Baerbock i Scholz: Kto kieruje niemiecką dyplomacją?
19 grudnia 2021Nowej niemieckiej minister spraw zagranicznych Annalenie Baerbock z Partii Zielonych nie można zarzucić braku zapału. Ledwie objęła swój urząd, a już zrealizowała napięty program. Wizyty inauguracyjne w Brukseli, Paryżu i Warszawie, udział w spotkaniu ministrów spraw zagranicznych G7 w Liverpoolu, udział w konferencji rozbrojeniowej w Szwecji.
Potrafi też załatwiać sprawy. Po wyroku w sprawie zabójstwa w Tiergarten, który jednoznacznie stwierdza, że morderca działał na zlecenie władz rosyjskich, Baerbock uznaje dwóch pracowników ambasady rosyjskiej za osoby niepożądane i wzywa ambasadora do MSZ. 40-letnia polityk Zielonych zdobywa rozgłos.
Zmiana kontra ciągłość
Mimo to polityka zagraniczna będzie prawdopodobnie stałą kością niezgody w koalicji SPD, Zielonych i FDP. Z grubsza rzecz biorąc, linie konfliktu przebiegają następująco: Baerbock chce wiele zmienić, nadając prawom człowieka i ochronie klimatu nowy status w swoim biurze. Z kolei dla kanclerza Olafa Scholza z SPD priorytetem jest kontynuacja polityki Angeli Merkel. Prędzej czy później dojdzie do starcia.
Weźmy na przykład Chiny: Urząd Kanclerski nie zaprzecza, że Scholz już w połowie października, a więc na długo przed wyborem na kanclerza, powiedział przywódcom w Pekinie, że kurs Niemiec wobec Chin niewiele się zmieni. Interesy gospodarcze są w centrum uwagi, zapewniał. Wedle mediów, informację tę przekazał przewodniczący Rady UE Charles Michel. W umowie koalicyjnej Zieloni i FDP zdołali wyraźnie wspomnieć na przykład o łamaniu przez Chiny praw człowieka w Hong Kongu.
Baerbock chce uprawiać politykę opartą na wartościach, ale co to konkretnie oznacza, pozostaje niejasne. A potężny przewodniczący frakcji SPD w Bundestagu, Rolf Mützenich, pokazał już nowej minister spraw zagranicznych jej ograniczenia, mówiąc, ku oburzeniu Zielonych i FDP, że polityka zagraniczna jest w dużej mierze określana w Urzędzie Kanclerskim. To jest po prostu fakt, zwłaszcza w polityce europejskiej, o czym boleśnie przekonało się wielu ministrów spraw zagranicznych za czasów Angeli Merkel.
Nord Stream 2 - kość niezgody
Weźmy na przykład Rosję: ostra reakcja Baerbock po wyroku w sprawie morderstwa w Tiergarten z pewnością nadal spotyka się z aprobatą wszystkich członków niemieckiego rządu. Jednak to, czy ukończony gazociąg Nord Stream 2 rzeczywiście nie zostanie podłączony do sieci, jak sądzi Baerbock, jest rzeczą wysoce niepewną. Z pewnością natomiast, gdyby Rosja zaatakowała Ukrainę, zastopowanie Nord Stream 2 byłoby opcją dla Europejczyków. Ale tylko wtedy.
Socjaldemokraci byli i są zwolennikami umowy gazowej z Rosjanami. Kanclerz Scholz stwierdził po prostu zwięźle, że rurociąg nie jest już problemem politycznym, władze będą musiały go zatwierdzić lub nie. Jest on w pełni świadomy, że Niemcy będą potrzebować gazu, gdy w przyszłym roku ostatnie niemieckie elektrownie jądrowe zostaną wyłączone z sieci, a rozwój energii odnawialnych nie nabierze takiego tempa, jakiego życzyliby sobie Zieloni.
Klimat kwestią polityki zagranicznej
Weźmy rozbrojenie jądrowe: Baerbock prowadzi kampanię na rzecz zmniejszenia liczby broni jądrowej – co udowodniła w Szwecji. Ale w Niemczech wciąż przechowywana jest amerykańska broń jądrowa, która w razie potrzeby mogłaby zostać zrzucona z niemieckich samolotów. I tak będzie nadal pod nowym rządem. Niemcy chcą nawet kupić nowe samoloty do tego celu. Zatem kampania na rzecz zmniejszenia liczby broni jądrowej pozostaje apelem nowej minister, niczym więcej.
Jednak fakt, że Baerbock przejęła odpowiedzialność za międzynarodowe negocjacje klimatyczne, co do tej pory zawsze leżało w gestii Ministerstwa Środowiska, jest sprytnym posunięciem. To podnosi rangę Ministerstwa Spraw Zagranicznych. I jest to logiczny krok dla minister z partii Zielonych. Tak czy inaczej, niemiecka polityka zagraniczna jest teraz bardziej ekscytująca niż wcześniej, z czego należy się tylko cieszyć.