10 lat po Abu Ghraib
28 kwietnia 2014Na jednym zdjęciu widać leżącego na ziemi, nagiego irackiego więźnia, którego amerykańska żołnierka ciągnie jak psa na smyczy. Na innym widać amerykańskiego żołnierza, który, wykrzywiając usta w szyderczym uśmiechu, klęczy nad zwłokami więźnia, unosząc zaciśniętą dłoń z kciukiem podniesionym do góry. Inne zdjęcie stało się symbolem tortur: więzień stoi na skrzyni, ma na głowie kaptur, a jego uniesione ku górze ręce są połączone z nogami drutem elektrycznym.
Prezydentowi zabrakło słów
Ameryka doznała szoku. Przez świat przelała się fala protestów. Ówczesnemu prezydentowi USA Goerge'owi W. Bushowi zabrakło słów. Powiedział tylko, że taka postawa „nie leży w naturze narodu amerykańskiego”.
To, że te zdjęcia ujrzały światło dzienne, świat ma do zawdzięczenia odwadze amerykańskiego żołnierza. Joe Darby chciał w styczniu 2004 roku wysłać rodzinie zdjęcia z Iraku. Prosił swojego kolegę a zarazem fotografa-amatora Charlesa Granera o pomoc: - Spytałem go, czy ma jakieś zdjęcia. Powiedział, że tak. Sięgnął do torby na laptopa i wyciągnął dwa kompakty.
Odważny żołnierz Joe Darby
Gdy Darby zaczął przeglądać zdjęcia, najpierw pojawiły się niewinne scenki z irackiego targu, potem zdjęcia nagich irackich więźniów, leżących jeden na drugim jak na stosie, a obok nich amerykańscy żołnierze i nawet sam fotograf Graner.
Darby nie zwleka. Kopie przekazuje swoim przełożonym. Trzy tygodnie później, Granera aresztowano jako prowodyra. Oprócz niego na ławie oskarżonych zasiadło sześciu innych żołnierzy, trzy żołnierki i ich zwierzchniczka w stopniu generała brygady.
Na samej górze
Rząd USA był zdania, że chodzi tu o pojedynczych sprawców o inklinacjach sadystycznych. Już na początku maja ówczesny sekretarz obrony USA Donald Rumsfeld zapewniał w Kongresie, że „prezydent nic o tym nie wiedział i ja też nic o tym nie wiedziałem”. Kongresmenów i senatorów to nie zadowoliło. Przez wiele lat przesłuchiwano w komisjach śledczych decydentów politycznych i wojskowych.
Ale dopiero w 2009 roku, gdy George W. Bush złożył urząd, w raporcie Senatu USA, składającego się z dwustu stron, wyciągnięto następujące wnioski: „Duch, który umożliwił praktyki torturowania i nieludzkiego traktowania irackich więźniów zrodził się na samej górze”.
Demokratyczny senator Carl Levin odpowiedzialnością obarcza zwłaszcza byłego wiceprezydenta USA Dicka Cheney'a i byłego sekretarza obrony USA Rumsfelda. „To, co widzieliśmy na zdjęciach, Rumsfeld zaordynował więźniom w Guantanamo”.
Ministrowie nie stanęli przed sądem
Ani Rumsfeld, ani też Cheney nie zostali pociągnięci do odpowiedzialności. Za nich skazano żołnierzy, bezpośrednio uczestniczących w tej perwersji. Aczkolwiek przeważnie na krótko trafili do więzienia. Fotografa-amatora a zarazem prowodyra Granera skazano na najwyższą karę 10 lat pozbawienia wolności. Jednak za dobre sprawowanie został po sześciu latach zwolniony.
Po dziś dzień rząd USA odmawia przyznania irackim więźniom i rodzinom ofiar odszkodowań.
Tragiczna ironia wojny irackiej
10 lat po opublikowaniu zdjęć większość politologów w USA jest przekonanych, że skandal z Abu Ghraib wyrządził USA większą szkodę „niż mogłaby kiedykolwiek wyrządzić USA organizacja terrorystyczna Al-Kaida”.
To, że te straszne czyny miały miejsce akurat w tym samym więzieniu, w którym również iracki dyktator Saddam Husajn torturował swoich przeciwników politycznych, należy do tragicznej ironii wojny irackiej George'a W. Busha.
tagesschau.de / Iwona D. Metzner
red. odp.: Małgorzata Matzke