Brexit - początek końca globalizacji?
5 lipca 2016Złość na biurokrację w Brukseli i establishment w Londynie, Lęk przed emigrantami - Brytyjczycy mieli wiele powodów, by głosować za opuszczeniem Unii Europejskiej. Z gospodarczego punktu widzenia Brexit jest pierwszym tak drastycznym krokiem wstecz w procesie globalizacji.
- Po raz pierwszy jedna z wielkich potęg gospodarczych wysyła sygnał: "Będzie nam lepiej w pojedynkę i kiedy będziemy mogli sami o sobie decydować" - twierdzi Homi Kharas z waszyngtońskiego think tanku Brookings Institution. - To szok dla całego systemu - dodaje.
Przez 70 lat globalizacja uważana była za odpowiedź na problemy świata. Międzynarodowy handel, przepływ kapitału i migracja przybierały w tym czasie na sile. Panowała też zgodność co do tego, że wszyscy korzystają na globalizacji, zarówno bogaci jak i biedni. Niezliczone prace badawcze i rozbudowująca się klasa średnia w Chinach i Indiach zdawały się potwierdzać to przekonanie. Unia Europejska, wraz z jej wspólnym rynkiem i swobodę przepływu towarów, kapitału i ludzi była "świetlanym przykładem" tego trendu - twierdzi Kharas.
Dobre, ale nie dla wszystkich
Jednak zwolennicy globalizacji generalizują tracąc z oczu pojedynczych ludzi i ich sposób postrzegania. - Ekonomiści zawsze powtarzali, że wszystkie kraje skorzystają na globalizacji - podkreśla Kharas. - Zakładali przy tym, że w poszczególnych krajach istnieją mechanizmy podziału tych zysków - dodaje ekspert.
Jeśli więc w jakimś raporcie mowa jest o tym, że ścisłe powiązanie z gospodarką światową przyniesie przeciętnemu gospodarstwu domowemu w USA 10 tys. dolarów zysku to nie mówi to nic o tym, jak podzielony jest ten zysk. Tak długo jak powstają nowe i lepsze miejsca pracy, a w innych regionach danego kraju zamyka się fabryki, ekonomiści są zadowoleni. Dla osób, które tracą pracę, to jednak żadna pociecha.
Rządy mogą wprawdzie próbować przeciwdziałać negatywnym efektom, inwestując na przykład w infrastrukturę, szkolenia czy wykształcenie. Mają tu do dyspozycji różne instrumenty, takie jak programy inwestycyjne czy ulgi podatkowe. - Jednak ten proces podziału nie funkcjonuje już tak dobrze, jakbyśmy sobie tego życzyli - tłumaczy Kharas.
Lęk przed imigrantami
Rosnące rozwarstwienie prowadzi do niezadowolenia społecznego. Do tego dochodzi rosnący lęk przed imigracją, szczególnie wśród ludzi o niższych kwalifikacjach zawodowych, którzy w imigrantach widzą konkurentów. Khrasa nazywa to "drugim nożem w plecach globalizacji".
Pomimo to, amerykański ekspert nie wierzy w to, że liberalna niemiecka polityka imigracyjna zadecydowała o Brexicie. - Byłbym bardzo zaskoczony, gdyby odważna decyzja Angeli Merkel o przyjęciu w Niemczech uchodźców, miała duży wpływ na wynik referendum - twierdzi Khras argumentując, że kwestia imigracji jest już od dawna powodem kontrowersji w Wielkiej Brytanii. - Byłem w latach 60. w Zjednoczonym Królestwie. Już 50 lat temu chodziło dokładnie o ten sam temat - podkreśla ekspert. Jego zdaniem jedyna różnica polega na tym, że ówcześni imigranci pochodzili przede wszystkim z brytyjskich kolonii w południowej Azji i Karaibów, a dziś z Polski i Europy Wschodniej.
Zdaniem innego eksperta, Gary Clyde'a Hufbauera z Peterson Institute for International Economics w Waszyngtonie, Brexit stanowi niebezpieczny precedens. Globalizacja i tak natrafia na coraz mocniejszy opór. - Jeszcze przed Brexitem Światowa Organizacja Handlu WTO była martwa, a umowa o wolnym handlu w regionie Pacyfiku (TPP) musi mierzyć się z politycznymi przeszkodami - twierdzi Hufbauer. Także planowane umowy o wolnym handlu Unii Europejskiej z USA i Kanadą wywołują w Europie silne kontrowersje.
Globalizacja w poczekalni
Właśnie biedniejsze kraje mogą stracić na tym najwięcej - uważa Homi Kharas z waszyngtońskiego think tanku Brookings Institution. - Kraje rozwijające się szczególnie korzystały na globalizacji - podkreśla i na dowód tej tezy wymienia wyższe inwestycje, lepsze miejsca pracy i rosnące znaczenie sektora edukacji i służby zdrowia.
Jeśli Brexit jest przedtaktem do światowego trendu spowolnienia gospodarczej integracji, to "byłby to poważny problem dla krajów rozwijających się, a przede wszystkim dla biedniejszych warstw społecznych" - dodaje Kharas. Stąd, jak twierdzi, globalizację trzeba kształtować tak, by koncepcja ta nie była odrzucana przez większość bogatych społeczeństw, które nadają ton światowej gospodarce. - Nie chodzi o szybszą czy wolniejszą, lecz o lepszą globalizację - uważa ekspert.
"Lepsza globalizacja" oznacza lepsze mechanizmy dystrybucji zysków. Na ironię zakrawa fakt, że właśnie Unia Europejska, z jej funduszami na rozwój infrastruktury, przemysłu, rolnictwa i kultury, realizuje taką strategię.
Andreas Becker, Srinivas Mazumdaru / Bartosz Dudek