczywistość”, „Portrety” oraz „Transcendencję”. Większość prac z pierwszej grupy powstała w obozach Zagłady i w gettach, chociaż zabronione było tam posiadanie ołówków, kredek i papieru
Niektóre z rysunków artystów więzionych w gettcie w Terezinie przedstawiają nadejście nowego transportu, sceny tortur, wyrażając przy tym uczucie zwątpienia i rozpaczy. Jak podkreśliła kuratorka wystawy Moreh-Rosenberg, „każda z prac jest ważnym świadkiem wydarzeń” i ma przez to wartość historyczną.
Dusze, które przeżyły w sztuce
Niemalże jedna czwarta prac uratowanych z Holocaustu to portrety. Oglądający widzą na nich nie tylko ofiary, lecz przede wszystkim ludzi. ”Zostali oni zamordowani, ale ich dusze przeżyły w tej sztuce" – wyjaśnia kuratorka wystawy w Muzeum Historycznym.
Ostatnia grupa prac obrazuje tęsknoty artystów m.in. za domem, za wolnością, jak na wspomnianym obrazku Nelly Toll.
Ona i jej matka, jako jedyne z rodziny przeżyły. Nelly studiowała potem sztuki piękne i mieszkała kilka lat w Europie, by wyemigrować ostatecznie do Stanów Zjednoczonych. Do dziś wykłada sztukę na jednym z amerykańskich uniwersytetów.
Sarah Judith Hofmann / Alexandra Jarecka