30. rocznica mszy pojednania z Krzyżowej
12 listopada 2019- Po raz pierwszy publicznie mogliśmy pokazać, że przyznajemy się do niemieckości - wspomina Bernard Gaida pamiętny 12 listopada 1989 r. w wywiadzie dla Deutsche Welle. Dziś jest przewodniczącym największego stowarzyszenia mniejszości niemieckiej w Polsce, VDG. W owym czasie pojechał z ojcem z Dobrodzienia w kierunku zupełnie im nieznanej wsi Krzyżowa na Dolnym Śląsku, aby powitać tam kanclerza Niemiec.
Historyczna msza pojednania
Helmut Kohl miał tam uczestniczyć w mszy św. razem z Tadeuszem Mazowieckim, pierwszym niekomunistycznym premierem w historii PRL. W Krzyżowej czekał na nich opolski arcybiskup Alfons Nossol oraz około trzy tysiące Niemców ze Śląska, którzy przybyli autobusem. "Nossol mówił już wcześniej o tej mszy ogólnie jako 'mszy pojednania'" - twierdzi Gregor Feindt z Instytutu Historii Europejskiej im. Leibniza w Moguncji w opublikowanej w tych dniach książce pt. "(UN)VERSÖHNT? Gedanken über die deutsch-polnischen Beziehungen nach 1945" (NIE/POJEDNANI? Refleksje nt. niemiecko-polskich relacji po 1945").
Kontrowersyjna Góra Świętej Anny
Pierwotnie abp Nossol miał powitać kanclerza na Górze Świętej Anny na Górnym Śląsku. Zaprosił Helmuta Kohla do wzięcia udziału w nabożeństwie w tym najważniejszym śląskim miejscu pielgrzymkowym, "gdzie łączą się trzy kultury - polska, niemiecka i czeska" - jak powiedział w zeszłym roku Deutsche Welle. Od 4 czerwca 1989 r. odprawiane były tam msze święte w języku niemieckim. Ale politycznie było na to jeszcze za wcześnie. W Warszawie zaproszenie wywołało silny niepokój.
Góra Świętej Anny to nie tylko ważne miejsce kultu religijnego na mapie Śląska. Polacy i Niemcy walczyli tam przeciwko sobie podczas III Powstania Śląskiego. Wizyta kanclerza Niemiec właśnie tam mogła wywołać silne emocje wśród ludności polskiej. Krzyżowa została wybrana prawie w ostatniej chwili.
Strach i entuzjazm
Ze względu na mgłę kanclerz Niemiec pojechał do Krzyżowej autobusem. Premier Mazowiecki zdecydował się wsiąść do pociągu. Gaida i jego ojciec mieli inne zmartwienia. Obawiali się, że ich autobus może być obrzucony kamieniami. Nic takiego się nie wydarzyło. - Pojechaliśmy ze strachem, pełni obaw. Wróciliśmy zachwyceni - wspomina Gaida. Brakowało mu jedynie tego, że nie mógł wymienić znaku pokoju z żadnym Polakiem. - Nie było tam prawie żadnego Polaka - dodaje.
Krąg z Krzyżowej
Krzyżowa nie była w ogóle znana wśród Polaków. Niemcy wiedzieli, że mieszkał i został tam pochowany słynny pruski marszałek polny Helmuth von Moltke. Ale Krzyżowa nie została wybrana ze względu na niego. Chodziło u upamiętnienie niemieckiej grupy antyfaszystowskich dysydentów, do której należało około 20 osób. Ich centralną postacią był Helmuth James von Moltke, prawnuk brata marszałka polnego. Grupa nie planowała żadnych akcji zbrojnych, ale omawiała reorganizację Niemiec i Europy po upadku reżimu hitlerowskiego. Została zdemaskowana w 1944 roku i nazwany przez gestapo "Kręgiem z Krzyżowej". Kilku jego członków zostało skazanych na śmierć, w tym Moltke.
"Nie został skazany za konkretny czyn. (....) Do wykonania wyroku wystarczyły tylko myśli i słowa" - pisze Krzysztof Ruchniewicz z wrocławskiego Centrum Willy Brandta w książce "Krzyżowa na nowo odczytana".
Konferencja w Krzyżowej
Kazimierz Czapliński, wieloletni prezes Klubu Inteligencji Katolickiej (KIK) we Wrocławiu i jego żona Wanda mieli już w latach 70. dobre kontakty z podobnie myślącymi ludźmi w Niemczech Wschodnich i Zachodnich. "Miejscowość Krzyżowa, 60 km od Wrocławia, i historia Kręgu z Krzyżowej nie były im znane. Później przypomnieli sobie, że opowiadał im o tym pewien gość z Niemiec" - relacjonuje Annemarie Franke we wspomnianej wyżej publikacji "(UN)VERSÖHNT?".
- Byłem pod wrażeniem zaangażowania młodszych uczestników, Michała Czaplińskiego i jego późniejszej żony Maryny Jarodzkiej i Joanny Wieczorek. Oczywiście, zarząd KIK i inne ważne osobistości, takie jak Ewa Unger, Janusz Witt i Marian Łukaszewicz, nadawały temu ton - wspomina prof. Ruchniewicz, który jako student w czerwcu 1989 roku brał udział we wrocławskiej konferencji poświęconej Kręgowi z Krzyżowej.
To właśnie jej uczestnicy wysłali list do MSZ w Warszawie z propozycją utworzenia miejsca spotkań młodzieży i muzeum europejskiego ruchu oporu przeciwko reżimowi hitlerowskiemu.
Ikona pojednania
Teraz wydaje się bardzo prawdopodobne, że ta obywatelska inicjatywa znacznie przyczyniła się do wyboru Krzyżowej zamiast Góry Świętej Anny. Ale i potem nie należy lekceważyć roli organizacji pozarządowych w utrwalaniu gestów Kohla i Mazowieckiego. Wiele z nich nie ufało niemieckiemu kanclerzowi, a nawet naśmiewało się z gestu z Krzyżowej. Jednak dzięki społeczeństwu obywatelskiemu to właśnie to zdjęcie z 12 listopada 1989 r. stało się symbolem pojednania i nowego otwarcia w relacjach polsko-niemieckich.