1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Białoruś: reporter DW uwolniony po 20 dniach

Irina Filatova
2 czerwca 2021

Korespondent DW Aleksander Burakow po zwolnieniu z białoruskiego więzienia opowiedział o warunkach, w jakich był przetrzymywany. Powiedział, że czuł się „jak w więzieniu wojskowym".

https://p.dw.com/p/3uMe7
Aleksander Burakow, reporter DW
Aleksander Burakow, reporter DWZdjęcie: Privat

Aleksander Burakow, jako niezależny dziennikarz, regularnie relacjonuje dla DW wydarzenia na Białorusi. W trakcie pracy reporterskiej został w ubiegłym miesiącu aresztowany i przewieziony do więzienia. Został zwolniony po 20 dniach. 

To było „jak w więzieniu wojskowym” – opowiada Burakow. Dodaje, że strażnicy więzienni wyrywali go w nocy ze snu i przeszukiwali. – Każdej nocy budzili mnie dwa razy, wyprowadzali z celi i kazali rozebrać się do naga – opowiada Burakow. Takie kontrole odbywały się również w ciągu dnia, podkreśla. Burakow policzył, że było ich w sumie 63. Prawie codziennie musiał też zmieniać celę więzienną, a przez kilka dni musiał dzielić celę przeznaczoną dla dwóch więźniów z trzema innymi osobami.

W tym więzieniu był przetrzymywany reporter DW
W tym więzieniu był przetrzymywany reporter DWZdjęcie: DW/A. Burakov

Odmówiono mu również prześcieradła, kołdry i poduszek – krytykuje Burakow. – Brak poduszki był najgorszy – tłumaczy dziennikarz, dodając, że przez 20 dni musiał spać z głową na pustej plastikowej butelce. Ciepłych ubrań, jedzenia i większość rzeczy osobistych, które jego bliscy przekazali dla niego w więzieniu, jak twierdzi, nigdy nie otrzymał. Kiedy skarżył się, że strażnicy nie przestrzegają regulaminu więziennego, w odpowiedzi wykręcono mu rękę na plecach. W proteście przeciwko takiemu traktowaniu Burakow podjął strajk głodowy, ale po siedmiu dniach musiał go przerwać z powodów zdrowotnych. 

Media na Białorusi pod rosnącą presją

Burakow został zatrzymany 12 maja w pobliżu sądu rejonowego w swoim rodzinnym Mohylewie, około 200 kilometrów na wschód od Mińska. Miał on relacjonować dla rosyjskiej redakcji DW proces opozycyjnego polityka Pawła Seweryńca, który jest oskarżony o „udział w masowych zamieszkach".

Trzy dni później Burakow został skazany na 20 dni aresztu  – za „wielokrotny udział w ciągu roku w niedozwolonej demonstracji". Burakow i wielu obrońców praw człowieka zgodnie twierdzą, że w dniu jego aresztowania przed sądem w Mohylewie nie odbywała się taka demonstracja. 

Burakow relacjonował również demonstracje Mohylewie przeciwko Łukaszence
Burakow relacjonował również demonstracje Mohylewie przeciwko ŁukaszenceZdjęcie: DW/A. Burakov

Dyrektor generalny DW Peter Limbourg nie ukrywał uczucia ulgi, że Burakow „przetrwał bezprawne zatrzymanie bez większej szkody". –  Ale rośnie niepokój, że spirala przemocy państwa wobec dziennikarzy nakręca się coraz bardziej – powiedział szef DW. – Staje się coraz bardziej prawdopodobne, że reżim na Białorusi chce uciszyć nawet ostatnie niezależne głosy w kraju, bez względu na środki. Fakt, że ambasador Białorusi w Berlinie czy władze w Mińsku w ogóle nie zareagowały na nasz protest przeciwko aresztowaniu i skazaniu Aleksandra Burakowa, nie jest dobrym sygnałem – skrytykował.

W ciągu ostatnich dwunastu miesięcy Burakow był aresztowany w sumie trzy razy. W 2020 roku musiał dwukrotnie przebywać w areszcie śledczym po 10 dni. W dodatku już w 2014 roku musiał zapłacić karę, bo relacjonował z Białorusi dla rosyjskiej redakcji DW.

Hugh Williamson, dyrektor sekcji Europa i Azja Centralna w Human Rights Watch, nie był zaskoczony relacjami Burakowa o warunkach panujących w białoruskim więzieniu. – Udokumentowaliśmy szereg przypadków brutalnego pobicia dziennikarzy w areszcie. Odmawia się im pomocy medycznej i przetrzymuje w skrajnie niegodnych warunkach. Odbiera się im i niszczy sprzęt – powiedział w rozmowie z DW Williamson. – Wielu dziennikarzy musiało się już z tego powodu ukrywać lub opuściło kraj – wyjaśnia.

Od czasu wyborów prezydenckich w sierpniu 2020 roku białoruskie siły bezpieczeństwa coraz brutalniej obchodzą się z przedstawicielami mediów. Od tego czasu wielu dziennikarzy zostało skazanych na karę więzienia lub grzywny. Niedawno władze nakazały zamknięcie największej niezależnej platformy internetowej TUT.by. Redaktor naczelnej, Marinie Solotowej, grozi do siedmiu lat więzienia za rzekome uchylanie się od płacenia podatków.