Afera spalinowa VW. Były szef Audi skazany
27 czerwca 2023Sąd okręgowy w Monachium, po trwającym ponad 2,5 roku procesie, uznał byłego szefa Audi Ruperta Stadlera za winnego oszustwa i skazał go na rok i dziewięć miesięcy pozbawienia wolności w zawieszeniu. Audi należy do koncernu Volkswagena.
Również dwaj współoskarżeni: Wolfgang Hatz, były szef działu rozwoju silników i późniejszy członek zarządu Porsche, w którym VW ma większościowe udziały oraz jeden z głównych inżynierów (występuje jako P. - jego dane nie zostały podane do wiadomości publicznej) otrzymali wyroki w zawieszeniu za oszustwo.
Są to pierwsze wyroki w postępowaniu karnym wydane w związku z ujawnionym w 2015 r. skandalem dotyczącym silników wysokoprężnych. Tzw. „afera Volkswagena" wstrząsnęła całą branżą motoryzacyjną i spowodowała miliardowe szkody.
Prokuratura już wcześniej zgodziła się, w ramach ugody, na wyroki w zawieszeniu dla Stadlera i P., i domagała się kary bezwzględnego pozbawienia wolności jedynie w przypadku Hatza. Sąd, któremu przewodniczył sędzia Stefan Weickert, wymierzył Wolfgangowi Hatzowi ostatecznie karę dwóch lat pozbawienia wolności w zawieszeniu, a P. – roku i dziewięciu miesięcy pozbawienia wolności, również w zawieszeniu.
Ponadto wszyscy trzej muszą zapłacić wysokie grzywny na rzecz skarbu landu Bawaria, a także na rzecz różnych stowarzyszeń charytatywnych: Stadler – 1,1 miliona euro, Hatz – 400 tys. euro i P. 50 tys. euro. Muszą również ponieść milionowe koszty procesu. Wyroki nie są prawomocne.
Postępowanie przeciwko czwartemu oskarżonemu, który wcześnie przyznał się do winy i występował jako świadek koronny, zostało umorzone w kwietniu, po zapłaceniu przez niego grzywny.
Domagał się „inteligentnych rozwiązań”
Rupert Stadler, były szef Audi, jest, co prawda najbardziej prominentnym z trzech oskarżonych, ale to zarzuty wobec Wolfganfa Hatza i inżyniera P. są dużo poważniejsze: jak sami zeznali, to oni zadbali o to, by dzięki odpowiedniemu oprogramowaniu duże silniki wysokoprężne VW przeszły pozytywnie testy laboratoryjne na emisję tlenku azotu, ale już w warunkach drogowych nie były zgodne z wymaganymi limitami. Celem było zaoszczędzenie na kosztach koniecznego montażu większych zbiorników Adblue do filtrowania spalin po tym, jak technicy firmy dokonali błędnych obliczeń.
Śledztwo wykazało, ze w tym czasie szef działu, inżynier P., domagał się "inteligentnych rozwiązań" od swoich pracowników, aby spełnić oczekiwania przełożonych.
Sam Stadler przez lata zapewniał o swojej niewinności. Dopiero gdy w maju sąd wskazał na możliwość skazania go na karę więzienia, 60-latek przyznał się do tego, że zatrzymał sprzedaż aut ze zmanipulowanymi silnikami w Niemczech dopiero długo po ujawnieniu oszustwa w USA. Biorąc pod uwagę podejrzenie oszustwa również w europejskich modelach, powinien był, jako szef koncernu, wykazać się większą starannością, dopilnować wyjaśnienia sprawy i interweniować.
Teraz Stadler został skazany za oszustwo, ale może opuścić sąd jako wolny człowiek. Nakazy aresztowania przeciwko wszystkim trzem oskarżonym, które wcześniej zostały zawieszone, zostały umorzone.
Wielu winnych
Rupert Stadler został szefem Audi – spółki koncernu VW z siedzibą w Ingolstadt w 2007 r., jako następca Martina Winterkorna, który objął wówczas stanowisko dyrektora generalnego. Pod kierownictwem Stadlera Audi podwoiło swój zysk operacyjny i wyprzedziło Mercedesa pod względem sprzedaży. Pod koniec 2015 r. władze USA odkryły manipulację w silnikach wysokoprężnych VW, a nieco później także w przypadku dużych silników wysokoprężnych Audi dla modeli na rynek amerykański. Pomimo coraz większych oznak oszustwa również w modelach europejskich, Stadler zezwolił na kontynuowanie sprzedaży aut do końca 2017 roku. W czerwcu 2018 r. został zatrzymany na cztery miesiące pod zarzutem zmowy, aż do rezygnacji ze stanowiska szefa Audi i członka zarządu VW. W międzyczasie Rupert Stadler zapłacił już Grupie Volkswagen 4,1 mln euro odszkodowania za naruszenie obowiązków.
Prokurator Nico Petzka nie uważa trzech oskarżonych za głównych winowajców afery dieslowej. Wątpliwe jest, czy w ogóle był konkretny winny „kiedy w firmie tak wiele osób zmierza w złym kierunku” - stwierdził prokurator w swoim oświadczeniu końcowym.
W Brunszwiku od września 2021 trwa sprawa czterech byłych menadżerów najwyższego szczebla Grupy Volkswagen oskarżonych o ewentualne nadużycia finansowe. Sprawa przeciwko dyrektorowi generalnemu Volkswagena, Martinowi Winterkornowi, również oskarżonemu w sprawie „afery Volkswagena" została zawieszona z powodu choroby oskarżonego.
Prokuratura w Monachium postawiła już zarzuty czterem kolejnym byłym menadżerom Audi – trzem byłym kolegom Stadlera z zarządu i długoletniemu szefowi głównego działu silników wysokoprężnych w Audi. Nie wiadomo jeszcze, czy i kiedy rozpocznie się ten proces, prawdopodobnie pod przewodnictwem tego samego sędziego. Prokuratura w Monachium nadal prowadzi dochodzenie w sprawie dziewięciu innych podejrzanych w „aferze dieslowej".
(DPA/hre)