Biznes na kursach językowych dla uchodźców
28 marca 2017Żadnych list obecności, podwójne rozliczenia, lekcje w stołówce: to tylko kilka zarzutów stawianych Agencji Pracy przez Federalną Izbę Obrachunkową w sprawozdaniu z audytu kursów językowych dla uchodźców.
Wg rozgłośni telewizyjnej NDR (Norddeutscher Rundfunk), która donosiła o tym we wtorek (28.03.2017), stwierdzono przy audycie także brak dostatecznej kontroli postępów uczniów w nauce i wskazano na niewłaściwe materiały do nauczania języka. Niska jakość oferowanych kursów języka niemieckiego przez zewnętrznych usługodawców była przyczyną systematycznego spadku liczby ich uczestników – stwierdzili audytorzy Izby.
Federalna Agencja Pracy (BA) przyznała, że zarzuty są częściowo słuszne. Podkreślano też, że działano pod wpływem presji, stosując „środki doraźne”. Rzeczniczka BA wskazała na szczególną sytuację w 2015 roku, którą określiła jako „wyjątkowo nieprzejrzystą”. Wtedy do Niemiec napłynęła ogromna fala uchodźców – ponad 10 tys. dziennie. Dlatego ważne było zorganizowanie dla nich doraźnej pomocy, także w nauce języka oraz zniesienie biurokratycznych przeszkód.
„Mentalność poszukiwaczy złota”
Wg doniesień niemieckich mediów Federalna Agencja Pracy przeznaczyła na nauczanie języka niemieckiego dla uchodźców na 14 tys. kursów 400 mln euro w okresie od jesieni 2015 do początku lata 2016. W kursach udział wzięło 194 tys. imigrantów. Każdy kurs przewidywał 200 godzin lekcyjnych. Dyrektorka Volkshochschule w Hamburgu Marlene Schnoor opowiadała w rozmowie z NDR, że przy ogłoszeniu przez Agencje Pracy zapotrzebowania na kursy „ujawniła się mentalność poszukiwaczy złota”. Kiedy zobaczyła ona formularz do złożenia oferty w ogłoszonym konkursie, nie mogła się nadziwić. Opowiada, że BA nie stawiała usługodawcom wysokich wymagań dotyczących jakości nauczania, co zawsze było przyjęte. Dlatego zgłosili się też tacy oferenci kursów, którzy nigdy nie zajmowali się nauczaniem języka, ale wietrzyli w tym dobry interes. Portal tageschau.de informuje też, że pierwotnie na kursy językowe miano przeznaczyć ok. 100 mln euro. Ostatecznie skończyło się na wydatkach rzędu 400 mln.
Uznanie dla wysiłków BA
Jak się później okazało, w kursach językowych organizowanych przez Agencję Pracy udział brały także dzieci, chociaż były to kursy, służące preorientacji zawodowej i wejściiu na rynek pracy. Po tym, jak przekonano audytorów, że niektóre kursy rzeczywiście były prowadzone metodycznie na potrzeby dzieci do 13 lat, Izba Obrachunkowa zrobiła wyjątek i zaakceptowała rozliczenia.
Prezes Izby, mimo stwierdzonych niedociągnięć, z uznaniem wyraża się o dokonaniach Federalnej Agencji Pracy. Wskazuje na ogromne wyzwanie, jakie pojawiło się dla BA jesienią i zimą 2015 r. Podkreśla jednak, że mimo wszystko konieczne byłoby zbudowanie struktury podejmowanych działań, gdyż nawet regulacje, które obowiązywały, nie były przestrzegane.
Ilu uczestników kursów językowych rzeczywiście czegoś się nauczyło, nie wiadomo. Nie ma nawet solidnej statystycznej analizy przeprowadzonych kursów, gdyż ich organizatorzy nie mieli obowiązku prowadzenia nawet list obecności.
dpa, tageschau.de / Barbara Cöllen