2 sierpnia zużyliśmy zasoby Ziemi. Niemcy i Polska wcześniej
2 sierpnia 2023Według obliczeń amerykańskiej organizacji ekologicznej Global Footprint Network, 2 sierpnia przypada w tym roku Dzień Długu Ekologicznego, gdy ludzkość przekracza granicę zrównoważonego rozwoju. Aby utrzymać obecny styl życia, ludzkość potrzebowałaby teraz około 1,7 Ziemi.
Ograniczanie nadmiernej eksploatacji zasobów przez ludzkość odbywa się o wiele za wolno – przestrzega organizacja. Według jej obliczeń, aby osiągnąć globalne cele redukcji szkodliwych dla klimatu emisji gazów cieplarnianych, trzeba by co roku przez następne siedem lat wyznaczyć Dzień Długu Ekologicznego o 19 dni wcześniej i do tego dostosowywać naszą konsumpcję.
Dla szefa Global Footprint Network, coraz częstsze ekstremalne zjawiska pogodowe to oznaka przeciążenia Ziemi, wywołanego między innymi wylesianiem oraz spalaniem węgla, ropy i gazu. – Bieżące przekroczenia prowadzą do coraz bardziej widocznych symptomów, w tym niezwykłych fal upałów, pożarów, susz i powodzi, z ryzykiem zakłócenia produkcji żywności – podkreśla Steven Tebbe.
Polacy i Niemcy wcześniej wyczerpali zasoby
W 1970 roku tzw. biopojemność Ziemi była jeszcze w zupełności wystarczająca do zaspokojenia potrzeb surowcowych ludzkości w ciągu roku. Biopojemność to zdolność ekosystemów zarówno do wytwarzania wykorzystywanych przez ludzi materiałów biologicznych, jak i do wchłaniania naszych odpadów. Pół wieku później możliwości planety nie są już wystarczające.
Global Footprint Network szacuje również zużycie zasobów w poszczególnych krajach. Zgodnie z tym Niemcy i Polska wyczerpały swoje "przydziały" na ten rok już na początku maja.
Według wyliczeń Global Footprint Network, gdyby wszyscy na świecie konsumowali tyle, co populacja Niemiec, ludzkości potrzebne byłyby zasoby trzech Ziem. Zużycie zasobów w USA i Zjednoczonych Emiratach Arabskich jest jeszcze wyższe. Katar jest w 2023 roku liderem konsumpcji. Do 10 lutego zużył już wszystkie swoje odnawialne zasoby.
Mieszkańcy globalnego Południa, a w szczególności przyszłe pokolenia, będą ponosić większość konsekwencji zniszczenia środowiska przez nadmierną eksploatację zasobów. Na przykład Indonezja czy Ekwador przekraczają swoje granice zużycia zasobów planety dopiero w grudniu. Jednocześnie jednak eksploatuje się tam zasoby na rzecz bogatych krajów takich, jak Niemcy.
– Niemcy są piątym co do wielkości konsumentem surowców na świecie i importują do 99 procent minerałów i metali z krajów globalnego Południa – powiedziała w ubiegłym roku Lara Louisa Siever, specjalistka ds. wymiaru sprawiedliwości w niemieckiej sieci rozwojowej INKOTA.
Niekończący się wzrost niemożliwy
Ale równie wysoko co Niemcy i Polska jest w tym rankingu większość krajów wysoko rozwiniętych. Francja dociera do swojej granicy dzień po Niemczech. Również Grecja, Wielka Brytania i Japonia przekraczają swój limit w maju.
– Wielkim problemem, jaki mamy w Niemczech i ogólnie na globalnej Północy, jest to, że jeszcze nie zrozumieliśmy, że zasoby są ograniczone – mówi Viola Wohlgemuth, konsultantka ds. gospodarki o obiegu zamkniętym i toksyn w Greenpeace Deutschland.
