Świadkowie rosyjskich zbrodni: „O tym trzeba mówić”
1 lutego 2023Wołodymyr Koskin już pożegnał się z niemiecką dziennikarką, która brała u niego wywiad, ale nagle wybiega za nią z pokoju i zatrzymuje ją jeszcze raz na korytarzu. – Od was naprawdę dużo zależy, każdego dnia zabijają naszych, bo brakuje im zachodniej broni – mówi Koskin, wysoki 67- latek o białych włosach i brodzie i niebieskich oczach. – Wybiją naszych i wtedy co? – pyta głośno. Jak sam przyznaje, rozmawianie o Ukrainie podnosi jego poziom adrenaliny.
A ma o czym opowiadać. O tym, jak pierwszego dnia wojny z mieszkania na szóstym piętrze w podkijowskim Irpieniu obserwował atak Rosjan na lotnisko w Hostomelu. O tym, jak kopane były doły na masowe groby. Albo o tej jednej mogile „za garażami”, na której dla późniejszej identyfikacji ofiar położono tablicę rejestracyjną ich ostrzelanego samochodu.
Koskin – pisarz, dziennikarz i lokalny historyk – w Irpieniu przeżył pierwsze dwa tygodnie wojny, zanim uciekł z żoną do Polski. – Nawet moi znajomi ze Lwowa niezbyt dobrze rozumieją Irpieńców takich jak ja. Dlatego to bardzo ważne, żeby o tym mówić – opowiada w berlińskiej filii Instytutu Pileckiego.
W Berlinie jest gościem na międzynarodowej konferencji poświęconej dokumentacji rosyjskich zbrodni wojennych w Ukrainie zatytułowanej: „Rosyjska agresja wojenna przeciwko Ukrainie. Wyzwania związane z dokumentowaniem i ściganiem zbrodni wojennych” i która trwa od 1-3 lutego br. Instytut Pileckiego organizuje ją w swojej siedzibie wspólnie z niemieckim think-tankiem Zentrum Liberale Moderne, który głośno angażuje się we wsparcie dla Ukrainy. Wśród uczestników są naukowcy m.in. z Polski, Ukrainy, Niemiec i USA.
Już dyskutować o rozliczeniach
Instytut Pileckiego kontynuuje tym samym misję rozpoczętą w pierwszych dniach wojny, gdy uruchomił Centrum Dokumentowania Zbrodni Rosyjskich w Ukrainie im. Rafała Lemkina. Centrum zbiera relacje świadków i ma na celu dokumentację rosyjskich zbrodni wojennych. – Akta prokuratury będą przez lata zamknięte i tajne. My chcemy, żeby zebrane świadectwa były szeroko dostępne dla historyków i dziennikarzy – wyjaśniała podczas otwarcia konferencji dyrektor instytutu Magdalena Gawin.
Także organizacja konferencji w Berlinie nie jest przypadkowa. – Widzimy, że mimo pozytywnych zmian w Niemczech poparcie dla Ukrainy na przykład w kwestii dostaw broni jest chybotliwe. Tym ciężej będzie po wojnie w kwestii rozliczenia zbrodni. Dlatego już teraz chcemy o tym mówić, a Berlin to nasze okno na świat – wyjaśnia Patryk Szostak z berlińskiej siedziby instytutu.
Ralf Fücks z Zentrum Liberale Moderne także nawiązał w kontekście wojny do polsko-niemieckiej współpracy: – Nie jest sekretem, że relacje polsko-niemieckie są napięte. Od tego, czy ta wojna wzmocni czy osłabi UE zależy nasza wspólna przyszłość.
W programie konferencji są dyskusje m.in. o dokumentacji zbrodni wojennych w Ukrainie i możliwościach ich ścigania w prawie międzynarodowym. – Nieprzestrzeganie przez Związek Radziecki i Rosję międzynarodowego prawa humanitarnego w przeszłości pokazuje, jakim wyzwaniem będzie oskarżenie putinowskiej Rosji po wojnie – mówił podczas otwarcia Mark Kramer, profesor Uniwersytetu Harvarda.
Na czas konferencji Instytut Pileckiego prezentuje także świadectwa zebrane podczas prac w Ukrainie. Na niewielkiej wystawie prezentowane są głosy ludności cywilnej dotkniętej rosyjskimi atakami.
Jej realia dobrze zna Wołodymyr Koskin, który doświadczenia pierwszych dni wojny spisał w formie dziennika i przepracowuje je w formie wierszy i sztuki. – Niby jesteśmy w Polsce w bezpiecznych warunkach, ale psychologicznie cały czas przeżywamy ten strach. Z żoną śledzimy wszystkie ataki rakietowe, które nadal trwają – opowiada Koskin. I mimo tego zastrzega, że najchętniej sam zabrałby do Irpinia grupę dziennikarzy i historyków, aby pomóc im zrekonstruować pierwsze dni wojny.
Program konferencji „Russia's War of Aggression Against Ukraine. Challenges of Prosecuting and Documenting War Crimes” można zobaczyć na stronie Instytutu Pileckiego.