Dane World Resources Institute wykazały, że „eksploatacja zasobów i ich przekształcanie w produkty” odpowiada za 50 proc. globalnej emisji gazów cieplarnianych i 90 proc. utraty różnorodności biologicznej. Pomimo tego „ogromnego kryzysu surowcowego” kraje takie jak Niemcy „nic się nie nauczyły” – mówi Viola Wohlgemuth.
Według berlińskiego aktywisty klimatycznego Tadzia Muellera Niemcy od dawna są chwalone jako „wzór cnót klimatycznych”: – Jak na ironię, mit o Niemczech jako ekoczempionie nie ma nic wspólnego z niemiecką polityką przemysłową ani polityką na szczeblu rządowym, ale z potężnymi ruchami społecznymi”.
Tadzio Mueller wskazuje na ruch antynuklearny w latach 70. i 80. XX wieku, nacisk na energię odnawialną w średnich firmach oraz niedawne udane apele młodych aktywistów klimatycznych o wycofanie paliw kopalnych. Ekolog uważa, że niemiecka polityka gospodarcza musi się zasadniczo zmienić: odejść od zasady niekończącego się wzrostu. Jego zdaniem taka zmiana jest potrzebna, jeśli mamy zająć się zmianami klimatycznymi spowodowanymi nadmierną konsumpcją i „niezwykle poważnym problemem utraty różnorodności biologicznej”.
Dotyczy to również idei zielonego wzrostu – jak mówi Tadzio Mueller: „kapitalizmu samochodów elektrycznych”, który również opiera się na masowej ekspansji zużycia zasobów, zwłaszcza minerałów i pierwiastków ziem rzadkich.
Potrzebny obieg zamknięty
Rząd Niemiec debatuje obecnie nad strategią gospodarki o obiegu zamkniętym. Ma ona ograniczyć zużycie zasobów poprzez ich bardziej efektywne wykorzystanie. Rząd nie chce jednak odejść od głównego celu, jakim jest wzrost gospodarczy. A to krytykują działacze klimatyczni, m.in. Tadzio Mueller.
Dla Violi Wohlgemuth holistyczna gospodarka o obiegu zamkniętym jest konieczna do ograniczenia globalnej nadmiernej konsumpcji.
– Musimy zmienić nasze modele biznesowe, aby produkty naprawdę nadawały się do recyklingu – mówi, odnosząc się do zasad ograniczania, ponownego użycia i recyklingu, które leżą u podstaw np. Europejskiego Zielonego Ładu. Wohlgemuth wzywa również do ustanowienia jasnego górnego limitu zużycia zasobów w Niemczech.
Obejmuje to również zużycie energii. Według Greenpeace tylko jedna czwarta niemieckich dostaw gazu służy do ogrzewania lub gotowania. Duża część paliw kopalnych jest wykorzystywana do niezrównoważonej produkcji towarów.
Niemcy muszą przyspieszyć redukcję emisji
Szkodliwe dla klimatu emisje gazów cieplarnianych są bezpośrednim skutkiem nadprodukcji i nadmiernej konsumpcji. Muszą zostać szybko zredukowane, jeśli Niemcy chcą zmniejszyć swoje „przekroczenie” zużycia zasobów Ziemi – mówi Christoph Bals z organizacji ekologicznej Germanwatch. – Emisje CO2 w Niemczech musiałyby spadać trzy razy szybciej niż obecnie – ocenia.
Germanwatch promuje w tym zakresie zwłaszcza poprawę dostępu do niskoemisyjnego, szybkiego transportu kolejowego oraz ograniczenie ruchu lotniczego. Bez rozwiązania problemu nadmiernej konsumpcji Niemcy nie będą w stanie żyć z dostępnych w kraju zasobów.
– Patrzymy na każdy problem z osobna – zmianę klimatu, utratę różnorodności biologicznej czy niedobory żywności – tak, jakby występowały niezależnie – zauważa z kolei Mathis Wackernagel, założyciel i prezes Global Footprint Network.
– Ale to wszystko są symptomy leżące u podstaw tego samego tematu: nasz zbiorowy metabolizm, czyli ilość rzeczy, które ludzkość konsumuje, stał się ogromny w porównaniu z tym, co Ziemia może zregenerować.